Dziennik snów (nie)zwyczajnych
#21
A mi się najbardziej podoba opis tej pierwsza część paraliżu - zmora dostosowywuje treść według największych lęków śniącego. W tym przypadku najwyraźniej są to uczucia typu " awkward " :P
Siedzi zmora na łóżku, nikt się nie odzywa, robi się dziwnie i w końcu " to ja już sobie chyba pójdę "
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#22
Znajdowałem się na przyjęciu.
Na uroczystości byli uczniowie i nauczyciele z mojej szkoły.

Całe przyjęcie było utrzymane w takiej "starej" stylistyce, a wszyscy, wliczając w to moją osobę, byli elegancko ubrani.

Po uroczystym przywitaniu wszystkich gości, dostaliśmy instrukcje gdzie mamy się udać. Po dłuższym szukaniu znalazłem się pod drzwiami, nad którymi pisało: "przedział wiekowy: "xx-xx" czyli
akurat idealnie pasowałem.

Szybko odnalazłem kartkę z moim imieniem i nazwiskiem, po czym usiadłem przy długim stole. Było nawet znośnie, do momentu, gdy na końcu stołu zaczęły padać wyzwiska. Najpierw były krzyki, lecz chwilę potem wszystko się uspokoiło. Można było zauważyć, jak moi rówieśnicy dzielą, się na dwie frakcje. W pewnym momencie ktoś krzyknął do kogoś: "komunista!!!" Ten odpowiedział mu:"nazista!!!".

Siedziałem przy stole i starałem się to ignorować, ale w momencie, gdy wszystko nabierało tempa, musiałem zareagować. 
Jedzenie i ludzie "latali" po całej sali. Nie czekając dłużej czy może dostanę przypadkiem kawałkiem mięsa, bądź pomidorem, czy też jajkiem lub śledziem, sprawnie wyszedłem i po cichu zamknąłem drzwi. 
Dopiero gdy znalazłem się po tej "bezpiecznej stronie" drzwi, uświadomiłem sobie, co właśnie się stało... Byłem "trochę" zażenowany poziomem moich znajomych.

Rozumiem, że w moim wieku jest się jeszcze nie ogarniętym, nie umie prowadzić się dyskusji czy wierzy się w świętego Mikołaja... Jestem w stanie to zrozumieć, ale... Naprawdę? 
Zawsze moja klasa i klasy równolegle muszą wszystko spierdolić?

Wiedziałem, że była to ważna uroczystość i było zaproszonych sporo ważnych gości, więc no...
Nie wiem dlaczego, ale czułem okropny wstyd, jakbym w tym wszystkim uczestniczył.
Usiadłem sobie pod drzwiami i myślałem co by tu zrobić... Nagle zauważyłem moją dobrą znajomą, która chodziła między salami.
Podszedłem do niej i zapytałem się jej, dlaczego nie jest na sali razem z innymi. Otrzymałem odpowiedź:

- Dobrze wiedziałam , co się stanie, więc w ogóle nie miałam zamiaru tam wchodzić.

- I co teraz będziesz robić?

- Nie wiem, ale i tak lepiej się nudzić niż "siedzieć" przy stole z tymi debilami.

Kiwnąłem tylko głową dając, do zrozumienia, że się z nią zgadzam.

- Byłeś tu kiedyś?

- Nie.

- To chodź, pokażę Ci ciekawe miejsce.
(Lekko się uśmiechnęła, po czym złapała mnie za rękę i zaczęła iść szybkim krokiem w stronę sali głównej).

- A mogłabyś, chociaż powiedzieć gdzie idziemy?

- Można powiedzieć, że to niespodzianka.
Przemierzaliśmy salę już dłuższą chwilę, gdy przechodziliśmy koło stolika dyrektora i jego najbliższego grona, zwolniliśmy i powiedzieliśmy klasyczne: "Dzień dobry". Gdy oddaliśmy się trochę od wcześniej wspomnianego stolika, usłyszałem, jak jedna z nauczycielek mówi coś w tym stylu:

- Widziałaś jaka piękna dziewczyna? Idealnie do niego pasuje.

(Po czym druga odpowiedziała)

- No masz rację, ale ta opalenizna. No po prostu opalona jak kratka po piwie! (AHA... wat )

Wyszliśmy w końcu z sali i znajdowaliśmy się w czymś na wzór małego magazynu.

- Zaraz będziemy!

(Powiedziała ucieszona).

Otworzyła drzwi...

