kajmak
Browar kraftowy, bieg z ruletką.

Byłem w browarze kraftowym, w którym tradycją było poświęcenie piwa w pobliskim kościele. Wierni zbierali się w świątyni razem z piwem w butelkach, puszkach, kuflach. Zgodnie z obyczajem, piwo można było pić dopiero po przyjęciu komunii, ja piłem bez i nic się nie stało. Na uroczystości pojawił się nawet Urban.
Uczestniczyłem w biegu na 5 lub 10km. Razem ze mną biegło ok 30 osób. Po kilku minutach wszyscy byli padnięci i zaczęli maszerować, a część wsiadła w samochód i odjechała w kierunku mety. Tylko ja z koleżanką biegliśmy łeb w łeb, na metę dotarliśmy równocześnie i nie udało się wyłonić zwycięscy. Ktoś wpadł na pomysł, abyśmy zagrali w rosyjską ruletkę i ten kto pierwszy umrze, przegrywa. Wszystkim się to spodobało oprócz mnie i koleżanki. Stanowczo to oprotestowaliśmy i bieg zakończył się bez wygranego.

Czarne oszustwo.

Sąsiad zatrudnił murzyna, aby nas oszukać na pieniądze. Murzyn przyjechał jako kurier i kazał sobie zapłacić 1000zł za paczkę, w jakiś sposób domyśliłem się, że to podstęp. Postawiliśmy mu ultimatum - albo zgłaszamy sprawę na policję, albo pomoże nam zdobyć dowody, że to sąsiad go wykorzystał do oszukania nas. Czarny wybrał współpracę z nami, powiedzieliśmy mu, żeby poszedł do sąsiada z prośbą, żeby jeszcze raz przedstawił mu plan, bo go zapomniał, jednocześnie nagrywając wszystko na dyktafon
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Deskorolka w chmurach.

Były mistrzostwa w jeździe na deskorolce. Rampy znajdowały się w chmurach, między jedną a drugą stroną był metrowy prześwit, który trzeba było przeskoczyć, inaczej spadało się w przepaść. Niektórzy mieli ze sobą spadochrony, inni nie. Kibice czasami łapali osoby, które spadały, ale nie zawsze się udawało. Był tam również sędzia, który miał założoną maskę antybakteryjną, gdy ktoś spadał w przepaść zaciągał się dymem z papierosa. Za którymś razem maseczka zaczęła mu się palić na twarzy i stopiło mu skórę, tak że było widać kości twarzoczaszki.

Obóz przetrwania.

Obserwowałem obóz przetrwania, w którym uczestniczyło kilka osób. Jedna dziewczyna nie przestrzegała ustalonych zasad, więc pojawiły się osoby prowadzące program w postaci dwóch bliźniaczek. Mówiły one wierszem na zmianę, jedna zaczynała zdanie, druga kończyła. Powiedziały jej, że nie przestrzegała zasad i musi umrzeć. Jedna z bliźniaczek miała przy sobie łuk, a druga kilof. Dziewczyna się przestraszyła i zaczęła uciekać, jednak siostry były przygotowane, łuczniczka od razu trafiła ją w plecy, tak że padła na ziemię, a druga zaczęła ją uderzać kilofem, to po głowie to po korpusie. Zmasakrowaną dziewczynę zaciągnęły do dołu, w którym znajdowały się inne ofiary.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Rodzinne zdjęcie.

Staliśmy przed domem, gdzie chcieliśmy zrobić zdjęcie rodzinne na którym znajdzie się kilkadziesiąt osób. Ciężko było zrobić, bo wciąż ktoś się kręcił i odwracał. Po kilku próbach udało się wykonać przyzwoitą fotkę. Wszyscy się rozeszli, ja próbowałem dostać się do domu, niestety był zamknięty. Siostra czekała aż uda mi się otworzyć, ale się nie doczekała i poszła się opalać. Przy wejściu ktoś przymocował drewniane półki do ściany, gdzie znajdowały się różne alkohole - piwo, nalewki, whiskey, wódka. Zaczęło się chmurzyć, a do tego wiał mocny wiatr, część butelek spadło na ziemię. Za wszelką cenę chciałem dostać się do środka, więc wziąłem łom i zacząłem podważać, drzwi ułamały się w górnej połowie i udało mi się wejść do środka. Okazało się, że otwierają się na zewnątrz i wystarczyło pociągnąć za klamkę.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Sprawdzian z matematyki.

Byłem w szkole, koledzy przygotowywali się do sprawdzianu z matematyki, o którym całkiem zapomniałem. Staliśmy przed wejściem do sali, nauczycielka nas wpuściła. Pomieszczenie było wąskie i podłużne, zamiast ścian wszędzie było szkło i metal, co kilka metrów stał posąg, rzeźba, lub inne dzieło sztuki. Przypominało to bardziej muzeum niż szkołę. Wszyscy zaczęli zajmować miejsca, ja chciałem usiąść z tyłu, lecz nauczycielka powiedziała, żebym przesiadł się do przodu, szukałem wolnego stolika, ale wszędzie było zajęte i słyszałem tylko uwagi typu: tu ktoś już siedzi, idź stąd. Pani zaczęła rozdawać kartki z pytaniami, ja wciąż nie miałem swojego miejsca, poszedłem po krzesło do innej sali, bo w międzyczasie wszystko zostało pozajmowane. Trafiłem na pomieszczenie, które wyglądało jak filharmonia, gdzie odbywała się próba do spektaklu, lecz nigdzie nie było wolnego krzesła. Jako że nie było ścian, tylko szyby, to widziałem, że klasa zaczęła sprawdzian beze mnie. Postanowiłem wrócić do nich, aby powiedzieć żeby na mnie zaczekali, po drodze spotkałem kilka innych osób, które też nie znalazły sobie miejsca. Uznaliśmy wspólnie, że to było celowe działanie ze strony klasy, żeby się nas pozbyć. Weszliśmy do pracowni chemicznej, gdzie było pełno fiolek z różnymi substancjami, w szeregu mieliśmy chłopaka który wiedział co ze sobą wymieszać, żeby zrobić materiały wybuchowe. Zrobiliśmy sporo ładunków w kształcie kulek śnieżnych, zabraliśmy je ze sobą i zaczęliśmy rzucać w ludzi z klasy, patrząc jak wybuchają, siejąc spustoszenie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1