Kroniki Astralnych Motyli
#79
Dzień 56

We Wszechświecie znajduje się Rdzeń, z którego uzyskujemy siłę, wiedzę, inspiracje. Nie wnikałem w tajemnice tego Rdzenia, ale wiem, że on istnieje.

~ Nikola Tesla

Starałam się. I nadal będę starać. Słyszysz mnie, tam gdzieś w próżni, w głębi, pomiędzy wymiarami? Z głębokości wznoszę głos do ciebie, racz wysłuchać prośby mej… i jak to tam dalej szło.
Z każdą kolejną próbą i w miarę wzrostu frustracji, miałam wrażenie, że jestem coraz mniej godna. Na moje odczucia nie miał najmniejszego wpływu fakt, iż jeśli tak było w istocie, Kiri miałaby tę satysfakcję, że kolejny raz miała rację. Nie miało to już dla mnie znaczenia. Mogłabym pewnie z dumą ogłosić, że mentalnie wzniosłam się ponad taką małostkowość, ale… no właśnie to też nie miało dla mnie znaczenia. Jakikolwiek postęp zrobiłam, był on najwyraźniej niewystarczający. I pomyśleć, że kiedyś, kiedy to przychodziło samo, nawet wbrew mojej woli, z takim uporem starałam się przed tym bronić. Głupia ja. Tak bardzo głupia.
- Nie jest tak źle. Cały czas jesteś w stanie tu powracać. Niektórzy podróżnicy miewali poważniejsze kryzysy. Może nawet tracili więź na jakiś czas…
Psychologia XXI wieku. Głowa do góry, przecież inni mają gorzej.
Kiri przycupnęła na stoliku wśród sterty rozpadających się książek, luźnych kartek i moich własnych notatek. Na wierzchu chwilowo znajdowały się częściowo przeczytane reportaże z podróży niejakiego Dariusza Sugiera. Gość, przynajmniej według tych własnych opowieści, reagował na wszystkie rewelacje związane z innymi światami, dużo bardziej gwałtownie i chaotycznie niż ja, nie wspominając o innych okultystach, żyjących i działających wcześniej. Takie tam różnice pokoleniowe. Kiri zaś wydawała się nim zachwycona. Z relacji Sugiera od razu wyciągnęła wniosek, że ten człowiek musiał mieć rozszczepiony umysł od samego początku podróży, podobnie jak ja.
I kto tu mi już co najmniej kilka razy wytykał pochopne przyjmowanie założeń bez żadnego potwierdzenia?
Nie czułam, żeby poznawanie relacji innych w jakikolwiek sposób miało pomóc mi w rozwiązaniu bieżącego problemu. Nie miałam bladego pojęcia, jak nawiązać kontakt z Rdzeniem. Medytacja mogła mieć znaczenie, ale to nie było wszystko.
(warunek konieczny, ale nie wystarczający)
- Naprawdę nie pamiętasz, co ja takiego zrobiłam, kiedy mi się udało?
- Poza tym, że byłaś w transie i maksymalnie zachowywałaś bierność, nie robiłaś niczego konkretnego.
Nic konkretnego, poza tym, że przypadkiem musiałam spełnić jakiś inny warunek, o którym nie wiedziałam i nad którym nawet się nie zastanawiałam.
Próbowałam zatem wyciszać umysł i zachowywać bierność. Nie badałam nawet szczególnie Struktury w moim domu, chociaż miałam do tego wspaniałą okazję. Przynajmniej nie badałam jakoś intensywnie. To było bardziej tak, jakbym odruchowo rozglądała się po otoczeniu. Naturalna reakcja, której raczej nie da się powstrzymać. Było to dla mnie odczuwalnie łatwiejsze, teraz moja umysłowa dyscyplina była lepsza, potrafiłam osiągać głębszy trans i utrzymywać taki stan dłużej. Jako efekt uboczny wchodzenia w te szczególne stany umysłu doświadczyłam pewnego wyciszenia emocji, utrzymującego się przez jakiś czas po wyjściu z medytacji. Byłam za to wdzięczna, bo gdyby nie to, moja frustracja byłaby znacznie gorsza.
W pewnym momencie stwierdziłam, że jest to nawet zabawne, kiedy część moich działań przynosi mierzalne efekty, podczas gdy inne za każdym razem wydają się tak samo nieskuteczne.
