12-03-2017, 16:27
#704/819
Postanowiłem udać się pieszo do E. We śnie dystans 25 kilometrów nie wydawał się problemem! Po 30 minutach pokonałem większość dystansu o_O, jednak żałowałem, że nie pojechałem samochodem. Teraz już nie opłacało się wracać. Nie mam pojęcia skąd, ale w mojej ręce pojawiła się reklamówka gwoździ, które ze smakiem zacząłem zajadać! Żułem je, przechadzając się po targowisku. Zauważyłem w oddali mamę, rozmawiającą z ciocią. Pośpiesznie zacząłem wyjmować gwoździe z buzi, żeby nie zobaczyła. Nie umknęło to jednak jej uwadze. Podeszła do mnie:
-Co tam znów masz w ustach? - zapytała zdziwiona.
Nic nie odpowiedziałem tylko szybkim krokiem się oddaliłem. Wszedłem do sklepiku z damskimi ciuchami. Jakaś baba ważyła się przed lustrem w rogu sklepu. Patrząc na jej gabaryty mógłbym stwierdzić, że wyświetlił się jej co najmniej numer telefonu Chciałem się jak najszybciej przepchnąć i wyjść, ale zaczepiłem o wagę, o mały włos się nie przewracając.
Postanowiłem udać się pieszo do E. We śnie dystans 25 kilometrów nie wydawał się problemem! Po 30 minutach pokonałem większość dystansu o_O, jednak żałowałem, że nie pojechałem samochodem. Teraz już nie opłacało się wracać. Nie mam pojęcia skąd, ale w mojej ręce pojawiła się reklamówka gwoździ, które ze smakiem zacząłem zajadać! Żułem je, przechadzając się po targowisku. Zauważyłem w oddali mamę, rozmawiającą z ciocią. Pośpiesznie zacząłem wyjmować gwoździe z buzi, żeby nie zobaczyła. Nie umknęło to jednak jej uwadze. Podeszła do mnie:
-Co tam znów masz w ustach? - zapytała zdziwiona.
Nic nie odpowiedziałem tylko szybkim krokiem się oddaliłem. Wszedłem do sklepiku z damskimi ciuchami. Jakaś baba ważyła się przed lustrem w rogu sklepu. Patrząc na jej gabaryty mógłbym stwierdzić, że wyświetlił się jej co najmniej numer telefonu Chciałem się jak najszybciej przepchnąć i wyjść, ale zaczepiłem o wagę, o mały włos się nie przewracając.
* * *
Zapakowaliśmy się do Zafiry jak sardynki w puszce. Jak na złość policja tego dnia stała przy drodze, kontrolując kierowców. P. kierował i trochę mi ulżyło, że to on będzie miał przesrane. Przejechaliśmy obok policji i nic się nie stało. Już wydawało mi się, że się nam upiekło. Jednak moja nadzieja szybko prysła. Ruszyli w pościg za nami. Kazałem kierowcy przyspieszyć i zatrzymać się gdzieś gdzie nas nie zobaczą. Tak też zrobił. Stanęliśmy pod pewnym hotelem. Szybko wyskoczyłem z auta. Inni mieli jednak problemy. Miałem plan: będziemy udawać ze to nie nasz samochód! Jednak nim wszyscy wysiedli zjawił się radiowóz. Kierujący nim policjant wyhamował driftując bokiem z piskiem opon.
Znalazłem się wewnątrz hotelu. Wszędzie stały łóżka i dwa telewizory - pomimo dwóch pomieszczeń. W środku panował straszny rumor. Było dość wcześnie i wszyscy goście spali w łóżkach.
Siedziałem na tylnym siedzeniu naszego samochodu. Przednie fotele zajęli policjanci. Jeden z nich - z wyglądu gbur o posturze kafara - zaczął zabierać wszystkie rzeczy z podłokietnika (jakiś portfel, telefon...). Jakoś nie mogłem im tego zabronić. Czułem jakby to był okup za nasze "uniewinnienie" z wcześniejszych wykroczeń. Potem opowiedziałem o tej sytuacji reszcie. Było mi na rękę, bo nie zabrali żadnej mojej rzeczy...
P.S. @Inces co powiesz o drugiej części snu? Nie wiem co o tym myśleć, a czuję, że ma w sobie coś o czym powinienem wiedzieć.
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !
"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar
LD 8
"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar
LD 8