Prowadziły one na zewnątrz.
W tym momencie moim oczom ukazał się piękny ogródek, mały stawik i kilka sporych, gładkich kamieni.

- Może usiądziemy sobie tutaj nad stawkiem?
(Zaproponowałem)

- Dobry pomysł! Te kamienie powinny być całkiem wygodne.

Patrzyłem się razem z nią ślepo w taflę wody, gdy nagle (ona) położyła rękę na moim udzie. Spojrzała się tylko mi krótko w oczy, po czym lekko przesuwała rękę w stronę krocza. Przybliżyła się do mnie, ścisnęła lekko ręką moje jądra...

W tym momencie "żołnierz" stał na baczność, widząc (czując to), uśmiechnęła się i jęknęła cichutko (byłem w rurkach, więc erekcja była dość dobrze widoczna). Usiadła mi na kolanach i pochyliła się trochę w moją stronę, teraz miałem przed oczami jej piękne i duże piersi.

Przybliżyła swoją głowę do mojej. Zetknęliśmy się czołami... I gdy miało dojść do pocałunku nagle... Usłyszeliśmy głos: "Nie przeszkadzam wam prawda?"

Szybko od siebie odskoczyliśmy i wypatrywaliśmy osoby, która wypowiedziała te słowa. W tym momencie z krzaków wyszła dziewczyna (coś koło 15 lat).

Szeroko się uśmiechnęła i powiedziała:

- Nie za zimno, żeby tak na dworze? To i tak, że zdążyłam, zanim się już całkiem poddali rozkoszy, jeszcze byście się przeziębili.

- Ale my...

- Oj nie tłumacz się dziewczyno! Kogo wy próbujecie oszukać...

- Ja tylko pomagałem koleżance z guzikiem...
(Nie wiedziałem co powiedzieć po prostu facepalm ).


(Ironicznie się uśmiechnęła i spytała...)
- Ile wy macie lat?

(Chcąc uniknąć wyjawienia tej informacji, powiedziałem:)

- A na ile lat wyglądamy?

- 14? 15? No góra 16...

( Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Z jednej strony cieszyłem się, że uniknąłem "kompromitacji", ale wiedziałem, co zaraz się zdarzy. Stanąłem trochę bokiem, aby jak najmniej było widać mojej twarzy, ale...)

- Czekaj... Przecież ty... Ty wyglądasz dokładnie jak ten chłopak! Czekaj no... (I zaczęła coś grzebać w telefonie).

- Patrz, wyglądasz zupełnie jak ten... No... Aryjczyk!
(Po czym pokazała mi to zdjęcie bardzo podobne jak to poniżej).


(Zapadła cisza).

Na twarzy mojej koleżanki zagościł skromny uśmiech, ponieważ wiedziała coś, czego ta dziewczyna nie wiedziała.

(Długo jeszcze staliśmy w ciszy, gdy nagle usłyszałem).

- czyli ty ten... Jesteś no... Nazistą!
(Powiedziała jakby była w stu procentach pewna tego, co powiedziała).

(Popatrzyłem tylko z politowaniem i szybko wywnioskowałem, że nie jest zbytnio ogarnięta. Wymyśliłem odpowiedź, po której mógłbym ocenić pewne cechy tej dziewczyny).

- Tak, jestem... Jak każdy dziewięciolatek

(Widząc, że uzyskałem zamierzony efekt i zyskałem potrzebne mi informacje: zmieniłem temat).

- Ty nie jesteś z naszej szkoły prawda?
(Zapytałem)

- Tak, to prawda...

- Więc co tu robisz?

- Ładne miejsce... Po prostu...

Chciałem coś powiedzieć, ale w tym czasie ktoś zaczął nas wołać. Musieliśmy już wejść do autobusu, bo cała uroczystość się już skończyła.

W autobusie było jakoś cicho (wyjątkowo). Wszyscy byli jacyś tacy... Nieobecni. Zdążyliśmy przejechać jeszcze jakieś 20 km, gdy nagle autobus gwałtownie stanął. Przed nami było pełno policji. Kazali nam wyjść z autobusu.

Przed nami był widok rzadki. Pourywane głowy, ręce, nogi gdzieniegdzie był sam tułów, ulica była wręcz zalanka krwią Policjant powiedział, że musimy przejść bokiem. Dyrektor zaprowadził nas do lasu na wzgórzu. Tam znajdował się drugi autobus, którym wróciliśmy do domu.