Zdołałam przy okazji rozwiązać zagadkę pierwszej dziwnej anomalii odkrytej podczas pierwszego mentalnego skanowania mojego domu. Dwie przestrzenie w jednej trójwymiarowej lokalizacji znajdowały się tam, gdzie raz pojawiała się zdziczała łazienka, a raz komnata elementów. Kiedy oglądałam to miejsce po prostu swoim astralnymi oczyma, w trójwymiarze, akurat znajdowała się tam łazienka. Miałam przeczucie, że ten stan ogólnie posiadał większe prawdopodobieństwo wystąpienia. Nie wiedziałam dokładnie jakie i nie sądziłam, że miało to większe znaczenie.
- Dopóki nie będziesz potrzebowała się tam dostać.
- Wtedy może znajdę sposób.
Oczywiście, że w to nie wierzyłam. Czy może raczej POWĄTPIEWAŁAM. Miałam rodzaj przeczucia – może to była tylko naiwna nadzieja – że jeśli pojawi się potrzeba, prędzej czy później coś wymyślę i problem się rozwiąże.
- Skąd ta pewność? Bo w filmach zawsze musi się udać?
Nie odpowiedziałam. Trochę dlatego, że nie chciałam prowokować niepotrzebnej i do niczego nie prowadzącej przekomarzanki, na którą nie miałam siły, ale przede wszystkim dlatego, że nie miałam pomysłu na błyskotliwą ripostę.
Nad problemem zapewnienia sobie pewnego dostępu do komnaty elementów przelotnie zastanawiałam się nieco później. Pomagałam wtedy Dudu w pozbywaniu się resztek z kuchni, na co najprostszym sposobem było wyniesienie tego do owej łazienki i podrzucenie żyjącym tam stworom. W zadumie patrzyłam na unoszące się na powierzchni wody w wannie kawałki jedzenia, po które co chwilę sięgało coś spod spodu. To duże z licznymi oczami na szypułkach też chyba łapało jedzenie odnóżami czy co tam miało i przenosiło do ukrytego gdzieś pod wodą otworu gębowego. Niby spojrzenie dziwnej istoty nie miało szczególnego wyrazu, ale w jakiś sposób wyczuwałam jego zwiększone w tym czasie skupienie. Podobnie – a nawet z dużo większą siłą i precyzją – wyczułam, jak Kiri wchodzi do pomieszczenia, nawet jeśli jej dźwięczny głos nie odezwał się wtedy w mojej głowie.
- Czy na pewno każde z tych pomieszczeń ma tylko jedne drzwi? - spytałam.
- Jeśli chodzi o pomieszczenie, w którym JESTEŚ TERAZ… możesz to zawsze sprawdzić, prawda?
Obrzuciłam wzrokiem ściany bez większego entuzjazmu. Łazienka nie była zbyt duża, praktycznie wszystko dało się zobaczyć stojąc na progu. Sprawdzałam bardziej dla formalności niż na serio, w końcu widziałam całe pomieszczenie z wyposażeniem wiele razy. Innego wyjścia nie było i nie wyglądało na to, żeby miało się to zmienić. Nawet tutaj, w budynku, który już wielokrotnie udowodnił, że potrafi w pewnym stopniu zmienić układ. No właśnie, w PEWNYM STOPNIU.
- Mam sprawdzać w Strukturze? - spytałam z jeszcze mniejszym entuzjazmem. Nie potrafiłam za dobrze interpretować tego, co widziałam w głębszych warstwach rzeczywistości, ale takie oczywiste rzeczy jak przejścia i połączenia między lokacjami zapewne mogłam rozpoznać.
- Jak chcesz.
Skoro Kiri również nie wykazywała entuzjazmu, oznaczało to, że nie było sensu próbować. I tak nic bym nie znalazła. W innej sytuacji zrobiłabym to po prostu w ramach treningu, teraz wolałam zachować siły na ważniejsze rzeczy.
Próbowałam medytować w Wieży. W końcu tam pierwszy raz dane mi było odczuć obecność Rdzenia, nawet jeśli nie wiedziałam jeszcze o jego istnieniu. Wtedy byłam raczej przekonana, że tętno pod powierzchnią rzeczywistości związane jest raczej z samą Wieżą albo moim domem.
- Dlaczego tutaj ma być łatwiej? - spytałam – Tutaj jest wyższy poziom energii czy jak?
- A kto stwierdził, że ma być łatwiej – zdziwiła się Kiri.
- Moje kolejne założenie bez żadnych podstaw. Do licha, nie mam pojęcia co robić…
- Jak masz wątpliwości, zawsze możesz zmierzyć poziomy energii w różnych punktach domu i poza nim, to sama się przekonasz. I nie, nie patrz tak na mnie, nie potrafię wyczuwać tych różnic z taką dokładnością jakiej zapewne być sobie życzyła.
