Ok, już PO.
Przed złożeniem ślubów zakonnych Anna zgodnie z zaleceniem matki przełożonej odwiedza swoją ciotkę. Razem ruszają w podróż, która pomoże im obu odkryć, kim są.
Tak jak napisałam wcześniej, do filmu byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Spodziewałam się nudów i flaków z olejem. Według mnie Oscar nie zawsze jest wyznacznikiem super filmu, bo np. srodze się rozczarowałam "Jak zostać królem", który zgarnął 4 statuetki i kilka nominacji.
Jednak po obejrzeniu muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona... a wręcz będzie to z mojej strony niedopowiedzenie.
No cóż, na pewno nie jest to film dla fanów szybkiej akcji, emocjonujących scen walki itp itp, choć z drugiej strony, kto wie, może i takim osobom się spodoba.
Film bardzo dużo zyskał na tym, że jest czarno biały. Dzięki temu jest bardziej wiarygodny, jeśli chodzi o czas akcji, czyli początek lat 60. XX wieku. Jako, że cała scenografia jest raczej prosta i uboga, to pewnie ciężko byłoby widzowi wczuć się w klimat tamtych lat, a dzięki tej kolorystyce jest to naprawdę proste.
Nie znam się na filmach od strony technicznej, jednak moim zdaniem - laika - jest pięknie nagrany, widać kunszt w wielu nawet najprostszych i pozornie mało ważnych ujęciach. Gra aktorska na bardzo wysokim poziomie, zwłaszcza Agata Kulesza przekonała mnie w swej roli.
Film jest piękny i genialny. Naprawdę. Uważam, że każdy powinien go obejrzeć, chociażby po to, żeby zatrzymać się, przemyśleć kilka spraw w swoim życiu. Może to brzmi patetycznie i płytko, a jednak mnie on skłonił do refleksji. Lub raczej - wyciszył mnie. Film ten pokazał mi, że kinematografia może być jeszcze sztuką przez duże S, zaś sam Oscar w 101% zasłużony!
Moja ocena: 10/10