06-04-2019, 20:48
koniec marca/początek kwietnia
Kolejny sen z motywem, śmierć = cofnięcie w czasie, byłem za kratami
05.04.2019
Jestem w 3 osobowej grupie (Jakaś kobieta, chyba z Anglii i Murzyn z Ameryki), pozornie przypadkowe osoby. Wszyscy dostajemy tabletki z lodówki, po ich przejęciu nasze cechy fizyczne (siła, szybkość, wytrzymałość, zmysły), zostają wyostrzone. Z czasem odkrywamy inne zdolności, każdy inną, pamiętam, że miałem jakiegoś typu wizje/czytanie w myślach. Z czasem zaczął nas gonić stwór, czarny materiał z białą twarzą, niższy od nas, ale "grubszy". Przypominał worek na śmieci. Uciekaliśmy przed nim lub z nim walczyliśmy.
Noc, siedzę czytam zeszyt z notatkami, jestem na polanie. Obok mnie płyną dwie rzeki. Biegnę przez nie, biorąc swoje zeszyty, byłem boso i w krótkich spodniach, dlatego nie zmoczyłem się za bardzo. Z resztą woda była płytka. Porównuje tą sytuacje do jakiegoś serialu i patrzę się na gwizdy.
Jestem pod murem, widzę zbliżającego się do mnie stwora, nie reaguję na niego. On podchodzi do mnie i mnie "przytula", a przynajmniej się stara.
Znajduję się w na poddaszu szkoły, nie znam jej. Aby zejść muszę przejść na linie rozwieszonej między jedną a drugą stroną, przechodząc okazuje się być na sali gimnastycznej. Kiedy przeszedłem na linie, miałem usiąść i obserwować grę w siatkówkę, wyciągnąłem zeszyty z plecaka, nie spodobało się to Wuefistom. Olśniło mnie, z jakiejś przyczyny znałem więcej informacji niż powinienem na tym etapie nauczania, Podróż w czasie okazała się sukcesem. Nadal dziwiły mnie zeszyty z notatkami, przypominały mi coś.
Kolejny sen z motywem, śmierć = cofnięcie w czasie, byłem za kratami
05.04.2019
Jestem w 3 osobowej grupie (Jakaś kobieta, chyba z Anglii i Murzyn z Ameryki), pozornie przypadkowe osoby. Wszyscy dostajemy tabletki z lodówki, po ich przejęciu nasze cechy fizyczne (siła, szybkość, wytrzymałość, zmysły), zostają wyostrzone. Z czasem odkrywamy inne zdolności, każdy inną, pamiętam, że miałem jakiegoś typu wizje/czytanie w myślach. Z czasem zaczął nas gonić stwór, czarny materiał z białą twarzą, niższy od nas, ale "grubszy". Przypominał worek na śmieci. Uciekaliśmy przed nim lub z nim walczyliśmy.
Noc, siedzę czytam zeszyt z notatkami, jestem na polanie. Obok mnie płyną dwie rzeki. Biegnę przez nie, biorąc swoje zeszyty, byłem boso i w krótkich spodniach, dlatego nie zmoczyłem się za bardzo. Z resztą woda była płytka. Porównuje tą sytuacje do jakiegoś serialu i patrzę się na gwizdy.
Jestem pod murem, widzę zbliżającego się do mnie stwora, nie reaguję na niego. On podchodzi do mnie i mnie "przytula", a przynajmniej się stara.
Znajduję się w na poddaszu szkoły, nie znam jej. Aby zejść muszę przejść na linie rozwieszonej między jedną a drugą stroną, przechodząc okazuje się być na sali gimnastycznej. Kiedy przeszedłem na linie, miałem usiąść i obserwować grę w siatkówkę, wyciągnąłem zeszyty z plecaka, nie spodobało się to Wuefistom. Olśniło mnie, z jakiejś przyczyny znałem więcej informacji niż powinienem na tym etapie nauczania, Podróż w czasie okazała się sukcesem. Nadal dziwiły mnie zeszyty z notatkami, przypominały mi coś.
Więzień własnego umysłu, który rozpoczął plan ucieczki