Westchnęłam i poszłam po pozostawiony w salonie miernik. Ignorowanie faktu, iż nadal właściwie nie wiedziałam jak tego draństwa używać także wychodziło mi coraz lepiej. Skoro znajdowałam się blisko drzwi wyjściowych, zaczęłam pomiary od tamtego punktu. Początek dobry jak każdy inny. Sprawdzałam promieniowanie tła w najlepiej znanej mi części parteru, następnie przeszłam do Wieży. Zaczęłam od dołu, następnie w losowych punktach na różnych wysokościach. Losowych o tyle, na ile byłam w stanie dostać się tam po tych wszystkich gzymsach, schodkach, drabinkach i krawędziach, które mogły posłużyć jako stopnie, chociaż w teorii nimi nie były.
- Ale tak ogólnie poruszasz się już prawie tak zręcznie jak driada.
Możliwe, że Kiri nie była tak daleka od prawdy. Kiedy zaczęłam bardziej zwracać na to uwagę, zdałam sobie sprawę, że bez większych problemów zachowywałam równowagę, nawet, kiedy przez większość czasu do dyspozycji miałam tylko jedną wolną rękę. Bez zbędnego zastanowienia mogłam skakać z wysokości ponad trzech metrów i najczęściej lądowałam do przysiadu. W większości przypadków nie musiałam wspomagać się tymi sztuczkami z przeskakiwaniem wymiarów. Jeśli już gdzieś przeskakiwałam to wynikało raczej z właściwości Wieży.
Poziom energii rzeczywiście był tutaj nieco wyższy, o ile dobrze rozumiałam, co miernik pokazywał. Przy większości pomiarów na parterze wskazówka skakała między 250 a 320, nieco wyższe skoki odnotowałam w kuchni, dość daleko od drzwi. W Wieży miałam prawie 400 tych jakichś jednostek. Najwięcej było we wnętrzu-we-wnętrzu, przy tym szklanym zbiorniku z żywym kłębkiem tkanek. Dla porównania kilka razy spróbowałam emitować energię z dłoni prosto na miernik. Nawet bez większego wysiłku mogłam w ten sposób przekroczyć 700 jednostek. Miałam dziwne wrażenie, że nie był to dobry znak.
- Energia emitowana przez źródło chyba zawsze musi być silniejsza niż promieniowanie tła – odezwała się Kiri niepewnie - Z jakiegoś powodu to w tle nazywają po prostu szumem…
- To gdzie mamy próbować? W którymś z tych miejsc, gdzie przypadkiem mi się to udało?
- Jak zdołasz je znaleźć z taką idealną dokładnością… Powodzenia życzę.
- Wiem, że to nie ma sensu. Teoretycznie właśnie teraz jesteśmy w jednym z tych miejsc.
- Może to jest ten moment, kiedy góra sama musi przyjść do Mahometa…
Czyli kolejny sposób na powiedzenie, iż nie byłam godna kontaktu z przenajświętszym Rdzeniem…
Jak się nad tym jednak głębiej zastanowiłam, musiałam przyznać, że nie pomyślałam od tym od takiej strony. Nie podejrzewałam, że taka interakcja mogła wymagać jakiegoś aktywnego działania również od samego Rdzenia. Czułam przecież, niemal ponad wszelką wątpliwość, że serce tego świata było żywe. Trudno było mi stwierdzić czy posiadało świadomość w ludzkim tego słowa rozumieniu, ale wykazywało pewne rodzaje zmiennej w czasie aktywności.
Czy rzeczywiście mogło być tak, że obecnie Rdzeń takiego kontaktu ze mną po prostu NIE CHCIAŁ? I co w takiej sytuacji mogłabym zrobić? Grzecznie go poprosić?
- Tak coś słyszałam, że istnieją praktyki nazywane modlitwą…
- Może nawet okaże się, że Bardon coś o tym u siebie pisał – mruknęłam zrezygnowana – A ja wiedziałabym o tym, gdyby nie to, że obecnie ledwo wyszłam poza wprowadzenie.
