Od zera do Dominika Cobba
30-31.03.2K18
Czas snu ok. 10h




1) Sen jakoś tam się zaczął (...) Oglądałem nagranie z monitoringu ,z jakiejś imprezy na ekranie. Co warto zaznaczyć był to chodzący monitoring tzn. zamiast kilku kamer rozmieszczonych na ścianach w różnych miejscach była jedna ,którą trzymał jakiś gość i chodził z nią po całym klubie. Ogólnie nagranie było ważne gdyż w tym czasie odbywała się rozprawa dotycząca niejakiego aktu pedofilii ,do którego miało dojść na owej imprezie. Dodam ,iż nagranie oglądałem wraz z dwoma kolegami z realu (tzn. nie ,że oglądaliśmy wszyscy razem w jednym śnie tylko oni jako postacie wytworzone w mej wyobraźni ,mam nadzieję ,że wiecie o co chodzi. Jeszcze nie potrafię z nikim wspólnie śnić.  :)  ) ,którzy uczestniczyli w tej balandze. Przez większość nagrania było widać niewiele. Dym i masę bawiących się ludzi. W pewnym momencie monitoring skręcił w stronę toalet i w jednym z kątów zobaczyliśmy to co nas interesowało (#źle powiedziane). Otóż przez jakieś dwie sekundy kamera skierowana była na dwóch chłopaków. Jeden miał gdzieś ze dwadzieścia ,drugi dwanaście lat. To co tam się działo bezsprzecznie można nazwać brutalnym gwałtem ,jednak co nas zdziwiło to to ,że ofiarą wcale nie był młodszy a starszy chłopak (nie pytajcie o szczegóły). Monitoring nie zwrócił zbytniej uwagi na to co się tam działo i poszedł dalej. W jednym z korytarzy zauważyliśmy tych dwóch ziomeczków z którymi oglądałem nagranie jak przechodzili gdzieś. Gdy tylko pojawili się na ekranie jeden z nich ,taki typowy śmieszek powiedział 'Pa ,pa na to Paweł ,to my ,na nagraniu iksDEEE". Wyjąłem płytę z komputera i zawiozłem ją do brata ,który w tym śnie robił za sędziego czy kogoś tam związanego z tą sprawą ,aby miał dowód na to co się tam działo. 
 Później coś się działo gdzieś tam jeździłem po nocy samochodem i coś robiłem. Niewiele pamiętam ale w sumie to niezbyt wielka strata ,bo nie było w tym fragmencie snu niczego ciekawego.
(...) 
Zaczyna się ta fajniejsza część 
  Nie pamiętam dokładnie jak ale zmieniłem się w afroamerykanina. Stałem się również gangsterem i miałem wspólnika również czarnego. Tworzyliśmy razem dobry zespół. Nasze relacje mogę porównać do tych z typowego Buddy movie gdzie dwóch typów ma odmienne charaktery i na początku nie mogą się dogadać ,lecz pod koniec rozumieją się bez słów. No to właśnie my byliśmy na etapie końcowym ,idealnej współpracy. On (zapomniałem jak się nazywał ale miał angielsko brzmiące imię więc przyjmę ,że miał na imię John i tak go będę nazywał)  wysoki ,porywisty i mówiący bez ogródek ,ja niższy mający chłodną głowę. Od tego momentu czułem się jakbym był uczestnikiem dobrego filmu akcji. 
  Jechaliśmy samochodem na spotkanie z grupą wrogich nam gangsterów aby coś uzgodnić. Była noc. Zajechaliśmy na prawie pusty parking na środku którego stał kontener. Dodam ,że na tylnym siedzeniu siedziała kurtyzana mająca za zadanie stworzyć przyjemną atmosferę podczas targu. Weszliśmy do środka metalowego kontenera. W środku przy stole czekało na nas pięciu bądź sześciu rosłych facetów z konkurencyjnego gangu. Zaczęliśmy prowadzić rozmowy a babeczka która z nami przyjechała poczęła wszystkim po kolei ,naszym rozmówcom ,strugać pingwina. Rozmowy zaczęły iść w dobrym kierunku i wszystko wskazywało na to ,że dojdzie do porozumienia satysfakcjonującego obie strony. Jednak trzeci bądź czwarty klient ,któremu nasza kapłanka miłości doiła krowę zaczął brutalnie ją traktować. Popatrzyłem na Johna a on na mnie. Przekazaliśmy sobie bez słów "ooo nie ,tak to być nie będzie". Dokończyliśmy w spokoju rozmowy. Zgodziliśmy się na wszystkie postawione nam warunki pożegnaliśmy