17-07-2018, 18:21
Dziewczynka leci na czymś (na miotle?) w kierunku księżyca. Scenka jest rysunkowa, widać same kontury. Wlatuje w księżyc. Po wylądowaniu wszystko staje się normalniejsze, nie jest to już rysunek. Typowo senna atmosfera, lekka mgiełka albo kurz, możliwe, że świeci perłowo różowe światło. Ta dziewczynka razem z innymi chyba trzema dziewczynkami biega wokół czegoś podobnego do stołu. W miejscu tym rosną rośliny lawendopodobne. Dziewczynki radośnie wykrzykują "lawenda!, lawenda!, lawenda!". Jedna z nich próbuje roślinę i mówi, że smakuje jak ryba. Wtedy wszystkie wybiegają ścieżką między krzakami. Biegną jakimś wysoko zawieszonym chodnikiem, zakończonym urywającymi się długimi deskami. Dziewczynka chcę pokazać pozostałym jak to ona się nie boi wysokości. Jednak się cofa i nie idzie po tej najdłuższej desce zawieszonej wysoko nad ziemią. Dwie koleżanki mówią, że już późno i wracają do domu. Jedna zostaje z nią i schodzą schodami. Po lewej stronie stoją ściany z półkami, jedna część pełni funkcję biblioteczki. Biegną zobaczyć jakie książki są tu na księżycu. Jak już się tam zbliżyły, okazało się, że książki zamieniły się w słodycze. Nie wiedziały co wybrać, a może nie miały ochoty na nic. Zaczęło się ściemniać.