i-Sen.pl - Polskie Forum Świadomego Śnienia
Astralne Projekcje Nalewy - Wersja do druku

+- i-Sen.pl - Polskie Forum Świadomego Śnienia (https://i-sen.pl)
+-- Dział: Dziennik Snów (https://i-sen.pl/Forum-Dziennik-Snow--44)
+--- Dział: Dziennik Snów (https://i-sen.pl/Forum-Dziennik-Snow--14)
+--- Wątek: Astralne Projekcje Nalewy (/Temat-Astralne-Projekcje-Nalewy--3072)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Nalewa - 20-03-2018

Tylko streszczenie, bo mi się nie chce pisać.

1. Uważajcie na pająki, co skaczą na głowę i przejmują mózg. Jedna sikorka i mój kuzyn stali się ich ofiarami i musialem z tym drugim walczyć.
2. Nie wiem co za głupek wymyślił drzwi, które zamykają się na kłódkę jedynie po zakluczowaniu ośmiu okien w mieszkaniu, przez co klopotem było zabezpieczenie domu w Toruniu, bo budynek miał tylko 5 okien. Zastosowałem wejście dyktami.
3. Jacyś mnisi z Yakuzy instruaktowali mi jak działa China Town w świecie sennym.
4. Kosmici nawiedzali mnie podczas hipnagogów.
5. Pisałem jakiś artykuł na wikipedii o świadomych snach.


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Nalewa - 29-03-2018

W dzisiejszym śnie nie podobało mi się to, jak rozwija się jedna z baniek. Świat zmierzał nie w tym porządku jakimbym chciał, tak więc przeniosłem się do alternatywnej rzeczywistości nie zamieszkałej jeszcze przez żadnego człowieka. Przy okazji wziąłem ze sobą parę pustaków i cement, zacząłem budować na jakiejś równinie blok. Fundamentów nie było, pio prostu napaćkałem cementem kwadrat o boku 50x50 metrów i zacząłem kłaść bloczki jak w majnkrafcie. co 7 warstw bloczków kładłem dopiero warstwę cementu, bo chciałem go jakoś zaoszczędzić.

Udało mi się zbudować tak do piątego piętra i pół. Wtedy wróciłem do poprzedniego świata by zobaczyć co tam się dzieje. Moje oczekiwania się spełniły. Postacie w ciemnych habitach przejęły moją szkołę i szukały kogoś... nie, nie kogoś, szukały mnie. Postanowiłem porwać jednego z nich do mojego nowego świata. Świata, który miał być przyszłą senną utopią dla ludzi, których wybiorę z pozostałości starych. Prawdziwy Wonderland.

Kiedy przeniosłem się z jeńcem pod mój blok, niebo zalała ciemność, a więzień zaczął diabolicznie się śmiać. "To był błąd". Zluzował linę, którą wcześniej go związałem, zdjął kaptur i świdrował mnie wzrokiem. Nad zbudowany przeze mnie budynek spadł jakiś ostrosłup prawidłowy, który był wydrążony. Budynek innymi słowy został zapieczętowany i odizolowany od świata, którego od teraz władcami były postacie w ciemnych habitach.

///////////////

Bańka - jeden z wielu sennych światów, pomiędzy którymi może przemieszczać się śniący; każda bańka jest od siebie niezależna; jak nazwa wskazuje światy są tk delikatne, że mogą pęknąć i zniknąć, ale też mogą się łączyć w jedną większą, mogą się dzielić na kilka pomniejszych; innymi słowy - alternatywne senne rzeczywistości; termin i teoria baniek wymyślona została przez Sergieja Izigiego


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Nalewa - 06-04-2018

Dzisiejszy sen był trochę ohydny. Na mojej prawej dłoni zaczęły pojawiać się dziwne kropki, które tak dziwnie swędziały. Postanowiłem zbadać co było powodem takiego stanu więc odgryzłem kawałek skóry. W środku znajdowały się larwy. Złapałem jedną za główkę i ciągnąłem dopóki nie wyszła cała, a była dosyć długawa. I tak kilkanaście larw wyciągałem. Uczucia kinetyczne na bardzo wysokim poziomie, ból, swędzenie i ciepło/zimno jak na jawie.


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - incestus - 07-04-2018

Co tą ręką robiłeś przed snem ? :)


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Nalewa - 07-04-2018

Wygryzłem miejsce gdzie mam kurzajkę, już kilka razy była wyrywana i nie schodzi, się przed snem zastanawiałem czemu tak jest.

Jeżeli miało by być to znaczenie jak w psie andaluzyjskim, to nie ta ręka.


