06-08-2016, 18:46
676/794
Na początku leciałem helikopterem, ale akcja szybko przeniosła się na szkolny korytarz mojej byłej podstawówki. Przed chwilą dzwonił dzwonek na lekcje i wszyscy zbierali się pod klasą. Ja jednak postanowiłem się przejść do szatni, a z niej na zewnątrz. Po drodze spotkałem jakąś wyrośniętą dziewczynę. Przestraszyła mnie swoim wyglądem, że aż spuściłem wzrok... Przez podwójne oszklone drzwi wyszedłem przed szkołę. Jednak nic się tam ciekawego nie działo (nie wiem czego się spodziewałem - deszczu meteorytów?). Wracając musiałem się przepychać w drzwiach, bo zrobił się spory tłok.
Akurat zdążyłem. Jeszcze ostatnie osoby wchodziły do klasy. Zerknąłem na swój plecak leżący pod jakimś stolikiem i od razu stwierdziłem ze coś jest z nim nie tak. Podszedłem do biurka nauczycielki i oznajmiłem, że ktoś mi go popsuł. Ona prawie nic sobie z tego nie zrobiła. Dziwiła się tylko marszcząc brwi, jakbym powiedział jej, że właśnie narobiłem w spodnie i potrzebuje pomocy...
Usiadłem w ławce i zacząłem grzebać w tornistrze. Nie mogłem znaleźć żelazka o_O. Nie dość, że popsuli mi plecak to jeszcze wykradli zawartość... Obok siedział K. śmiejąc się z całej tej sytuacji. Jednak, gdy tylko przyszedł G. poczucie humoru go opuściło. Spiął się do niego o jakiś bzdet.
---Dopiero przyszedł, a ty już go wyzywasz- próbowałem załagodzić sytuację.
Akcja przeniosła się z powrotem do helikoptera. Wychyliłem się nieco i już miałem nagrywać, gdy powstrzymał mnie pilot, zasłaniając mi wszystko ręką. Spytałem go dlaczego to zrobił, a on odpowiedział, że mam zakaz i nie mogę tego robić. Z wyrzutem i pianą na ustach zagroziłem mu, że i tak jeszcze załatwię sobie zezwolenie! Tamten chwile zbierał myśli po czym cicho wybąkał:
---Chłopie...[przerwa na namysł]
Odwrócił się szybkim ruchem w moją stronę, ale nim zdarzył odpowiedzieć coś z sensownego przerwał sam sobie wtrącając krótkie i wymowne:
---O kurwa spadamy!!! Szybko chwycił za stery, próbując naprawić sytuacje. Samolot coraz szybciej wirował. Minęło może z 3 sekundy nim się rozbiliśmy, a mnie przewinęło się już całe życie przed oczami. Wiedziałem, że nie uda mi się wyjść z tego cało. Pogodziłem się ze śmiercią. Gdy tylko helikopter zderzył się z ziemią poczułem coś w stylu otarcia na twarzy i całej lewej stronie ciała. Jakbym przeciągnął nią po czymś miękkim i wilgotnym. Po chwili dołączyło do tego uczucie wypływającej z ran krwi. Rozlewała się po mojej twarzy. O dziwo nie czułem żadnego bólu. Przez cały ten czas od momentu spadania miałem ciemność przed oczami. Już wiedziałem, że to tylko kwestia czasu nim umrę. Z jednej strony byłem ciekawy ci się ze mną stanie po śmierci. Z drugiej zaś myślałem o bliskich. Nie chciałem zostawić w ten sposób mojej dziewczyny. Zrobiło mi się strasznie żal z tego powodu. Nie chciałem umierać...
Teraz nic już nie miało znaczenia, a moje prośby o przywrócenie do życia były zbędną stratą czasu. Co się teraz ze mną stanie- krążyło mi w głowie. Zaczynałem się niecierpliwić, że czeka mnie wieczny mrok.
Nagle częściowo zacząłem czuć swoje ciało. Nie minęła chwila, gdy obudziłem się w swoim łóżku. Serce biło mi jak oszalałe. Na szczęście to był tylko sen- odetchnąłem z ulgą. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 20 minut po północy. Zapisałem owy sen po czym jakimś cudem zasnąłem...