Mimo tych podrzuconych przez życzliwą tulpę wątpliwości, resztę owych dwóch dni poświęciłam na kolejne próby. Głównie nasłuchiwania, nie modlitwy. Jedyne, co przy odrobinie uporu dałoby się modlitwą nazwać, ograniczało się do mruczenia pod nosem „proszę, ujawnij się w końcu” pod adresem Rdzenia. No i w przerwach między kolejnymi próbami zagłębiania się w trans eksperymentowałam z energią i tym miernikiem. W porywach potrafiłam się zbliżyć do 900 jednostek, zwykle wtedy, kiedy uformowałam w dłoniach dość gęstą energetyczną kulę. Intensywność świecenia albo zabarwienia obłoczków energii była raczej odwrotnie proporcjonalna do wartości pokazywanych przez wskazówkę. Podejrzewałam, że wpływ miało to, iż wtedy bardziej koncentrowałam się na uzyskiwaniu wizualnych efektów niż gromadzeniu większych ilości energii w ograniczonej przestrzeni. Powtarzając pomiary w różnych lokalizacjach wewnątrz domu, później także na podwórku, doszłam do wniosku, że niewielkie lokalne wzrosty dało się wytłumaczyć bliską obecnością astralnych istot. W kuchni wyraźnie widziałam, że wskazówka odchylała się mocniej, kiedy trzymałam miernik blisko szafek, w których słyszałam aktywność jakiegoś stworzenia. W pobliżu drzewa promieniowanie tła było nieznacznie wyższe niż po prostu na środku trawnika. Poprosiłam Kiri, żeby stanęła w pobliżu, wówczas zmiana była bardzo niewielka.
Następnego dnia, zmęczona zarówno emitowaniem energii jak i świadomością niepowodzeń, zmusiłam się do skupienia na problemie. Dalsze powtarzanie tych samych działań z nadzieją na odmienny rezultat wydawało się bezcelowe. Zdecydowałam zatem na działanie, które potencjalnie dałoby mi większe szanse na krok naprzód.
Tak, to było najlogiczniejsze w tej sytuacji. Musiałam znaleźć Fadhira. A jedyny dostępny mi sposób dokonania tego również nie był szczególnie efektywny.
Chociaż tyle dobrego, że mój ostatni punkt teleportacji pozostał w umownie właściwym miejscu.
W teorii miałam cel, który starałam się zrealizować. W praktyce wyglądało to raczej tak, jakbym bez sensu kręciła się po stepach i łąkach Okręgu Jetter z nadzieją, że człowiek, który znajdował się tam kilka dni wcześniej, nadal będzie gdzieś w pobliżu.
- Pamiętasz, co mówiłaś, że w tej sprawie zrobisz?
- Lepiej chodź tutaj i mi pomóż. Nadal lepiej WYCZUWASZ różne rzeczy.
- Nie mam zasięgu obejmującego cały Astral.
Znalazłam tę jamę w ziemi i grotę, do której zaglądałam poprzednim razem. Teraz też zeszłam na dół, tak po prostu, wcale nie zakładając, że znajdę tam Fadhira. Zwłaszcza, że ze swoim ciałem centaura on rzeczywiście miałby problem, żeby się tam dostać.
Przywołałam manifestację swojej energii, żeby oświetlić sobie drogę w głąb. Przynajmniej wiedziałam, czego oczekiwać. Nie czułam właściwie nic poza lekkim znużeniem. Nawet rozczarowana nie byłam za bardzo.
Oto właśnie, młodzi astralni podróżnicy, sekret niezachwianego wewnętrznego spokoju. Wystarczy po prostu nie mieć żadnych oczekiwań.
Chodziłam w kółko po pomieszczeniu na końcu wąskiego korytarza. W miejscu, gdzie wtedy goblin zdołał mi zniknąć. Nawet o tym nie myślałam. I w żadnym wypadku się tutaj nie czaiłam, to w ogóle nie przyszło mi do głowy. Ale jednak, przypadkiem, udało mi się zaczaić nadzwyczaj dobrze. Bo tym razem to goblin sam przyszedł do mnie. Jak nie góra… ehm… to znaczy nie Rdzeń… to chociaż tyle.
Nie od razu go zobaczyłam. Nawet nie usłyszałam, bo głównie słyszałam własne kroki, dodatkowo zwielokrotnione i odbijające się echem od kamiennych ścian. Usłyszałam dopiero, kiedy goblin się do mnie odezwał. Kiedy spytał mnie czy przypadkiem szukam tutaj kreta.
Dosłownie, tak właśnie było.
- Szukasz może kreta, podróżniczko? Jeśli tak, to raczej nie tutaj. To trochę dalej, zejście jest dużo lepiej oznaczone.