się i potulnie wyszliśmy z kontenera. Tylko po to aby chwilę później wparować do niego na pełnej K z piłami łańcuchowymi zabranymi z autka ,w rękach. Wyrżnęliśmy wszystkich po kolei. Rzeź była okrutna  muahaha i krwawa. Rozczłonkowywaliśmy ich kawałki do czasu aż nie skończyło się paliwo w piłach. Całe wnętrze kontenera było we krwi i flakach ,tak jak i my. Wyrzuciliśmy bezużyteczny już sprzęt i w pośpiechu udaliśmy się do samochodu. W radiu usłyszeliśmy ,że policja poszukuje dwóch groźnych przestępców ,którzy zabili sześć osób piłami mechanicznymi. Nie było czasu do stracenia. Udaliśmy się w stronę wyjazdu z parkingu. Już mieliśmy skręcać w ulicę gdy z dwóch przeciwnych stron nadjechały dwa radiowozy. Przejechały blisko nas ale policjanci nie zauważyli ,że mamy na sobie krew i inne wnętrzności sześciu typów. Pojechaliśmy więc. 
  Na ulicach roiło się od policji. W pewnym momencie ktoś nas przyuważył i zaczął się pościg. John prowadził więc mi przypadła rola strzelca. Pod długiej i epickiej walce odgoniliśmy od siebie gliny. Następnie uzgodniliśmy ,że jedynym wyjściem z sytuacji jest uciec do Danii. 
  O dziwo przez granicę przez granicę przejechaliśmy bez większych problemów. Odjechaliśmy kilka kilometrów od przejścia granicznego ,po czym nasz ostrzelany samochód odmówił dalszej jazdy. Wysiedliśmy i zaczęliśmy biec po wąskim tarasie widokowym nad brzegiem morza. Był już poranek. Na jednym z zakrętów stało kilku typów ,gangsterów uzbrojonych po zęby. Co gorsza należeli do tego samego gangu co goście których poćwiartowaliśmy niedawno w kontenerze. Udało mi się jakoś przejść obok nich nie zostając wykrytym aczkolwiek Johna przyuważyli i zaczęli pruć do niego z wszelkiej dostępnej im broni. John zaczął uciekać tam skąd przybył ale w pewnym momencie wyrolował pościg przeskakując barierkę i spadając w dół kilkanaście metrów ,do miejsca w którym stałem. Spadł mi na ręce ,które ułożyłem w taki sposób aby wyhamować jego upadek ,dzięki czemu nie zmienił się w krwawy naleśnik. Teraz znowu byliśmy razem ścigani. John aby zmylić pościg przestrzelił sobie obie stopy. Powiedział mi ,że ślady krwi zmylą wrogów. Nie mam pojęcia jak miało by to nam pomóc ,w tej sytuacji strzelanie do samych siebie. Na szczęście mój partner nie stracił zdolności motorycznych ,bo ,że tak powiem chu*a dało to jego strzelanie w swe własne nogi i nadal byliśmy gonieni. Jako ,iż zastępy ścigających z każdą chwilą się zwiększały postanowiliśmy udać się do pobliskiego hotelu. Oczywiście cały czas ostrzeliwaliśmy się z pościgiem. Hotel był koloru białego ,zbudowany na planie kwadratu z pustą przestrzenią w środku. Wewnątrz budynku prowadziliśmy epicką walkę z nadciągającymi zastępami niemilców. Strzały ,wybuchy ,latające wszędzie potłuczone szkło oraz co chwila rozwalające się drogie hotelowe mienie. Coś pięknego. Jako iż czułem się jak uczestnik zawadiackiego filmu akcji to nie bałem się a przynajmniej nie tak mocno jak powinienem ,za to czerpałem dużą przyjemność z destrukcji. W końcu jednak zostaliśmy zagnani na ostatnie piętro pięciopiętrowego budynku hotelowego. Zamknęliśmy się w jednym z przestronnych pokoi ,co dało nam chwilę odpoczynku. Był jednak nie lada problem. Mogliśmy jedynie albo wrócić się tam skąd przybyliśmy ,co raczej nie było najlepszą opcją ,albo wyskoczyć przez okno. John chciał przeskoczyć nad pustą przestrzenią i dostać się na drugą stronę hotelu. Ja gdy tylko wyjrzałem przez okno poczułem lęk wysokości. Nie pomagał fakt ,iż do drugiego końca budynku było ze 20 może 30 metrów. Dlatego ostro oponowałem i próbowałem przekonać Johna ,że lepiej będzie wrócić i próbować przebijać się przez napastników. 

