15-03-2012, 08:06
Miałem jeden sen. Grałem w jakąś gre na komputerze, miałem wrażenie, że to był gothic 4, ale to było całkiem co innego. Tradycyjnie jak w snach-grach widziałem tylko monitor i nie sterowałem myszką i klawiaturą tylko sobą, ale widziałem np. Celownik od łuku. Na początku na górce wziąłem misje od kolesia(misje która miała zakończyć grę). Miałem zabić smoka który był w pobliżu górki. Był tam staw, w okół stawu byl taki betonowy idealnie kwadratowy mur. Na jednym z rogów w murze była przerwa dzieki której można było dostać się na mur. Trzeba było wejść na lewą strone mury bo z prawej odrazu stał smok i nie było przejscia. Weszłem na mur, patrze stoją krasnokudy, całe opancerzone z potężnymi dwuręcznymi toporami a mięczy nimi 6 gryfów. 3 z nich były dosiadanie przez elfy. Nagle jakimś dziwnym sposobem znalazłem się w miejscu gdzie ani smok ani jego ochrona nie dosięgali mnie, a ja smoka ostrzeliwałem z łuku zabrałem mu jakąś 1/5 hp około 10 strzałami(był pasek życia) i stwierdziłem, że jestem za słaby nagle znalazłem się w lesie tam chodziłem i brałem misje na zabijanie potworów. W pewnym momęcie ktoś mnie zawołał(chyba elf i człowiek). Pobiegłem za nimi i sie obudziłem.
Masz sprawę? Pisz na GG: 41393861