Zamurowało mnie w pierwszej chwili. Goblin stał w miejscu, gdzie tunel rozszerzał się w okrągłe pomieszczenie i patrzył na mnie z takim absolutnie obojętnym spokojem istoty, której nie można zaskoczyć.
Zaczęłam tłumaczyć mu nieskładnie, że nie, skądże. Ja nie kretów szukałam, tylko centaura. To znaczy nie centaura, tylko Prawdziwego Człowieka. To znaczy astralnego podróżnika, takiego jak ja. Tylko on ma astralne ciało centaura, bo tak po prostu wyszło. Zapewne szanowny pan goblin rozumie, pewnie niejedno tu widział.
Goblin wolno pokiwał głową i wolno ruszył w moją stronę. No, nie do końca w moją. Po prostu ku środkowi pomieszczenia a przypadkiem tak się złożyło, że ja tam stałam. To chyba był pierwszy raz, kiedy widziałam goblina z bliska. Był niższy ode mnie, nieznacznie, prawie mojego wzrostu, różnica nie byłą tak wyraźna jak w przypadku driad. Był chudy, naprawdę chudy, wydawał się mimo tego wzrostu rozciągnięty. Miał wąskie spiczaste uszy i długi zakrzywiony nos, jego włosy, krótko ostrzyżone, zaczynały się daleko za czołem. Podobnie jak osobnik widziany tu poprzednim razem, ten też ubrany był w robotnicze spodnie z szelkami i mnóstwem kieszeni, wypchanych zapewne czym Bardzo Potrzebnym. Kiedy był już bardzo blisko, zauważyłam wystające końcówki kilku węglowych rysików.
Spytałam go, czy przyszedł tu pracować. Czułam się niezręcznie i musiałam powiedzieć cokolwiek. Goblin przytaknął, wciąż tak samo spokojny. W przypływie desperacji spytałam, czy może widział tu Fadhira, człowieka wyglądającego tak i tak, w ciągu ostatnich trzech dni. Bo może to był tamten goblin, którego widziałam poprzednim razem. A nawet jeśli nie, zapewne i tak był tu nie pierwszy raz. Mógł coś widzieć. Ale nie.
Czując jeszcze większą desperację – a może chciałam wiedzieć, czy to jednak nie był on wtedy – spytałam, jak on ma na imię.
To mi się chyba udało pierwszy raz wzbudzić w nim lekkie zaskoczenie. Dlaczego ta zielona podróżniczka miałaby takie pytania zadawać?
Goblin zmrużył oczy, skoncentrował się i telepatycznie przekazał mi odpowiedź. Nazywał się Vkr-d2tyMDkwODcxNDY4Nzk5ODg2ODcK.
Goblin uśmiechnął się, co skłoniło mnie do zastanowienia się nad własną, najprawdopodobniej widoczną na twarzy, reakcją. Następnie, sama nie wiem, jak i w którym momencie zdołał to zrobić, zniknął. W jednej chwili mijał mnie, w kolejnej już go tu nie było.
- Kiri? - odezwałam się w pustkę – Jeśli mnie teraz słyszysz… albo czujesz, czy coś… To właśnie drugi raz pozwoliłam tutaj goblinowi umknąć.
Opuściłam prawą rękę, pozwalając, żeby świecący obłok energii rozproszył się w powietrzu. Dłoń lekko uderzyła w udo. W kieszeni spodni wyczułam mały płaski przedmiot. Ten miernik ze wskazówką. Udało mi się zapomnieć, że cały czas go przy sobie miałam.
Gdybym przynajmniej zauważyła to pół minuty wcześniej, kiedy jeszcze goblin tu był, mogłabym go o to spytać. Istniała jakaś niezerowa szansa, że on lepiej niż ja albo Kiri miał pojęcie co to właściwie jest i jak prawidłowo tego używać.
- Możesz spróbować następnym razem. O ile znowu nie zapomnisz.
- Nie wiem, kiedy będzie następny raz – mruknęłam ponuro.
- Nie zamierzasz szukać Fadhira do skutku?
Sama nie byłam pewna. Gdybym chociaż wiedziała GDZIE go szukać… Czy Prawdziwi… Czy JAKIEKOLWIEK istoty tutaj zostawiały energetyczny ślad w miejscach, gdzie przebywały? Czy dałoby się podążać za nimi takim tropem?
Wydobyłam z kieszeni miernik, przez chwilę przyglądałam mu się, jak spoczywał na mojej otwartej dłoni. Powinnam się pospieszyć, póki pamiętałam, gdzie dokładnie stał goblin, zanim zniknął.
