sen1
#91
Cos mi się działo, traciłam zmysły i władzę w nogach. Dostałam się do jakiejś placówki niby leczniczej umiejscowionej w starym drewnianym budynku. Miałam tam jakaś koleżankę i lekarza o jasnych włosach. Nosiła chustę na głowie. Ciągle chciało mi się płakać, ale wiedziałam, że jest coś nie tak, że coś sie nie zgadza i próbowałam przekonać do tego lekarza, ale on tylko kpił ze mnie. Zeszłam po stromych schodach ciągnąć za sobą nogi. Stało tam biurko. Chciałam pogrzebac w papierach ale w tym momencie straciłam świadomość i wydawało mi sie, że orzygotowuje posiłek w kuchni. Wtedy uświadomiłam sobie, że stoję i wrociłam do wczesniejszego snu. Lekarz i kilkoro ludzi za nim stali za mną oslupieni. A ja skakalam z radości i wołalam wiedziałam, wiedziałam. Coś tam to miało udowodnić. Dziwne to było, obce i niezwykle wyraziste.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#92
Ciekawa faza.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#93
Myślę, że to związane ze wspominaniem przez kogoś o zakladach psychiatrycznych.
Dziś był tylko sen miszmasz przyswojonych treści.
Tornado w Indiach; droga nad urwiskiem; remont w ciemnym domu; konstrukcja nad stawem, która jest w każdym śnie o tym rzeczywistym miejscu, chociaż naprawdę nie istnieje.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#94
Leci plus, ponieważ rzadko coś opowiadasz, no i spodobały mi się te mistyczne symbole senne.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#95
Windy windy w tą i w tamtą i spowrotem. Mieszkałam w niezwykle cienkim wieżowcu. Za oknem stał las identycznych wieżowców. Jezdziłam z piętra na piętro i służyłam moim gościom. Tutaj przekąseczka, tutaj posprzątać szklaneczki itd. W końcu dotarło do mnie, że kręcę się między tymi samymi czynnościami. Postanowiłam, że zjadę najniżej jak się da. Przypomniały mi się te rzeczy o zjeździe windą do najniższych warstw podświadomości. Gdy drzwi się otworzyły stał tam jakiś facet. Piętro wyglądało jak mini parking podziemny. Zapytałam jakim cudem przeniosłam się do tego budynku skoro miałam być w innym, ale on tylko zaszarpał mnie do kolejnego mini wieżowca, gdzie czekali inni z zamiarem chyba pobicia mnie, w każdym razie zrobieniem mi czegoś złego. Wymyśliłam sobie, że mam broń. Facet zaczął się przyznawać do jakiejś intrygi. Wyjaśniło się, że jedna czarnowłosa dziewczyna, która uczestniczyła we wkręceniu mnie w coś była tancerką i aktorką. Ktoś zaprowadził mnie do jej lokum. Pierwszy raz chodziłam po tym mieście bo wcześniej zawsze żyłam tylko w tym moim wieżowcu. 
Ciekawe były widoki tych malych czarnych wieżowców i uczucie jeżdżenia windą, która czasem niemiłosiernie przyspieszała i wydawało się, że rozbije się o dno. Tancerka była jakaś szczególna, miała dopracowany każdy szczegół wyglądu.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#96
Wydawało mi się, że się przebudziłam ale nie otwierałam oczu. Chciałam się podnieść ale miałam uczucie jakbym była doklejona gęstym klejem albo zanurzona w mazi. Zaczęłam ciągnąć na siłę, aż czułam coś na rodzaj bolu jak gdyby cos się rozrywało. W końcu uświadomiłam sobie, że znam ten stan, trochę się uspokoiłam i pomyślałam o świadomym śnie. Jak często mi sie to zdarza wyrzuciło mnie na drogę przed domem, która zawsze wygląda jak w czasach dzieciństwa. Ucieszylam się i zaczęłam latanko. Zobaczyłam łąkę pełną kwiatów i wleciałam w nią i macałam je. Wyszłam na drogę gdgdzie stała kobieta z rowerem. Spytałam czy chce iść ze mną. Miałam uczucie pobudzenia. Powiedziała, że za chwilę tylko coś zrobi. W koszyku miała jakies przedmioty. Podeszło kilka starszych osób i zaczęła je sprzedawać. Przyjrzałam się im, to były jakieś madykamenty. Zezłościło mnie to, że pewnie oszukuje tych ludzi mimo, że była dla mnie bardzo miła i uciekłam stamtąd. Chciałam iść nad jezioro ale się rozproszyłam i zaczął się sen o jakiejś szkole. Chodziłam po niej jako uczniak. Wszystko było w niebieskich płytkach. Zamiast schodów zrobili jakąś drabinkę. Po wejściu na nią zobaczyłam jakiegoś gościa w garniturze. Chyba dyrektora. Zaczęłam z nim dyskutować, że co z tą drabinką, gdzie przpisy bhp, że to niebezpieczne itd. Nie zraził się i powiedział, że trzeba uczniów rozruszać, że pokolenie ciap i coś tam o polityce pogadaliśmy. Wyszłam ze szkoły, ktoś na mnie czekał. Potem jeszcze coś było ale rozmyło mi się w pamięci.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#97