Potem nagle mi się przypomniała tą dziewczyna. Starałem się ją odnaleźć w internecie. Znalazłem tylko ogłoszenie o ucieczce z domu dziecka... I w sumie to tyle. Wyłączyłem laptopa i poszedłem spać, zdążyłem spojrzeć na zegarek po czym... Obudziłem się.


28 grudnia 2018
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#23
Po długim okresie udoskonalania techniki wróciłem do... Początku, można by rzec wręcz zalążku całej sennej podróży. 

Ostatecznie dnia dwunastego stycznia, "personalizację butelkowej medytacji" zakończyłem. Dziś moja decyzja mile mnie zaskoczyła...


Wyjątkowo sen zaczął się w miejscu innym zupełnie niż zawsze... Rynek w Krakowie był miejscem, gdzie moja przygoda się rozpoczęła.
Był późny wieczór. Przemierzałem bez celu rynek, szukając inspiracji...
 W pewnym momencie zauważyłem trzech mężczyzn... Jeden wyróżniał się spośród innych. Podszedłem bliżej... Na plecach wcześniej wspomnianego mężczyzny zobaczyłem napis: "Straż Miejska". Usiadłem na ławce i czekałem na rozwój wydarzeń. W pewnym momencie jeden z pozostałych mężczyzn odezwał się do drugiego:

- No jezu... Ty to masz problemy.

Niższy towarzysz owego mężczyzny nawet nie drgnął.
Wtem znowu wyższy mężczyzna się odezwał:

- Trav... Ogarniesz się w końcu?

I tym razem mężczyzna nie drgnął, otworzył na chwilę usta, jednak rozmyślił się i zadecydował się nie odezwać. Szybkim ruchem nałożył kaptur i szedł w stronę ciemnej uliczki.

Jego znajomy krzyczał, wolał go po imieniu.
Wtedy mężczyzna zwolnił krok. 

Widać było chwilowe zawahanie jednak z ust podróżnika, nie wydobyło się nic innego niż soczyste i głośne: "Spierdalaj!".

W zaistniałej sytuacji nawet podniósł mi się praw kącik ust  :) .

Cała sytuacja jednak nie przykuła mojej uwagi na tyle, abym zainterweniował.
Dalej przemierzałem Kraków.
 Oprócz zwiedzania paru urokliwych uliczek oddychałem świeżym powietrzem i w sumie to tyle.
Chciałem się, gdzieś przenieś, ale nie chciałem stracić na jakości snu. Znalazłem jakąś restaurację.

Zamówiłem danie główne.
Trochę poczekałem, ale było warto. Poprosiłem kelnera o rachunek. Ku mojemu zdziwieniu na rachunku widniała liczba z czterema zerami. Trochę się zdziwiłem. Z nerwów najpierw spojrzałem na zegarek i za chwilę na okno. Wtedy wszystko się wyjaśniło. Restauracja znajdowała się w samym centrum miasta.

W kieszeni miałem jeszcze 15 tysięcy rubli, więc wpadłem na ciekawy pomysł.

Zapłaciwszy w rublach, wychodziłem już z lokalu.
Przed samym wyjściem powiedziałem jeszcze coś po rusku, aby nie wzbudzać podejrzeń.

Niestety po wyjściu z restauracji nadal tkwiłem w Krakowie.

Jakiś czas przemierzałem jeszcze byłą stolicę Polski, gdy nagle poczułem ogromny ból... Ból głowy... Cholerny ból głowy!

Już prawie myślałem, że stracę świadomość, ale... Znalazłem się w swoim łóżku. Wszystko się uspokoiło, a sen nabrał koloru.
Odgłos filtrów przypominał cztery pory roku Vivaldiego 8-> . Chwilę rozkoszowałem się "akwarystyczną melodią" i powoli wstawałem z łóżka.
Przez rolety przebijały się promienie słońca, które dodawały uroku całemu miejscu. Zrobiłem jeszcze kilka zadań matematycznych i sen powoli się stabilizował. Przed domem stał stary dobrze mi znany: "Star 52n"

Owym pojazdem jechałem kilka minut.
Moja podróż zakończyła się gdzieś w polu.

Pośród zboża w pełnym słońcu omal się nie udusiłem z gorąca.

Błogą ciszę przerywał piekny dźwięk szumu morza...


Szybko pobiegłem w stronę morza, przedzierając się przez zboża.
Na miejscu zastałem piękną, szeroką i zupełnie pustą plażę.

Gdy tylko dotarłem na miejsce, położyłem się na piasku i wpatrywałem się w bezchmurne niebo.