- Lepiej się pospiesz, jak chcesz cokolwiek sprawdzić – ostrzegła Kiri – Nawet twoja CELOWO gromadzona energia coś szybko wyparowuje jak przestajesz się skupiać.
No cóż, to miało sens. Przykucnęłam i przesunęłam miernikiem nad kamienną posadzką. Byłam tuż przy punkcie, w którym widziałam goblina ostatni raz zanim zniknął. Jeśli rzeczywiście pozostał jakiś ślad, tutaj musiał być najsilniejszy.
Drgania wskazówki, w niektórych momentach szybsze, nie wykazały jakiejś szczególnej zmiany w amplitudzie. Wszystko spokojnie mieściło się w zakresie szumu tła.
- Pudło – podsumowałam.
- A może tylko Prawdziwi zostawiają mierzalny ślad…
- Może – zgodziłam się bez większego przekonania.
Lepiej byłoby nie robić sobie wielkich nadziei. Tak jak mówiłam, żadnych oczekiwań.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Wiadomości w tym wątku
Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 21-08-2017, 17:51
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez incestus - 21-08-2017, 18:11
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 21-08-2017, 18:22
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 29-08-2017, 02:52
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 02-09-2017, 23:44
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez incestus - 03-09-2017, 10:52
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 16-10-2017, 23:23
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 17-10-2017, 01:31
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 02-11-2017, 00:29
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez incestus - 02-11-2017, 21:23
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 02-11-2017, 21:43
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez incestus - 02-11-2017, 23:27
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 03-11-2017, 00:35
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 15-11-2017, 20:54
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 20-11-2017, 03:21
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 26-11-2017, 04:53
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 04-12-2017, 03:53
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 10-12-2017, 03:29
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 23-12-2017, 01:58
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 01-01-2018, 20:40
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 07-01-2018, 23:53
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 13-01-2018, 22:35
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 14-01-2018, 13:52
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 21-01-2018, 23:16
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 25-01-2018, 20:23
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 26-01-2018, 18:20
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 11-02-2018, 20:24
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 12-02-2018, 17:03
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 12-02-2018, 21:46
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Skipper - 15-02-2018, 00:30
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 15-02-2018, 00:38
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Skipper - 15-02-2018, 00:50
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 16-02-2018, 19:39
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 27-02-2018, 00:19
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 05-03-2018, 17:44
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Solnik - 05-03-2018, 18:19
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 08-03-2018, 22:16
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 09-03-2018, 15:21
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 30-06-2018, 21:13
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 01-07-2018, 22:34
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 15-07-2018, 23:03
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 29-11-2018, 19:41
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 29-11-2018, 21:53
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 29-11-2018, 21:56
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 29-11-2018, 22:10
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 26-12-2018, 00:50
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 26-12-2018, 13:08
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 04-03-2019, 00:26
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 04-03-2019, 19:54
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 04-03-2019, 21:39
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 07-04-2019, 23:32
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 29-07-2019, 22:35
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 02-08-2019, 00:23
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 09-11-2019, 00:35
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 17-11-2019, 18:20
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 30-11-2019, 03:10
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 09-12-2019, 12:28
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 10-12-2019, 23:21
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 11-12-2019, 19:58
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 12-12-2019, 13:01
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 15-12-2019, 23:11
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 20-12-2019, 02:30
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 23-12-2019, 02:59
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 06-01-2020, 23:21
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 08-01-2020, 19:12
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 09-01-2020, 23:59
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 23-01-2020, 00:57
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 23-01-2020, 21:03
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez incestus - 23-01-2020, 22:29
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 24-01-2020, 13:32
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 02-02-2020, 03:22
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 10-02-2020, 22:59
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 15-02-2020, 01:19
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 22-02-2020, 03:36
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 04-03-2020, 02:13
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 05-03-2020, 23:29
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 06-03-2020, 20:39
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 15-04-2020, 23:26
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 28-04-2020, 01:17
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 28-04-2020, 11:25
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 24-03-2021, 22:38
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 31-12-2021, 15:51
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 07-01-2022, 02:59
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 17-01-2022, 14:32
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Isabela - 17-01-2022, 20:21
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 11-09-2022, 11:51
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 16-09-2022, 02:04
RE: Kroniki Astralnych Motyli - przez Sudo - 20-07-2023, 16:17

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  iSenowe Kroniki Filmowe Slavia 6 3,135 12-05-2018, 22:40
Ostatni post: Slavia

Skocz do:

UA-88656808-1