29-11-2016, 22:32
Nazywali to "RemDreamer". Nie przypominało to tych wszystkich opasek na oczy i innych, widać było, że to prototyp w trakcie produkcji. Naga płytka z opornikami, kondensatorami itp. do tego przymocowane 4 przewody, które łączyło się z jednorazowymi elektrodami przyklejanymi w odpowiednich miejscach na czole i za uszami.
Zasady działania wg tego → http://www.lucidologia.pl/2014/05/indukc...ie-za.html
Strasznie niewygodnie się to mocowało do głowy, pierwszą noc mało spałam przez to, bo starałam się nie ruszać, żeby nic nie uszkodzić. To było ustawione tak, że od momentu włożenia drugiej baterii odliczało 5 godzin, potem co jakiś czas wysyłało impuls. Jak elektrody były dobrze przyklejone, to nawet się niczego fizycznie nie czuło, jak człowiek się już obudził i to nadal działało. Jakoś ani w trakcie paru tygodni testów, ani wkrótce potem nie zaobserwowałam jakichś efektów ubocznych.
Zasady działania wg tego → http://www.lucidologia.pl/2014/05/indukc...ie-za.html
Strasznie niewygodnie się to mocowało do głowy, pierwszą noc mało spałam przez to, bo starałam się nie ruszać, żeby nic nie uszkodzić. To było ustawione tak, że od momentu włożenia drugiej baterii odliczało 5 godzin, potem co jakiś czas wysyłało impuls. Jak elektrody były dobrze przyklejone, to nawet się niczego fizycznie nie czuło, jak człowiek się już obudził i to nadal działało. Jakoś ani w trakcie paru tygodni testów, ani wkrótce potem nie zaobserwowałam jakichś efektów ubocznych.