Resztę mojego LD relaksowałem się w promieniach słońca, które ogrzewały moje ciało. Ciszę przerywały co jakiś czas przelatujące mewy czy też delikatny szum fal. Przez te parę minut mogłem pobyć kompletnie sam i nie myśleć bezsensownie co będzie jutro, skupiałem się na teraźniejszość... Na każdej sekundzie, którą przeżywałem yea .

13 stycznia 2019
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#24
Wszystko klasycznie zaczęło się jak zawsze.
Zrobiłem parę testów i powoli rozglądałem się dookoła. Tym razem miałem przygotowany plan działania, więc nie traciłem czasu, tylko wziąłem się do roboty.

Przeszedłem do salonu. Usiadłem na fotelu i zacząłem się bawić myślą.
Początkowo miałem przyzwać jakąkolwiek projekcie i ją uświadomić. Jednak wszystkie próby kończyły się porażką.
W momencie, gdy zamiast "random" w mej głowie zagościł "Ajsenowicz", nagle... Usłyszałem dzwonek do drzwi!
Spokojnie podszedłem do drzwi.
Z nawyku sprawdziłem, kto stara się dostać do mojego domu.
Ujrzałem mężczyznę. Był w białej masce, a jego szaty głównie były utrzymane w ciemnej kolorystyce. Jakoś nie wzbudził moich podejrzeń :) .

Normalnie przywitałem się i zaprosiłem tajemniczego gościa do salonu.
Poczęstowałem go herbatą i do tego przyniosłem krewetki w winie, które znalazłem gdzieś w kuchni.
Widziałem, że ma trudności z jedzeniem i piciem, ale maski zdjąć nie chciał w ogóle.
Poprosiłem go, żeby powiedział coś od siebie.
Mówił cicho i nie wszystko zrozumiałem. Najbardziej mnie zaciekawił sposób, w jaki się wypowiadał.
Tak charakterystycznie mówi się tylko w jednym regionie w Polsce. (Dla niektórych może być to naprawdę subtelna różnica jednak za długo w tym "środowisku" przebywałem i takie rzeczy zostały już w mojej pamięci :> .)
Przedstawił się swoim nickiem z I-Sen, lecz w chwili wypowiadania go na chwilę jakbym "wpadł pod wodę" i tak naprawdę dotąd mogę się tylko domyślać. W każdym razie powiedział , że ma 16 lat.
Zapytałem go o Imię, ale jedyną odpowiedzią był lekko słyszalny, krótki śmiech.
Stopniowo chciałem naprowadzić rozmowę na właściwe tory. Problemem było to, że tajemniczy użytkownik forum był zdenerwowany, więc musiałem go trochę uspokoić (a raczej siebie). W tym celu zaprosiłem go do siebie do pokoju (Mam akwarium dużych rozmiarów, które idealnie nadaje się do opanowania emocji i wyciszenia ;) ). Na moje nieszczęście cała uwaga mojego rozmówcy była skupiona na ścianie, którą pokrywały moje dyplomy.

Przy próbie porozmawiania z nim słyszałem tylko:

- No... Robi wrażenie... O! Jeśli chodzi o ten 15 plakat od prawej w trzecim rzędzie... Wiesz, że ja też robiłem coś podobnego! Tylko że ja spieprzyłem przyciski. Źle zrobiłem gradient w CSS i poszło... Wyglądało to gorzej niż ta twoja jasna plama za łóżkiem.

Odpowiedziałem tylko lekkim uśmiechem i zacząłem kontynuować swoje. Zapytałem go:
- Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że tak naprawdę Cię nie ma?

- Nic.

- Jak nic?

- Skoro bym nie istniał, to nie miałbym możliwości zrobienia czegokolwiek.

(Trochę źle zadałem pytanie... Mózg wyjątkowo nie słuchał moich "intencji", więc musiałem przejść do konkretów)

- A co powiedziałbyś na to, że znajdujesz się we śnie?

(Zrobił test z nosem)

- Niestety Cię zaskoczę! Nie jestem i właśnie jeszcze to potwierdziłem.

(Teraz ja zrobiłem test)

- No widzisz! Ja też zrobiłem test i okazało się, że śpię!

Nastała cisza. Zamaskowany podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu. Poklepał mnie, po czym poszedł w stronę drzwi.

- Czekaj! (Krzyknąłem)

- Co?
(Zatrzymał się, jednak nie odwrócił)

- Nie skomentujesz tego?

- Już dawno sam to skomentowałeś.

- Możesz rozwinąć?

