3#Szkarłatne niebo
budzę się gdzieś na ulicy
nagle spotykam kolesia który mówi mi że mnie szukał
powiedział że za niedługo znowu nastanie krwawe niebo
mowie sobie znowu?!!?!
pytam się go kim jest...
on mi mówi że dostał informacje że udało mi się już przeżyć jedno krwawe niebo
mówię sobie ''kurde o co tu chodzi?!''
nagle idziemy
a on mi przedstawia całą sprawę
''sprawa wygląda tak na każde krwawe niebo zawsze formuje się 1 grupka 10 osobowa w której tylko 1 osoba ma szanse przeżyć to jako że ty już przeżyłeś raz wiec będziesz znowu w nowej grupie''
poszliśmy w miejsce spotkania z innymi członkami tej grupy
spotkaliśmy się lecz jednej osoby brakowało zaczęliśmy glosować kto przeżyje nie było wolno glosować na siebie
zaczęła padać krew
niebo chmury wszystko było czerwone
słonce zasłaniała tak jakby mgłą która wyglądała jak portal
WSZYSTKO PRZYBRAŁO CZERWONY KOLOR WSZYSTKO!
nagle doszliśmy do jakiegoś ślepego zaułku który wyglądał tak że przejście którym weszliśmy zostało
zaatakowane przez zombie a na wprost była tez 2 droga na której znajdowała się
taśma taka jak w sklepach tylko pędziła z 800km/h
miejscówka wygląda tak jakby na prostym przejściu było wejście dla zombie a po drugiej ta taśma
miedzy tym taki parking na 1 auto w ścianie
taśma zaczęła strzelać mięsożernymi rybami które rozbryzgiwały się na jednej
ze ścian a z drugiej strony te ziomki z ekipy naparzali z shotgunow do tych zombi
ja siedziałem idealnie pod ściana na której te ryby zamieniały się w kleksy
w tym momencie
z strony zombie wybiegła 10 osoba której nie było na spotkaniu
okazało się że to moja kumpela z klasy
wiec wskoczyłem w chordę zombi by jej pomóc
oczywiście bez broni
straciłem przytomność
obudziłem się w mieszkaniu mojego dziadka
byłem tam ja koleżanka mój starszy brat 2 kobiety i 3 bobasów
koleżanka coś mi tam gadała
i nagle powiedziała o kolesiu który zamienia się w bestie i jest za to odpowiedzialny w pewnym sensie
poszedłem spać
nagle słyszę krzyki z kuchni
wstaje z łóżka wbiegam tam patrze a te kobiety trzymają te bobasy na rękach
matki płaczą krzyczą
spoglądam bliżej
patrze
1 dziecko ugryzione w szyje martwe
2 odgryziona szyja martwe
biorę 3 dziecko na ręce szyja była cała ale czaszka odgryziona
przechylam dziecko patrze do środka głowy a tam pusto
nagle coś mnie wzięło i podbiegłem do brata który jest starszy o 11lat
chwytam go za szyję i z pokoju pcham do przedpokoju
wale jego głową o taki próg na suficie
zrobiło mi się go przykro
w tym śnie miał taką opaskę na oczach
zapędziłem go w róg i zacząłem coś do niego krzyczeć
nagle nad jego głowa pojawił się taki pasek na którym zaczęły przewijać się obrazy
jakiś belzebub szatany 666 pentagramy itd
ściągam tą opaskę
byliśmy dość blisko twarzami
spojrzałem w jego oczy
(i tu nawet jak dla mnie gdzie gore itd jest niczym to było coś...)
a tam pusty martwy wzrok tęczówki żółtawe wyblakłe ohydne martwe
puste spojrzenie nicości coś co mnie złamało kompletnie nw nawet jak to opisać
(brat ma normalnie błękitny kolor)
zabiłem go bo inaczej nie nastał by spokój na świecie
ostatecznie obudziłem się w jakimś domku nad którym była jakaś bariera
byłem z tą koleżanką co dziwne udało się przeżyć 2 osobą a nie tylko 1 chyba...
krew nie przestała spadać z nieba
sen był nieświadomy
ps. możliwe że to co tu przeczytałeś nie zrobiło na tobie wrażenia... uwierz mi na słowo gdybyś sam przeżył
ten sen... widział tą pustą głowę te oczy to wszystko... krew wyglądała jak krew flaki jak flaki...
bądź co bądź świat zalany szkarłatem wygląda przepięknie...malowniczo bym wręcz powiedział