29-04-2019, 20:49
Stwierdziłam, że moje sny zaczęły robić się na tyle pojebane i warte głębszego zastanowienia się nad nimi, że zacznę je spisywać. A więc zaczynając od ubiegłej nocy.
Śniło mi się, że idę chodnikiem, wśród szarych wieżowców, w stronę wielkiego betonowego budynku, bez okien. Zamiast drzwi miał tylko tak jakby dwie windy, obok każdej była tabliczka. Podeszłam najpierw do pierwszej, obok której było napisane "dla zaufanych", lecz gdy wcisnęłam z czystej ciekawości przycisk do zwoływania windy, poraził mnie prąd. Podniosłam się i podeszłam do drugiej windy "dla pierwszaków". Wsiadłam do windy, w której znajdował się tylko jeden przycisk, a światło migało, jakby żarówka była spalona. Po jakimś czasie wysiadłam z wndy i zauważyłam ludzi w szraych garniturach stojących wokół jakiegoś obiektu. Podeszłam zobaczyć co się dzieje i zobaczyłam, że całe to zbiorowisko przyglądało się MNIE, mnie leżącej martwej na ziemi, z nożem wbitym w plecy. W tym momencie się obudziłam.
Śniło mi się, że idę chodnikiem, wśród szarych wieżowców, w stronę wielkiego betonowego budynku, bez okien. Zamiast drzwi miał tylko tak jakby dwie windy, obok każdej była tabliczka. Podeszłam najpierw do pierwszej, obok której było napisane "dla zaufanych", lecz gdy wcisnęłam z czystej ciekawości przycisk do zwoływania windy, poraził mnie prąd. Podniosłam się i podeszłam do drugiej windy "dla pierwszaków". Wsiadłam do windy, w której znajdował się tylko jeden przycisk, a światło migało, jakby żarówka była spalona. Po jakimś czasie wysiadłam z wndy i zauważyłam ludzi w szraych garniturach stojących wokół jakiegoś obiektu. Podeszłam zobaczyć co się dzieje i zobaczyłam, że całe to zbiorowisko przyglądało się MNIE, mnie leżącej martwej na ziemi, z nożem wbitym w plecy. W tym momencie się obudziłam.