(W tym miejscu warto zauważyć ,że istniała pewna nadzieja na przeskoczenie nad przepaścią albowiem pomiędzy nami a oknami po drugiej stronie wisiały trzy żyrandole z czego jeden wyglądał jak morgensztern wiszący do góry rękojeścią. Tak więc była szansa żeby z okna przeskoczyć na żyrandol a z niego do drugiego okna. Jednak i tak było dosyć daleko. A i byłbym zapomniał. Otóż żyrandole wisiały na ... właśnie nie wisiały na niczym gdyż dziedziniec w środku budynku nie posiadała dachu. Jednak z poziomu pokoju nie widzieliśmy tego ponieważ szerszą perspektywę zasłaniał nam sufit.)

  Wynikła z tego dosyć zabawna kłótnia. John próbował mnie namówić wszelkimi sposobami abyśmy skoczyli ,lecz ja byłem nieugięty. W końcu powiedział ,że jeśli chcę tu zginąć to mogę sobie zostać ile chcę ale on skacze. Wziął leżącą na ziemi czerwoną deskorolkę rozpędził się i wyskoczył przez okno. Doleciał do żyrandolu w kształcie morgenszterna ale deskorolka zatrzymała się na jednym z kolców a John spadł jak decha w dół. Wyjrzałem przez okno i zauważyłem leżącego i nieruszającego się Johna na posadzce. Myślałem ,że zginął. Pobiegłem do niego na dół ,nikogo po drodze nie spotkałem. John leżał obok kobiety rezydent która przeprowadzała jakieś zajęcia dla gości hotelowych. Okazało się ,że na szczęście byłem w błędzie. Mój wspólnik jedynie trochę się poobijał. Pomogłem mu wstać. Powiedziałem "już myślałem ,że zginąłeś" na co usłyszałem "Upadek to nic przy tej gównianej muzyce od której zaraz umrę". Podszedł do magnetofonu stojącego przy jednej ze ścian wyjął płytę i włożył własną ,którą wyciągnął z kieszeni. Zamiast jakiegoś popowego szajsu usłyszeliśmy spokojny ,solowy występ wokalistki. Refren brzmiał tak "Jeśli kochasz mnie ,ściągnij gacie swe. Jeśli kochasz mnie ,ściągnij gacie swe :> ". (XD) Oburzeni goście zaczęli wychodzić a wkurzona rezydentka podeszła do radia aby zmienić nutę ale zrezygnował z tego gdy zobaczyła gnaty w naszych rękach. Pomyślała przez chwilę czy może coś zrobić ale nic nie wykminiła więc powiedziała "aaaa pier*olę to" i wyszła. A my zostaliśmy sami na zdewastowanym dziedzińcu ,zdewastowanego przez naszą walkę hotelu. John odpalił peta i uśmiechnął się do mnie...