Na początku leciałem helikopterem, ale akcja szybko przeniosła się na szkolny korytarz mojej byłej podstawówki. Przed chwilą dzwonił dzwonek na lekcje i wszyscy zbierali się pod klasą. Ja jednak postanowiłem się przejść do szatni, a z niej na zewnątrz. Po drodze spotkałem jakąś wyrośniętą dziewczynę. Przestraszyła mnie swoim wyglądem, że aż spuściłem wzrok... Przez podwójne oszklone drzwi wyszedłem przed szkołę. Jednak nic się tam ciekawego nie działo (nie wiem czego się spodziewałem - deszczu meteorytów?). Wracając musiałem się przepychać w drzwiach, bo zrobił się spory tłok.
Akurat zdążyłem. Jeszcze ostatnie osoby wchodziły do klasy. Zerknąłem na swój plecak leżący pod jakimś stolikiem i od razu stwierdziłem ze coś jest z nim nie tak. Podszedłem do biurka nauczycielki i oznajmiłem, że ktoś mi go popsuł. Ona prawie nic sobie z tego nie zrobiła. Dziwiła się tylko marszcząc brwi, jakbym powiedział jej, że właśnie narobiłem w spodnie i potrzebuje pomocy...
Usiadłem w ławce i zacząłem grzebać w tornistrze. Nie mogłem znaleźć żelazka o_O. Nie dość, że popsuli mi plecak to jeszcze wykradli zawartość... Obok siedział K. śmiejąc się z całej tej sytuacji. Jednak, gdy tylko przyszedł G. poczucie humoru go opuściło. Spiął się do niego o jakiś bzdet.
---Dopiero przyszedł, a ty już go wyzywasz- próbowałem załagodzić sytuację.
Akcja przeniosła się z powrotem do helikoptera. Wychyliłem się nieco i już miałem nagrywać, gdy powstrzymał mnie pilot, zasłaniając mi wszystko ręką. Spytałem go dlaczego to zrobił, a on odpowiedział, że mam zakaz i nie mogę tego robić. Z wyrzutem i pianą na ustach zagroziłem mu, że i tak jeszcze załatwię sobie zezwolenie! Tamten chwile zbierał myśli po czym cicho wybąkał:
---Chłopie...[przerwa na namysł]
Odwrócił się szybkim ruchem w moją stronę, ale nim zdarzył odpowiedzieć coś z sensownego przerwał sam sobie wtrącając krótkie i wymowne:
---O kurwa spadamy!!! Szybko chwycił za stery, próbując naprawić sytuacje. Samolot coraz szybciej wirował. Minęło może z 3 sekundy nim się rozbiliśmy, a mnie przewinęło się już całe życie przed oczami. Wiedziałem, że nie uda mi się wyjść z tego cało. Pogodziłem się ze śmiercią. Gdy tylko helikopter zderzył się z ziemią poczułem coś w stylu otarcia na twarzy i całej lewej stronie ciała. Jakbym przeciągnął nią po czymś miękkim i wilgotnym. Po chwili dołączyło do tego uczucie wypływającej z ran krwi. Rozlewała się po mojej twarzy. O dziwo nie czułem żadnego bólu. Przez cały ten czas od momentu spadania miałem ciemność przed oczami. Już wiedziałem, że to tylko kwestia czasu nim umrę. Z jednej strony byłem ciekawy ci się ze mną stanie po śmierci. Z drugiej zaś myślałem o bliskich. Nie chciałem zostawić w ten sposób mojej dziewczyny. Zrobiło mi się strasznie żal z tego powodu. Nie chciałem umierać...
Teraz nic już nie miało znaczenia, a moje prośby o przywrócenie do życia były zbędną stratą czasu. Co się teraz ze mną stanie- krążyło mi w głowie. Zaczynałem się niecierpliwić, że czeka mnie wieczny mrok.
Nagle częściowo zacząłem czuć swoje ciało. Nie minęła chwila, gdy obudziłem się w swoim łóżku. Serce biło mi jak oszalałe. Na szczęście to był tylko sen- odetchnąłem z ulgą. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 20 minut po północy. Zapisałem owy sen po czym jakimś cudem zasnąłem...
THE END
Czytała Krystyna Czubówna
Reżyseria: Mózg
Scenariusz: Podświadomość
Montaż: Faza REM
Zdjęcia: Życie
...
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !
"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar
LD 8
"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar
LD 8