18-08-2020, 01:03
17/08/2020
s e n 4 2
Będę tęsknić
Przyjaciółka wyprowadzała się.
W śnie mieszkała tam, gdzie mieszkam ja. Było mi bardzo smutno, bardzo to przeżywałam, bo mieszkamy dosłownie minutę drogi od siebie, a ten stan rzeczy bardzo mi się podoba: zawsze można przejść w piżamie, z ręcznikiem na głowie, farbując włosy, w kapciach, choć to centrum miasta, bo to tylko minuta.
Nie wyprowadzała się daleko (troszkę ponad pół godziny spacerkiem), ale jednak było mi bardzo przykro. Stałyśmy w przedpokoju i żegnałyśmy się.
s e n 4 3
Zamknijcie się, błagam
Nie wiem gdzie byłam.
Szkoła? Jakaś instytucja — to napewno. Wszyscy podziwiali... terrarium? Coś takiego. Pamiętam, że dostałam od kogoś jakąś niewielką rzecz i byłam święcie przekonana, że to tabletka, więc połknęłam. To nie była tabletka, tylko jakieś coś do terrarium, kłuło mnie to w gardło.
Ogarnęłam, że znajduję się w szpitalu, szukałam chusteczki, tyle że z nauczycielkami. Weszlam do jakiegoś schowka na miotły, przez głowę przeleciała mi pewna wątpliwość...
Wykonałam test rzeczywistości z nosem, dał wynik pozytywny. Czułam się świetnie. Wyszłam z tego szpitala, okazało się, że jestem na osiedlu u swoich chrzestnych, chciałam iść do domu.
Wzniosłam się w powietrze — niesamowite uczucie. Podskakiwałam na kosmiczne odległości, w powietrzu machałam rękoma, utrzymując się w jednej linii.
W połowie drogi latanie znudziło mi się, chciałam wykreować przed sobą drzwi, by przenieść się w wybrane przez siebie miejsce, ale zaczęłam rozmyślać nad tym, ile czasu zostało mi w śnie i przez to straciłam świadomość...
Leżałam pod płotem z dwiema znajomymi i jakąś dziewczyną. Wykonywałyśmy WILDa. Leżałam pośrodku nich, a jedna stała. Myślałam, że je rozszarpię: one CIĄGLE gadały, komentowały wszystko i nie pozwalały mi się skupić. Gadały, wykonując (pff, wykonując) WILDa. W pewnym momencie zrezygnowałam. Byłam wściekła.
s e n 4 2
Będę tęsknić
Przyjaciółka wyprowadzała się.
W śnie mieszkała tam, gdzie mieszkam ja. Było mi bardzo smutno, bardzo to przeżywałam, bo mieszkamy dosłownie minutę drogi od siebie, a ten stan rzeczy bardzo mi się podoba: zawsze można przejść w piżamie, z ręcznikiem na głowie, farbując włosy, w kapciach, choć to centrum miasta, bo to tylko minuta.
Nie wyprowadzała się daleko (troszkę ponad pół godziny spacerkiem), ale jednak było mi bardzo przykro. Stałyśmy w przedpokoju i żegnałyśmy się.
s e n 4 3
Zamknijcie się, błagam
Nie wiem gdzie byłam.
Szkoła? Jakaś instytucja — to napewno. Wszyscy podziwiali... terrarium? Coś takiego. Pamiętam, że dostałam od kogoś jakąś niewielką rzecz i byłam święcie przekonana, że to tabletka, więc połknęłam. To nie była tabletka, tylko jakieś coś do terrarium, kłuło mnie to w gardło.
Ogarnęłam, że znajduję się w szpitalu, szukałam chusteczki, tyle że z nauczycielkami. Weszlam do jakiegoś schowka na miotły, przez głowę przeleciała mi pewna wątpliwość...
Wykonałam test rzeczywistości z nosem, dał wynik pozytywny. Czułam się świetnie. Wyszłam z tego szpitala, okazało się, że jestem na osiedlu u swoich chrzestnych, chciałam iść do domu.
Wzniosłam się w powietrze — niesamowite uczucie. Podskakiwałam na kosmiczne odległości, w powietrzu machałam rękoma, utrzymując się w jednej linii.
W połowie drogi latanie znudziło mi się, chciałam wykreować przed sobą drzwi, by przenieść się w wybrane przez siebie miejsce, ale zaczęłam rozmyślać nad tym, ile czasu zostało mi w śnie i przez to straciłam świadomość...
Leżałam pod płotem z dwiema znajomymi i jakąś dziewczyną. Wykonywałyśmy WILDa. Leżałam pośrodku nich, a jedna stała. Myślałam, że je rozszarpię: one CIĄGLE gadały, komentowały wszystko i nie pozwalały mi się skupić. Gadały, wykonując (pff, wykonując) WILDa. W pewnym momencie zrezygnowałam. Byłam wściekła.
,,Dobrze, że chociaż śpimy pod jednym Niebem..."