I losing my sanity
#1
Zainspirowany pewnym podcastem i "odpałami" sudo.

Nie popędzaj mnie, bo mam niski próg ciekawości. Ja i moja frustracja. Nie zniosę tego, życie mi ucieka, bo boję się nowości. Siedzę i się temu przyglądam. Słabemu zalęknionemu ciału. Słuchałem o psychopatach, seryjnych mordercach. Robią to z frustracji. Nie mogą wytrzymać i dają temu upust. Nie mają się komu wygadać. A czy wy mnie wysłuchacie? Błędnego myśliciela gadającego do siebie. Coś się rodzi, a coś umiera. Paplanie bez sensu, co przyjdzie do głowy. Podyktowane muzyką co właśnie słucham. Uśmiech niewiasty, czy może być coś piękniejszego? Tylko trzeba go wywołać. I zobaczyć z bliska. I czuć się bezpiecznie. Czy to aby nie za dużo. Zwracanie na siebie uwagi. Patrzcie jestem tu, ale nie czekajcie już wystarczy. Przekroczyliście mój próg lęku, zabierzcie swoje oczy. Agresja kierowana do środka. Przecież jest zła, żeby ją okazywać. A może w ogóle okazywanie emocji jest złe. Za szybko myśli, za szybko. Nie nadążam pisać. A teraz pustka. Myśli przychodzą i odchodzą. Jak nie zdążę ich zapamiętać i zapisać to potem muszę wymyślać co napisać. A te wymyślanie to nie to samo. Czysta myśl jest jak koncept, emocja. Trafna. Jak ucieknie to potem jest łapanie tego obrazu, w którym pojawiły się białe plamy. I trzeba łatać je konceptami zwykłymi, znanymi, utartymi przez innych, nauczanych. Ale nie o tym miało być, halo przecież daję upust frustracji. Porażka. To ja czy moje wychowanie, a może tego kto mnie wychował? Matka. Kurwa, ktoś mi podpierdala drzewka w gierce i nie mogę ich łupać, żeby zdobywać drewno. Zajrzyj do snów, a ujrzysz swój cień. Czy nie po to są, aby testować zachowania? Empatyczne, te znane z opowieści innych. Od czegoś co przyszło z zewnątrz. Rozkojarzenie. Belive the dreams that let you sleep. Pędzący umysł. Muszę mu się dać pochłonąć. Wtedy nadążę. Nie ma czasu na obserwację. Sinusoida spiedolenia. Skojarzenia. Im więcej rozumiem, tym bardziej widzę w jakiej czarnej dupie jestem. Czym jest nienawiść? Cierpię 95% czasu gdy jesteś przy mnie, weź przestać istnieć, ale nie powiem, że cię nienawidzę. Nie skrzywdzę cię. Nie skrzywdzę nikogo, przecież mi nie wolno. Mam być grzeczny. Chełp się tym jaki byłem grzeczny w dzieciństwie, dobrze, że masz o czym gadać. Pomocy. O tym jaki jestem teraz jakoś nie wspominasz. A u brata jakoś zapomniałaś jakim był łobuzem? Cenisz go za to jaki jest teraz. Nie słuchał się, umiał się postawić, ma własne zdanie i własne życie. A ja co? Tak ci ufałem, tak się ciebie słuchałem. Miałem nie być taki jak ten niegrzeczny brat. Gdzie się podziały te wszystkie krzyki na niego? Przecież musiał być ode mnie gorszy, skoro nie był taki jak sobie wymarzyłaś. Mnie nauczyłaś się sobie ustawić. Czekam aż nauczysz mnie życia. Jedyne co potrafisz to pchać mnie do sytuacji, które sprawią mi ból. Bądź idealny. Przecież jestem twoim synkiem. Mam zrujnowane życie. Nawet nie umiem dać upustu frustracji we własnych fantazjach. A nie przecież ciągle to robię. Wyrzucam z siebie to wszystko, mówię to tobie. Tak działają psychopaci. Upuszczają frustrację w fantazjach, a potem ją urzeczywistniają. Moja frustracja to wyrzucenie