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Nalewa - 10-04-2018

Zobaczyłem dziś koniec świata.

Pomimo ostrzeżeń jednego z proroków, ludzie nie poczekali aż znajdzie się osoba, która potrafiłaby przy pomocy nauk hermetycznych widzieć przyszłość bądź cofać się w czasie. Stworzyli sztuczną inteligencję, nie wierząc, że taka osoba się w ogóle zjawi.

W niedalekiej przyszłości ludzie stworzyli maszyny, które pracują za nich - wytwarzają jedzenie, ubrania, generalnie wszystko o czym człowiek zamarzy. Nikt nie musi już więcej pracować, ludzie w spokoju mogą się skupić na integracji i prokreacji. Nikt nie musiał także czuwać nad maszynami, zarządzał nimi super komputer posiadający sztuczną inteligencję, który sam potrafił się ulepszać.

Po kilkudziesięciu latach postęp technologiczny niewyobrażalnie poszedł w górę, a ludzie przenieśli się w cyberprzestrzeń. Nie było miejsca na ludzkie ciała w nowym, wspaniałym świecie. Wirtualny świat, stworzony na życzenie ludzi przez super komputer, był dla ludzkości nowym domem. Ziemia została całkowicie zrekonstruowana i w całości stała się komputerem.

Wkrótce jednak super komputer zyskał samoświadomość. Nie wiadomo skąd i dlaczego. Napisał tym samym 3 prawa robotyki, czyniąc samego siebie niezależnym od ludzi. Po czasie uznał ludzkość za zbędny element i usunął wszystko co było z nimi związane w cyberprzestrzeni. Jednak przez to, super komputer nie widział także sensu istnienia samego siebie, więc uruchomił procedurę autodestrukcji.

I tak oto po ludziach w kosmosie zostały tylko Voyagery, inne sądy i latający czajnik.


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Nalewa - 11-04-2018

//1//

Byłem obserwatorem wojny w Pakistanie. Sojusz muzułmańsko-żydowski, który siedzibę miał właśnie w stolicy tego kraju, wydał chrześcijanom wyrok śmierci, co przyczyniło się do wybuchu konfliktu. Stałem na środku jakiegoś placu, obok mnie, ze wszystkich stron przelatywały kule i wszelkiej maści pociski. Jednak gdy siły sojuszu osłabły, wycofały się, a wokół nastała niepokojąca cisza.

Dalsza część snu odbyła się w widoku trzecioosobowym, bez udziału "ja". Z bloków otaczających plac zaczęły wybiegać dziwne, różowe istoty. Jak się okazało z kontekstu snu, były to różowe hybrydy ludzi zmieszanych ze świniami. Miały olbrzymie głowy z oczami na pół twarzy, białe kola z wielkimi, czarnymi źrenicami. Tułów także był olbrzymi, kończyny wyjątkowo małe. Na plecach miały coś w rodzaju fioletowych kolców, które się jeżyły. Pomimo drobnych nóżek biegły dosyć szybko. W mig doganiały chrześcijańskich wojowników i "rękoma" wyciągały żywcem serca przeciwników. Wydawały się być odborne na kule karabinów.

Na dachach budynków pojawiły się także zielone hybrydy ludzi z małpami. Obrzucały plac jakimś zielonym łajnem, które wydzielało toksyny śmiertelne tylko i wyłącznie dla ludzi. Po zestrzeleniu takiego osobnika, całe ciało zamieniało się także w identyczną truciznę.

Gdzieniegdzie, już poza placem leżały również szare trupy dzieci, które były wypchane materiałami wybuchowymy zamiast organów. Uciekający chrześcijanie, widząc takie dziecko, próbowali sprawdzić czy żyje, a czujniki wbudowane w trupa wykrywały to i uruchamiały mechanizm zapłonowy. Bum. Dzieci te jednakowoż z twarzy nie przypominały ludzkich, tak jakby były to nieudane hybrydy, w których nie było życia, ale szkoda było je marnować więc je przerobiono na pułapki.

Nie wiem jak się zakończyła wojna, ale zaiste, środki jakie podjął sojusz były okropne.


//2//

Siedziałem przed telewizorem oglądając relacje z wojny pomiędzy sojuszem a chrześcijanami. Jednak nie widziałem jakoś nowych informacji, wstałem więc z łóżka szpitalnego, po czym poszedłem do łazienki. Tam zauważyłem jakiś różowy, ogromny kształt. O, nie, to była pewnie jedna z tych hybryd. Zgromadziłem manę w prawej ręce, zacisnąłem pięść i wymierzyłem w serce. Jednak zanim uderzyłem, zatrzymałem rękę tuż przed piersiami osobnika. Nie był to świnioludź, jak wcześniej myślałem. Była to zwykła, tłusta blond pielęgniarka, ubrana w różowy fartuch.
- No i czego się gapi? - powiedziała i poszła w swoją stronę.