mmm latańsko
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#98
Byłam na jakimś targu. Przeciskałam się w tłumie. Bałam się że jakiś kieszonkowiec mnie dopadnie. Wyszłam za drewniane ogrodzenie przez jakąś poluzowaną deskę. Stała tam maszyna do robienia waty cukrowej ale ta okurat robiła kawę. Poczułam się dziwnie patrząc na nią. Z takim pytaniem co teraz, czy to moja maszyna, co mam robić niby. I co ja robię tuu uuu. Co ty tutaj robisz... Pomyślałam, że zrobię kawę. W trakcie podjechał jakiś facet na skuterku. Zapytał co robię z jego maszyną. Tu nastapiło jakieś zawirowanie. Gościu zamienił się w JCvDa. Pojechaliśmy do nie wykończonego budynku i mieliśmy spać w śpiworach. Coś tam gadaliśmy. Wiedziałam, że tak naprawdę jest oszustem. Po tym opuszczonym niewykonczonym wielkim budynku zaczęło łazić mnóstwo ludzi. A tu jakaś  grupa znajomych, a tam rodziny a tu znów sobie przejdzie wycieczka Azjatów. Z niektórymi z nich miałam jakieś krótkie rozmowy. Jeden chłopiec zaczął za mną chodzić krok w krok. Uratował mnie bo spadłabym w otchlań z niedokończonego muru. Wtedy pojawiła się grupa buddyjskich mnichów. Ktoś zawołał, żeby wyjść na zewnątrz bo coś się dzieje. Wybiegłam na balkon i spojrzałam w niebo. Chmury układały sie w dziwny okrągły kształt a za chwilę jakby coś je wessało. Pomyślałam tylko czarna dziura, już po wszystkim. Trzeba zauważyć że niebo było niezwykle piękne. Ładne wizualiazacje wsysania planety. Chciałam biec do bliskiej osoby żeby zejść z tego świata raźniej ale mały mnich złapał mnie za rękę i wyciągnął na duży balkon po przeciwnej stronie domu gdzie zebrała się reszta mnichów. Nie pamiętam co było dalej.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#99
Byłam pewnym aktorem w pustym kolorowym pokoju. Ćwiczyłam jakieś kwestie po czym wyszedł z domu żeby kogoś poznać. Chodziłam po zakamarkach miasta z kolegami. 
Wracałam z kimś autem. Przystanęłam pod sklepem zeby kupić jakiś drobiazg. Fotele były rozłożone a w środku leżały różne dziwne prepitety. Jechała ze mna jakaś dziewczyna i narzekała ze to graty. Stało tam mnóstwo osób i patrzyło się  na mnie dziwnie więc tłumaczyłam, że to jest mi potrzebne do tego a to do tamtego. Wszyscy jakoś napierali więc szybko wsiadłam do auta i pojechałam do domu. 
W domu odbywało się cos uroczystego. Bylo jakoś jasno i sterylnie. Coś tam pogadałam z rodziną. Za oknem pojawiła się  jakaś starsza kobieta. Ktoś wołał nie papatrz na nią, nie patrz na nią, to śmierć. Odwróciłam wzrok, ale bylam strasznie ciekawa. Biegałam po pokojach i zasłaniałam zasłony. Za każdym razem zerkając co robi dziwna kobieta. Była powolna jak buka z Muminków. Miała przeraźliwie czarne oczy, poza tym wyglądała jak zwykla stara kobieta w łachmanach. Zerwała powoli kwiaty, a te zaraz uschły jej w ręce.  Taki hollywoodzki trik. Tylko raz spojrzałam jej w oczy. To było straszne ale mnie jakoś podkręciło.  Kobieta poszła. Pobiegłam na pociąg i wsiadlam na jego dach. Była piękna pogoda.  Obserwowałam ludzi, którzy szli obok. Szukałam dziwnej kobiety. Nie znalazłam jej. Chcialam wrócić do stacji na której wsiadłam i zaczęłam biec po tym dachu naprzeciw kierunkowi ruchu pociągu ale po chwili stwierdziłam ze to sie nie uda. Jakos sie wyciszyłam uspokoiłam. Usiadłam w środku i snuły mi się filozoficzne myśli jak w półśnie. Obudziłam się  spokojna.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1