Enjoy
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Cytat:Co warto zaznaczyć był to chodzący monitoring tzn. zamiast kilku kamer rozmieszczonych na ścianach w różnych miejscach była jedna ,którą trzymał jakiś gość i chodził z nią po całym klubie.
Wiadomo kim był ten gość.

Cytat:Jeszcze nie potrafię z nikim wspólnie śnić.
A skąd ty to wiesz, potrafisz rozpoznać co wymyślił twój umysł, a co wpłynęło od innych śniących?
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Pięknie zapamiętany intensywny sen :)
Normalnie bym powiedział, że sny przypominające filmy są produktem samej twórczej części umysłu, ale jest tu pewna ciekawostka interpretacyjna. Buddy movie, w którym pierwszą osobą jest ten chłodny i spokojny a większość ekscytujących akcji wynika z zachowania tego porywczego. To taki buddy team jak Tyler Durden i Tyler Durden w Podziemnym Kręgu, if You know what I mean ;P
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
(01-04-2019, 18:48 )Neurocosmic napisał(a): Wiadomo kim był ten gość.
   Mniemam ,iż był to jakiś typ któremu klub płacił najniższą możliwą kwotę za chodzenie pośród bawiących się ludzi i nagrywanie ich. Wierzę jednak ,że dostał chociaż jakąś zniżkę na drinki.

(01-04-2019, 18:48 )Neurocosmic napisał(a): A skąd ty to wiesz, potrafisz rozpoznać co wymyślił twój umysł, a co wpłynęło od innych śniących?
   No i zabiłeś mi ćwieka. No właśnie nie potrafię. I to skłania do jeszcze głębszych przemyśleń czy aby moje sny nie są przez nikogo sterowane. Z jednej strony komu by się chciało wbijać do mojego mózgu by tworzyć mi sny. Chyba ,że jest to jakaś forma pranku. Z jednej strony nie ma to niby sensu ale z drugiej pewne te same motywy pojawiają się co jakiś czas w mych snach. Tylko ,że brakuje motywu dla którego ktoś miałby to robić. Chyba ,że dzieje się to nieświadomie np. od sąsiada zza ściany. Rozmawiałem dziś z jednym z tych typów ze snu. Powiedziałem mu ,że śnił mi się dziś w nocy. Oczekiwałem jakiegoś XD albo żartu w stylu ,że się w nim podkochuję (DX) dlatego o nim śnię i ukrócenia tematu a niespodziewanie gość spytał o to co tam robił. Możliwe ,że to zwykła ciekawość ale co jeśli spytał się ponieważ był tam w tym samym śnie i chciał zobaczyć czy to pamiętam. Hmmmmm  hmmm Tak wiele pytań a tak mało odpowiedzi.

(01-04-2019, 20:21 )incestus napisał(a): To taki buddy team jak Tyler Durden i Tyler Durden w Podziemnym Kręgu, if You know what I mean ;P 
Nie ,nie wiem ,nie oglądałem ale wolnym czasie nadrobię.
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Aha, nie oglądałeś :)
W takim razie bezpośrednio - w mojej wizji ten porywczy i wysoki typ, to twoje wyobrażone JA idealne :)
Mam nadzieję, że nie zaspoileruje ci to filmu :P
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
(01-04-2019, 21:37 )Rebeliusz napisał(a):
(01-04-2019, 18:48 )Neurocosmic napisał(a): Wiadomo kim był ten gość.
   Mniemam ,iż był to jakiś typ któremu klub płacił najniższą możliwą kwotę za chodzenie pośród bawiących się ludzi i nagrywanie ich. Wierzę jednak ,że dostał chociaż jakąś zniżkę na drinki.