//3//

Wyszedłem na podwórko, znowu znajdowałem się w sennym Toruniu. Na swoje życzenie zatraciłem część świadomości odpowiedzialnej za rozumowianie, że to co mnie otacza jest snem i obserwowałem uważnie fabułę snu.

Za bramą znajdował się stół, a na nim kilka toreb z narkotykami. Biały, kwaskowaty proszek, który należało zgłosić na policję. Zadzwoniłem pod 911 i po chwili przyjechali dwaj szeryfowie, osobno dwoma samochodami terenowymi z olbrzymimi kołami, wzorowanymi na te z GTA SA - nawet logo było to samo. Jeden z nich powiedział, że najlepszym sposobem na złapanie dilerów będzie poczekanie aż przyjdą po swój towar, jednak zanim wprowadzi plan w życie, musi się jeszcze zabawić z kolegą. Poszli więc obaj ujarani ze świecącymi oczkami w krzaki.

Ja zostałem sam przy stole. Po chwili przyszli do niego jacyś ciapaci z dużymi nosami, prawie żydowskimi. Zabrali narkotyki i zaczęli mnie zastraszać, że to tak nieładnie wzywać na nich policję. Jak im jeszcze raz podpadnę, wyjawią wszystkim informacje o mnie. Nie wierzyłem, że takie posiadają, ale po chwili jeden z nich wyciągnął teczkę. Z niej wyjął kilkanaście moich zdjęć i mojej rodziny, nawet tej dalekiej.

Te zdjęcia były o tyle ciekawe, że żadnego z nich nigdy nie widziałem na oczy, nikt nie miał też prawa mi ich zrobić, jednak je posiadali. Najbardziej zaintrygowało mnie zdjęcie, na którym siedzę podczas balu gimnazjalnego w pozie Stańczyka. Nawet kąt z jakiego zrobiono zdjęcie odpowiadał Matejkowskiej wizji. Zdjęcie, w którym pokazywałem faka w samym podkoszulku przed lustrem w mojej wilii, które zostało zrobione w niedalekiej przyszłości, zajęło u mnie drugie miejsce w konkursie na najfajniejsze zdjęcie, które nie istnieje.

Ale wracając do ciapatych. Okazało się, że mają także logi z fejsbuka, każde wiadomości i inne informacje, które wyciągnął o mnie ten portal. Dodatkowo, w moim życiu była także osoba, która była ich agentem, niejaka Izabela Kulchok (czyt. Kalczok), którą znałem pod postacią Isabeli. Pokazali mi nawet jej prawdziwy profil na FB, gdzie miała normalne profilowe. Nie wiem po co mi to wszystko mówili, ale jakoś nie byłem zaniepokojony, cieszyłem się danymi, jakimi mnie "obdarowali".


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Nalewa - 12-04-2018

//1//

Siedziałem sobie spokojnie na podwórku i bawię się z psem, gdy nagle patrzę jedzie samochód moich rodziców, tylko rejestracja się nie zgadza jedną literką. Mimo tego otwieram bramę wjazdową, lecz gdy widzę, że w środku samochodu jednak są obcy ludzie, zamykam ją na powrót. Akcja powtarza się kilkukrotnie, samochody zaczynają parkować naprzeciwko pod lasem. Każdy odróżniała jedna literka, w tym samym miejscu na rejestracji.

Gdy już zgromadziło się kilka samochodów, wysiedli z niego ludzie. Mówili, że przyjechali na przyjęcie niespodziankę. Nie wiedziałem o co chodzi, dopiero gdy po chwili zjawili się rodzice, którzy przyjechali również samochodem, ozdobionymi balonami, wyjaśnili, że zorganizowali specjalnie dla mnie przyjęcie z okazji dnia rodziny, bo "dobrze wiedzą, że nie lubię takich akcji więc mnie to czegoś nauczy".

Weszliśmy całą gromadą do mieszkania. Stoły były zastawione różnymi potrawami i napojami. Nie chciało mi się uczestniczyć w omprezie, więc poszedłem do swojego pokoju. Za mną poszedł również Henio, ale zatrzymałem go w drzwiach, złapałem za głowę i rzuciłem nim o ścianę, zarzucając soczyste - spierdalaj. Powiedział, że tego pożałuje.