ci wszystkiego w twarz. Wszystkich twoich zachowań, które mnie irytują i doprowadzają do szaleństwa. Ale moment przecież to kiedyś zrobiłem. I co. I CO USŁYSZAŁEM? Że taka już jesteś. Aha. No dobra, to ja teraz będę wyrzucał wszędzie swoją frustrację, ale nie do ciebie. Przecież do ciebie nic nie dociera. Bo taka już jesteś. No to ja też jestem jaki jestem. Taki jakiego mnie wychowałaś. Po co mam się starać. Po co mam rozwijać siebie. Po co mam szukać kompromisów. Przecież taki już jestem. Ja i moja frustracja. Ale przecież nie powinienem tego robić. Nie można obgadywać kogoś za plecami. Mam się udusić swoim życiem. Dobrze mnie wychowałaś, na pizdeczkę. Znajdź sobie dziewczynę powiadasz. No już pędzę, przecież można ją zdobyć w każdym sklepie z dziewczynami. Ale się boję. Każdego słowa, gestu. Przecież mam być dla niej idealny. Ciągle patrzyłaś mi na ręce i krytykowałaś. Och jak się tym chełpisz jaki jestem dokładny. Wszyscy umrzemy, to jaki jest sens (sen) żyć? Doświadczanie i ciekawość, którego nie mam. Obserwator oglądający nędzny film - własne życie. Może powinien oglądać życie innych. Taaa a potem im zazdrościć. ZAZDROŚĆ. Tak piękna kobieto przyjdź tutaj, chcę ci spojrzeć głęboko w oczy. Moment poczekaj, nie podchodź bliżej. Już wystarczy naruszasz moją strefę komfortu. Przestań na mnie patrzeć. Zazdrościć ludziom czegoś, czego nie mogę doświadczyć. To tak jakbym jeździł na wózku i umierał patrząc na ludzi potrafiących biegać. Złudzenie, że też mogę tego doświadczyć. Pocałunków, przytulasów, bliskości. Bo przecież to takie normalne i każdy to ma. I to jest upust mojej frustracji. Moje morderstwo seryjnego psychopaty. Na chwilę mi się poprawi, dam upust, a potem znowu będę szukał atencji. Szukać kolejnego community, gdzie będę mógł się wyżalić ze swojego przegrywizmu.
[ ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
Popatrz na tych wszystkich popularnych ludzi, przebojowych, cieszących się życiem. Dzięki komu tak daleko zaszli? Ano właśnie dzięki swoim matkom. Pamiętaj, że matka zasługuje na Twój szacunek niezależnie od tego, co robi. Może Cię nawet wyzywać od najgorszych i w ogóle, ale to wszystko dla Twojego dobra.
Matka jest od tego, aby skorygować Twoje zachowanie. Jest od tego, aby dawać Ci dobre rady. Nie zasłużysz na jej miłość ani na miłość innych dziewczyn, jeśli nie będziesz idealny. Wiem, to jest ciężar, który będziesz nieść na swoich barkach całe swoje życie, ale taka jest cena miłości, cena życia w rodzinie. Nie wolno ci krytykować swojej matki. Wszystko, co robią dorośli, jest właściwe. Jest święte. Nie wychylaj się. Nie buntuj. Nie walcz. Bądź posłuszny i uległy. Może zasłużysz na miłość. Ona nie należy Ci się tak po prostu. Musisz o nią żebrać.
Czarna nienawiść płynie w Twoich żyłach. Jesteś nią zniewolony, opętany. Nie wolno Ci jej czuć. Pamiętaj - zawsze lepiej nienawidzić siebie samego niż kogoś innego. Chroń innych przed sobą samym. Nie zbliżaj się do nich, stanowisz zagrożenie. Trzymaj się od nich z daleka. Nie pozwól, żeby ktoś Cię skrzywdził, ani żebyś Ty skrzywdził kogoś innego. Istnieje skończony katalog emocji, które wypada czuć. Które wolno okazywać. Ty ich nie znasz.