A ja myślałem, że to Slavia :P
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
(01-04-2019, 22:15 )incestus napisał(a): w mojej wizji ten porywczy i wysoki typ, to twoje wyobrażone JA idealne :)
  Może nie całkowicie idealne ,bo raczej nie chciałbym sobie strzelać w stopę ,strzelając sobie w stopę (ale dobry tekst) ale to prawda. John ma kilka cech które w większym lub mnejszym stopniu przydałyby się i mi. Odwaga ,pewność siebie i asertywność to tylko kilka z nich. A no i nie chciałbym mieć skóry koloru mlecznej czekolady tak jak on. ;)

(01-04-2019, 22:59 )Neurocosmic napisał(a): A ja myślałem, że to Slavia :P
Może być i Slavia. W myśl zasady ,że nic nie jest prawdziwe ,wszystko jest dozwolone ,może to być nawet św. Mikołaj lub Piotruś Pan. Ja widziałem jedynie świat oczami kamery którą trzymał w rękach ,tak więc na dobrą sprawę może to być ktokolwiek ... nawet Ty. :)
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
06-07.04.2K18
Czas snu ok. 8
Możliwe ,że na senne sceny wpłynęła dość spora ilość alkoholu przyswojona przez me ciało przed zaśnięciem.


1) Dość długi sen ,który jednak w większości zapomniałem zaraz po przebudzeniu gdyż skupiłem się na śnie numer 2. 
  Duży ,stary szpital otoczony przez równie zestarzały cmentarz. To wszystko skąpane we mgle. Każda rzecz zbudowana w tym śnie przez człowieka była w jakimś odcieniu szarości. W pierwszej części snu wbiłem wraz z grupą do wspomnianego szpitala i próbowaliśmy przebić się przez różnorakie stwory ,zombie i insze dziwadła na ostatnie piętro. Moja grupa liczyła ok. dziesięć osób. Głównie ludzi ale trafił się jeszcze krasnolud i jakiś inny nieczłowiek. Gdy w końcu dotarliśmy na ostatnie piętro zabarykadowaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać. Nie pamiętam o czym dokładnie rozmawialiśmy ale była to raczej zwykła koleżeńska pogawędka. 

 W drugiej części powróciłem z kilkoma osobami na szczyt szpitala. Zastaliśmy tam kilka osób z pierwszej części snu ,tyle ,że tak z piętnaście lat starszych np. krasnolud miał długą i siwą brodę. Poza tym całe piętro było wysprzątane i czyste. Usiedliśmy przy herbatce i gaworzyliśmy jakiś czas a w tle słychać było ciche ujadanie potworów znajdujących się pod nami.


