03-08-2018, 01:14
Bawiłam się na podwórku, które było takie jak za czasów mojego dzieciństwa. Niebo było różowawe. Na niebie wyświetlił się ogromny widok z ekranu komputera, same napisy na czarnym tle. Próbowałam je odczytać ale nie udało mi się. Zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe i zracjonalizowałam ten obraz w ten sposób, że niby ktoś go wyświetla specjalnym rzutnikiem. A byłoby ładne LD bo świadomość była już dość naostrzona. Po czasie wchodziłam z nieznanymi mi realnie ale we śnie podobno tak, osobami. Weszliśmy do pomieszczenia, które miało być szatnią. Okazało się, że to mityng dla osób uzależnionych i osoby te zaczęły opowiadać swoje historie. Dobrze pamiętam kobietę z rudymi włosami, wydała mi się supersympatyczna. W pewnym momencie wszyscy patrzyli na mnie. Mówię więc - eee, ale ja nie jestem od niczego uzależniona, a oni na to - na pewno?? Z taką troską. Rzadko kiedy postacie w moich snach mają taką autonomię i jakąś taką prawdziwość jak w tym.
Zaczęłam się zastanawiać nad sobą i popłynęłam.
Zaczęłam się zastanawiać nad sobą i popłynęłam.