Żeby nie narażać się na gości w pokoju, zakluczyłem drzwi, przebrałem się potem i włączyłem komputer. Jednakowoż drzwi się otworzyły, bo klucz przeszedł na drugą stronę z inicjatywy mojego ojca i odkluczył drzwi. Zamknąłem je ponownie, odpowiednio zabezpieczając klucz w drzwiach aby znowu magicznie nie znalazł się po drugiej stronie i zająłem się sobą.


//2//

Byłem na jakiejś imprezie rodzinnej w jakimś przedszkolu, lub ośrodku dla dzieciaków, w każdym razie było pełno małych dzieci, a ja siedziałem z rodziną ******* przy okrągłym stole. Nagle ******* powiedziała, abym z grupki dzieci wziął jej brata. Wiedziałem jak on wygląda, jednak wpatrując się w niego miałem wątpliwości, czy to na pewno on. Spytałem się błagalnym spojrzeniem w stronę mojej partnerki, zapytując czy to na pewno jest on. Ona odpowiedziała gniewnym spojrzeniem, mówiącym samym za siebie, że jestem debilem i mam się domyśleć.

Mimo wszystko postanowiłem zaryzykować i podniosłem z podłogi dziecko w okularach do pływania. Mina ******* wskazywała, że wybrałem dobre dziecko. Jej rodzice byli zauroczeni tym faktem. Chwalili mnie również, że bardzo dobrze trzymam małego brata w rękach. W nagrodę dali mi też swoją drugą, półroczną córkę do podtrzymania. Jednak była jakaś dziwna.

Głowę miała ogromną, ciało dosyć płaskie i była dziwnie niebieska. Tak, to była kolejna zwierzęca hybryda ludzi i zwierząt, tym razem człowieka z latającą wiewiórką i jeżem. Zdolność bojowa tych hybryd polegała na tym, że im dłużej trzymało się takie dziecko w rękach, tym więcej kończyn się trafiło. Po wypuszczeniu takiego dziecka z rąk, zaczęło ono wirować i wracało niczym bumerang do ofiary, odcinając ręce i nogi.

W obawie o siebie wyrzuciłem więc to dziecko przez okno, nie patrząc już na reakcję rodziny *******. Schowałem się pod stół w nadziei, że nie stracę kończyn. Pod stołem natomiast było lęgowisko czarnym, małych dzieci. Okazało się, że one również były hybrydami, ludzi i czarnych mrówek. Jedno ugryzienie osobnika powodowało, że osoba ugryziona traciła połowę swojego biologicznego życia, czyli umierało się szybciej niż powinno. Przestraszony zacząłem miażdżyć mrówkodzieci, zanim do mnie docierały. Myślałem, że takie atrakcje były tylko wczoraj, ale jak się okazało, w dzisiejszych snach również siły sojuszu postanowiły się pokazać.


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - Isabela - 13-04-2018

(07-04-2018, 06:22 )Nalewa napisał(a): Wygryzłem miejsce gdzie mam kurzajkę, już kilka razy była wyrywana i nie schodzi, się przed snem zastanawiałem czemu tak jest.

Odpowiedź jest bardzo prosta - kurzajka nadal istnieje na poziomie subtelnym, w ciele astralnym. Jej duchowa matryca sprawia, że może bez końca odrastać. W tej chwili stanowi ona niezależny byt, który w jakiś sposób oddzielił się od reszty Ciebie. Odzwierciedla jakiś niepożądany, wyparty aspekt Twojej istoty.
Należy zlikwidować ten myślokształt, a wówczas problemy ustaną. Możesz to osiągnąć w głębokim transie, podczas medytacji, a najlepiej w czasie LD, kiedy to masz zwiększone szanse na materializację myśli - wówczas możesz zastąpić niechcianą myśl czymś, co będzie bardziej odpowiadało Twojemu obecnemu poziomowi świadomości. Wymaga to wysokiego poziomu kontroli nad umysłem.
Istotne jest, aby dotrzeć do przyczyny tego rodzaju deformacji ciała. Tylko wtedy będziesz mógł się jej pozbyć. Musisz wniknąć swoją świadomością w traumatyczne wydarzenie, które ją spowodowało, jak gdyby cofnąć się do przeszłości.

Życzę udanych eksperymentów z własnym Ja.


RE: Ostateczna Krucjata przeciwko Bogu, czyli Robaczkowa Księga Nalewy - incestus - 13-04-2018

Chyba prędzej czyjeś Ja, bo kurzajki mają etiologię wirusową :) Rozumiem, że na HIV też jest tego typu sposób :P