- Sam to skomentowałeś, zanim tu jeszcze w ogóle "byłeś".

- Czyli zanim się urodziłem?

(Teraz się odwrócił i szedł wolnym krokiem w moją stronę)

- Nie... Nie... Nie... Nadal... Nadal... Nadal nic nie rozumiesz. Jak się tu dostałeś?

- No... Obudziłem się, wstałem z łóżka...

- No właśnie (przerwał mi).
Obudziłeś się... Wreszcie to zrozumiałeś.

- Czyli co? Wcześniej spałem, a teraz nie śpię? To jest ta "prawdziwa" rzeczywistość?

- Nie... Jeszcze raz nie... Jednak nic nie rozumiesz.

- Nie! To ty nic nie rozumiesz!
Jesteś tylko zwykłą projekcją w moim śnie! Można powiedzieć, że jesteś cząstką mnie. Gdy się obudzę, jedyne co z ciebie zostanie to tylko obraz twojej osoby w mojej głowie!

- Całe moje życie to też twój sen?

- Całe twoje życie... Jesteś w moim śnie! Nawet nigdy nie żyłeś!

- Cóż za pewność siebie! Ehhhhh... Może kiedyś zrozumiesz. Jeśli nawet byłbym tą projekcją, to czy to coś zmienia?

- Yyy... Tak?

- Niby co?

- Sposób, w jaki Cię postrzegam?

- To tylko świadczy o tobie... Gdyby się okazało, że to sen tym bardziej wszystko nabrałoby znaczenia. Zobacz, w żadnym razie bym się nie różnił od ciebie!

- Różniłbyś się tym, że nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz "prawdziwy".

- Jestem tak samo prawdziwy, jak ty! Więcej... nie jestem nikim więcej niż tobą! Skoro to sen a ja jestem tobą, to nigdy nie istniałeś tak samo, jak ja.


(Połowa maski odpadła i upadła na ziemię, szybko wywnioskowałem, że to moja twarz...)

Tu sen się skończył, jednak odgłos upadającej maski towarzyszył mi jeszcze przez parę minut po.

7 lutego 2019


Wnioski:

#1
Co do tego fragmentu:
"(Połowa maski odpadła i upadła na ziemię, szybko wywnioskowałem, że to moja twarz...)"


Wcześniej postać mówiła, że ma 16 lat i wywnioskowałem, że pochodzi z Podlasia, co do mojej osoby nie pasuje. Dla mnie motyw maski i tej "odpadającej połowy" jest naprawdę spoko nawiązaniem do wcześniejszej rozmowy.
Mimo wszystko druga połowa (tajemniczy użytkownik z Podlasia) pozostał postacią cały czas zagadkową.

#2
Zaskoczyło mnie to, w jak nawet dokładny sposób zapamiętałem rozmowę, zaniepokoiło mnie tylko, jak ową rozmowę przeprowadziłem. W celu jak najdłuższego utrzymania konserwacji starałem się przenieść moją uwagę na rozmówcę i rozmowę. Od pewnego momentu wydaje mi się, że moja świadomość "przeniosła się" na projekcję, ale rozmowę kontrolowałem przez projekcję imitującą "Ja". Teraz wydaje mi się to dziwne, mimo to wszystko przebiegało aż za bardzo naturalnie. W ogóle podczas całego snu czułem się lekko upośledzony intelektualnie.

PS.
Oficjalnie chciałbym podziękować tutaj projekcji użytkownika, za przypomnienie mi o jasnej plamie za łóżkiem. Wiedziałem o niej, ale zapomniałem. Dziś od razu jak się obudziłem, wręcz odruchowo spojrzałem się za łóżko. Lekko mówiąc:
Nie wygląda to za ładnie :P .
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#25
Hehe no super, wygląda jakby rzeczywiście w pewnym momencie obie postacie zaczęły być identyfikowane jako " ja ". Coś jakby postać pierwszoosobowa i rozmówca w masce na zmianę traktowali się jako projekcję :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#26
Normalnie aż nie wiem co napisać ten sen byl przekozacki. Mam nadzieję że będzie ciąg dalszy
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#27
(08-02-2019, 14:59 )Aspakan napisał(a): Normalnie aż nie wiem co napisać ten sen byl przekozacki. Mam nadzieję że będzie ciąg dalszy

Wątpię, abym próbował znowu zrobić coś podobnego.