2) Jechałem swoim autkiem po kamienistej pustyni wraz z trzema znajomymi. Zjechaliśmy z dość dużej górki po czym straciliśmy ze sobą kontakt w tumanach piaszczystego pyłu ,jaki tworzyły nasze samochody. W końcu odnalazłem drogę która wiodła do małej wsi w której miałem mieć lekcje. Po drodze mój środek transportu po prostu się rozpadł a ja straciłem część garderoby. Nie wiem jak mogło do tego dojść ale nie zraziłem się tym gdyż dalej mogłem jechać ale już na swojej dupie. Po prostu siedziałem jak w samochodzie. Kierowałem niewidzialną kierownicą i wciskałem niewidzialne pedały. Gdy zajechałem do wioski ,na którą składały się trzy niewielkie domki ,z jednego z nich wyszedł mój (jeśli strajk się nie skończy) były nauczyciel i powiedział ,że nie może mnie wpuścić bez ubrania. Uświadomiłem sobie ,że podczas drogi straciłem większość garderoby. Zostały mi jedynie prawa skarpetka i majtki (o dziwo były to stringi a noszę tylko bokserki) ,oba w czarnym kolorze. Usiadłem na piachu ,zrobiłem ruch ręką jakbym odpalał silnik i popychając jedną nogę do przodu ruszyłem jadąc na tyłku. Musiało wyglądać to przekomicznie. Jadąc przez pustynię i szukając swoich ubrań natrafiłem na kilkanaście metalowych szafek szkolnych ,samotnie stojących na środku pustkowia. Zatrzymałem się i podszedłem do jednej z nich ,którą uznałem za swoją i znalezionymi w skarpecie kluczami otworzyłem ją. To co tam zobaczyłem skwitowałem słowami "Tak jak myślałem ,nic nie ma" ,zza pleców usłyszałem "Nom ,w tych szafkach nic nie ma". Poznałem po głosie ,że to mój kolega Maciek. Odwróciłem się by potwierdzić swój domysł. Nie przywitałem się jednak i ruszyłem w stronę z której przyszedłem. Jednakże nie znajdowałem się już na pustyni lecz w mej szkole. Wyszedłem z szatni która znajdowała się na drugim piętrze ,na głównym korytarzu i znalazłem swoje ubrania leżące na parapecie. Pośpiesznie ubrałem się po czym dostrzegłem wokół siebie dużą ilość tańczących ludzi ,znajomych z mej szkoły. Poza tym wnętrze mej szkoły było udekorowane w wielu miejscach. Słyszałem również muzykę w rytm której tańczyli ci wszyscy ludzie. 
  Gdy tak stałem i dziwiłem się temu wszystkiemu co tu się dzieje ,rozglądałem się i przypatrywałem bawiącym się w parach ludziom ,pomyślałem sobie ,że to pewnie jakiś bal. I w tym momencie złapała za mą rękę jakaś inna ,kobieca i pociągnęła mnie do tańca. Gdy odwróciłem się ujrzałem najpiękniejszą istotę jaką kiedykolwiek widziałem  8-> . Moja femina perfecta wyłoniła się z tłumu ludzi niczym afrodyta z morskiej piany Oesu . Zaniemówiłem. Lico o nieopisanym pięknie ,okraszone lekko kręconymi włosami opadającymi na ramiona. Ubrana zaś była w piękną czarną suknię z odkrytym brzuszkiem i dekoltem który niby był odkryty ale jednak zakryty coś jak rajstopy (nwm jak się to dokładnie nazywa). Złapała mnie ,ja po chwili zawahania ,spowodowanej szokiem jaki na mnie wywarła Wenus we własnej osobie ,uczyniłem to samo. Poszliśmy w tany. Przetańczyliśmy cztery piosenki. Były i szybsze i wolniejsze kawałki. Treścią naszej rozmowy jaka w tym czasie zaistniała nie będę was zanudzał  :P ,powiem tylko ,że były to chyba jak dotąd najmilsze chwile jakie spędziłem w śnie. Przechodząc dalej pominę nic nie znaczące elementy :">  jakie w tym czasie zaistniały i przejdę do sedna. Po czwartej przetańczonej piosence każda para dostała bądź wyjęła skądś kartkę z treścią wiersza. Cały myk miał polegać na tym ,że w czasie kolejnego tańca tańczący mieli na zmianę recytować treść wiersza. Gdy tylko z głośników poleciała muzyka moja luba zaczęła czytać (wspominałem już ,że miała anieli głos?). Dokończyła swe zdanie i już miałem rozpocząć swoją kwestię ale zatkało mnie i nie mogłem wydusić ani słowa ,choć bardzo chciałem. Moja trochę zmieszana tym partnerka zaczęła czytać za mnie. Zacząłem się niepokoić ,pomyślałem "Coś mi tu nie gra" po chwili zatrzymałem się ,nie mogłem się ruszyć. Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć "Co się dzieje". Nagle zacząłem słyszeć ciche chrapanie ,które z każdą chwilą stawało się głośniejsze "Nie ,nie ,NIEEEEEEEE"... Obudziłem się ,pierwszą mą myślą było "Ja pi*rdole to tylko sen"  facepalm


  Gdy po chwili doszedłem do siebie po emocjonujących przeżyciach zacząłem myśleć nad snem ,analizować go i zapamiętywać. Od tego całego myślenia ponownie zasnąłem.