Schowaj się, głęboko pod łóżko, tam, gdzie nie sięgają słowa innych ludzi. One płoną w Twojej głowie, przenikają Twoją duszę, palą niczym lód. Uchroń się przed nimi, przed samozagładą. Uciekaj. Wracaj. Uciekaj. Wracaj. I tak bez końca.
Przyjmij schronienie łagodnego uścisku śmierci. Gdy mentalny chaos narasta, tylko ona może przynieść ukojenie. Przenikliwy gwizd w uszach to dźwięk samotności. Nikt jej nie słucha, nikt się nią nie przejmuje. Każdy od niej ucieka.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
Młody chłopiec musi być niegrzeczny. Jest to oznaka prawidłowego rozwoju.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
Bardzo ładne :)
Kłopot polega na tym, że nigdy nie da się znaleźć słusznego celu tej frustracji. Możesz obwinić matkę za to, że taki już jesteś, dzięki czemu ona będzie mogła obwinić swoich rodziców o własną niekompetencję wychowawczą, a oni swoich przodków za to, że tacy już byli itd. Każdy ciąg winy kończy się ostatecznie na Hitlerze :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
(08-08-2019, 21:33 )Kys napisał(a): Złudzenie, że też mogę tego doświadczyć. Pocałunków, przytulasów, bliskości. Bo przecież to takie normalne i każdy to ma.
To dla mnie jakieś bzdury. U mnie w domu tego nie ma, mój ojciec nie ma takich potrzeb. Nie widzę, żeby moi rodzice coś takiego robili. No chyba, że kogoś nie ma w domu tydzień, to tak. 
Powiedzmy sobie szczerze, czy Ty znasz wszystkich ludzi na Ziemi? Trochę chyba też idealizujesz te całe przytulasy. Nawet, jeśli to dostaniesz, jeśli jakaś dziewczyna się w Tobie zakocha, to jak sobie poradzisz, kiedy Cię zostawi albo umrze? Nie jest dobrze uzależniać swoje szczęście od tego typu pierdół. Im bardziej te czułości są dla Ciebie nieosiągalne, tym bardziej ich pożądasz i nie zwracasz uwagi na inne aspekty życia.

W pewnym momencie będziesz musiał dokonać wyboru, tak jak ja - czy chcesz zacząć żyć swoim życiem, czy wolisz pozostać lojalny wobec Mamy. Będziesz musiał wyrzec się jej miłości, jeśli zechcesz pójść dalej własną drogą. Wiem, że to trudne, nie da się tego zrobić z dnia na dzień, w zmianie przeszkadzają mocne imprinty, wiele lat kształtowane nawyki, ścieżki neurologiczne. Ale wierzę, że da się. Prędzej czy później znów będziesz sobą.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#6
Kurczę, pierwsza połowa wpisu Kysa to prawie jakbym czytała Gombrowicza, Sartre'a, Bukowskiego albo innego humanistę-filozofa. Wow...
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#7
Kysu, jeśli Mama nie jest dla Ciebie idealna, to tym bardziej nie masz obowiązku być idealny dla niej. Sama wiem, jakie to trudne. Jak mam jakieś przykre myśli na temat mojej mamy, to aż niedobrze mi się robi, brzydzę się sobą, no bo jak można myśleć o mamie w ten sposób... Podejrzewam, że tak jak u mnie to jedyna osoba z reala, która okazuje Tobie jakiekolwiek zainteresowanie i mimo wszystko lepsza krytyka niż całkowita obojętność :(
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#8
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#9
Edit: nieważne
[ ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#10
Czy ta kobieta w ogóle robi coś pożytecznego dla Ciebie???

(12-08-2019, 20:30 )Kys napisał(a): PS. Oglądanie gwiazd było chujowe.

Mnie się tam podobało :) Cichutkie, milczące, bezosobowe. Timeless light, darkness & silence.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1