Myślę, że odtwarzanie podobnej sytuacji nie ma za dużego sensu ;) .
Ewentualnie może będę próbował uzyskać inny efekt .
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#28
Widzę (z trzeciej osoby) samolot, jakiś amerykański bombowiec. Leci, a raczej szybuje w stronę zachodzącego słońca. 
Pierwszy kadłub ma pełno, małych wgnieceń od pocisków.
 We wewnątrz znajduje się już martwy pilot. Z błagalnym spojrzeniem, lekko przechylony w prawą stronę, opierał głowę na nienaturalnie wygiętej ręce. Z ust płyną strumień krwi, który zabarwił kombinezon i zdjęcie najprawdopodobniej jego rodziny.

Z tego, co zauważyłem, nawigator wciąż żył. Jednak najprawdopodobniej pod ostrzałem stracił dopływ tlenu.
Dusił się i rzucał po kabinie. Próbował jeszcze skontaktować się z bazą. Wszystko na nic. Powoli umierał... 
Rozpaczliwie starał się złapać oddech. Po kilku minutach nie dawał już oznak życia.


(W tym momencie jestem już z perspektywy pierwszej osoby)


Poszedłem do miejscowego złomiarza. Miał on samolot. Powiedziałem mu, że jeśli pożyczy mi swoją maszynę, to ja przywiozę mu drugą. Nie wiem, jak to zrobiłem, ale ważne, że zrobiłem.
Czułem się zobowiązany w jakiś sposób do sprowadzenia ciał tych pilotów.
Gdy sprowadziłem już obie maszyny na ziemię i przedstawiłem całą sytuację rodzinom zmarłych, dostałem zadanie. Miałem wykonać grobowiec. Efektem mojej pracy był kilkupiętrowy "grób". Był to najprawdopodobniej najwspanialszy grobowiec, jaki ktokolwiek widział. Przed samym grobowcem na tabliczce wyrzeźbiłem napis:
"Bóg to miłość, cierpienie to droga do tej miłości".

Po wszystkim nagle zadzwonił do mnie sam Donald Trump. Mówił coś do mnie o jakimś sukcesie itp.
Ogólnie zmarła załoga stała się filarem propagandy Amerykanów :P .
Pogrzeb był naprawdę dobrze zorganizowany. Robił wrażenie i to dość duże.




Następnego dnia jechałem jakąś wojskową ciężarówką do miasteczka, w którym znajdował się grobowiec. Po drodze minąłem faceta, który powiesił się na drzewie. Szybko zauważyłem, że był to najprawdopodobniej ojciec zmarłego nawigatora. Miał wyjedzone oczy, a resztę ciała skubały dwa sępy.

Na miejscu zastałem cel mojej podróży. "Miasteczko". A raczej to, co z niego zostało...
Zszedłem z samochodu i powędrowałem poprzez wioskę. Zaraz obok samochodu leżały zwłoki dziewczynki (7 lat około) nie miała prawej ręki oraz miała zmiażdżoną twarz. W lewej ręce trzymała misia który był nienaruszony yyyy .
Kawałek dalej znajdowały się ruiny kamienicy. Gdzieniegdzie wystawały pojedyncze... kończy, a czasem zdarzały się przypadki, gdy nawet wystawały same kości. Zaraz naprzeciwko znajdował się sklepik który teraz był zlepkiem cegieł. Pod wcześniej wspomnianymi cegłami leżała kobieta z noworodkiem. Oprócz ręki którą wyrzuciło trzydzieści metrów dalej, ciało kobiety było w niezłym stanie. Natomiast dziecko... Spod cegieł wystawała tylko rączka i nóżka (i plama krwi), gdy postanowiłem sprawdzić, czy cokolwiek pod cegłą się jeszcze znajdowało obudziłem się :) .


10 Marca 2019
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#29
Niesamowity sen. Plus za napis.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#30
Gratulacje od samego Trumpa mówi samo za siebie. Grobowiec musiał być wspaniały.
Więzień własnego umysłu, który rozpoczął plan ucieczki 
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów akaKowalska akaKowalska 42 1,899 10 godzin(y) temu
Ostatni post: akaKowalska
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 413 53,249 04-04-2024, 04:52
Ostatni post: Jestem Kiler
  Dziennik snów Sennego Spacerowicza Dream Walker 311 147,780 03-04-2024, 11:58
Ostatni post: Dream Walker
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 24 1,803 14-01-2024, 08:28
Ostatni post: Doysoyk
  Dziennik snów z całego życia ;] Rulez 50 29,035 28-04-2023, 21:45
Ostatni post: Rulez

Skocz do:

UA-88656808-1