2 cz. 2) Pojawiłem się w tej samej szkole z której wywaliło mnie do rzeczywistości. Bal trwał nadal ale miał się już ku końcowi. Ludzie zaczynali już schodzić w dół ,do szatni. Ja zaś biegałem korytarzami szukając mej luby. W końcu dostrzegłem ją w oddali. Przeciskając się przez tabun ludzi którzy stali mi na drodze próbowałem do niej dotrzeć. Ma partnerka zeszła do szatni. Moją pierwszą myślą było to aby pobiec tam za nią ale uznałem ,że możemy minąć się. Stanąłem więc przy zejściu do szatni. W czasie czekania aż wyjdzie podeszła do mnie grupa koleżanek ,jedna z nich powiedziała mi ,że moja partnerka może być jakąś tam żydowską boginią która przychodzi do ludzi samotnych. Później (w śnie) jadąc samochodem próbowałem znaleźć na to jakieś potwierdzenie w necie ,na telefonie ale niczego nie znalazłem. Po jakimś czasie czekania uznałem ,że lepiej będzie jednak stanąć przy wyjściu do licbazy w razie jakby wyszła z szatni innym wyjściem. Stojąc i czekając na słonku krzyknął do mnie jakiś ojciec abym wziął białą piłeczkę golfową ,leżącą obok mnie i rzucił ją gdzieś w p*zdu daleko ,bo jego mały synek ciągle się nią interesuje i próbuje ją zjeść. Uczyniłem to po czym nadjechał limonkowym autkiem mój ojciec i spytał czy nie podwieźć mnie do domu. Zgodziłem się ,w czasie jazdy przeglądałem neta. W końcu skapnąłem się ,że miałem czekać przy szkole. Wyskoczyłem z auta i pobiegłem na autobus. Jadąc hybrydowym autobusikiem dostrzegłem pomarańczowy samochód mojej siostry ciotecznej. Wysiadłem i spytałem czy mnie podwiezie. Zgodziła się. Wjechaliśmy na wiadukt ,na którym akurat odbywały się zawody w drifcie. Moja siora odwaliła jakiegoś epickiego drifta ,który bardziej wyglądał jak utrata panowania nad samochodem podczas poślizgu. Mało nie wypadliśmy z wiaduktu ale przynajmniej dostaliśmy owacje na stojąco...


Długo myślałem nad sensem tego snu ,czy próbuje mi coś przekazać ,dać jakąś lekcję ale jedyne do czego doszedłem to to ,że nie mam pojęcia o interpretowaniu snów. 

Wróć. Wyciągnąłem z tego wszystkiego lekcję. Otóż następnym razem przed wyrwaniem jakiejś laski ,bądź jak w tym przypadku ,nim ona wyrwie mnie ,obowiązkowo zrobię TR. Drugi raz nie przeżyję takiego zawodu  =(( .


Enjoy
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
No ładnie :)
Czyżby całe piękno poalkoholowej kompensacji faz REM skomasowało się w postaci jednej osoby ? A może mignęła ci gdzieś ta dziewczyna kątem oka na wczorajszej imprezie ? ;)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Raczej ta pierwsza opcja. Nie ma opcji abym nie zauważył takiej lasencji na imprezie ,nawet po alkoholu a może zwłaszcza po alkoholu  :>.
Dlaczego intuicja podpowiada mi, że z tego koszmaru już się nie obudzę? Bo wcale jeszcze nie poszedłem spać a koszmar dopadł mnie na jawie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1