08-03-2022, 07:19
Witam, słowem wstępu. chciał bym się podzielić kolejnym odstępstwem od i tak już jak dla mnie dalekich od normy doświadczeń które przezywam gdy spie. Miewam Sny dość szczegółowe i skomplikowane, większość to gnębiące mnie koszmary, co gorsza pamiętam poszczególne z nich prawie ze w całości, włącznie z uczuciami które mi podczas snów towarzyszą gdyż mój główny problem to, to ze odzyskuje pełną świadomość we snie, kontroluje swoje ruchy i myśli ale nie kontroluje całej reszty. Sny lub Koszmary które jeszcze jakiś czas temu określałem jako perełki stały się Normą dlatego dałem sobie spokój z ich analizowaniem. Ale ostatniej nocy doświadczyłem czegoś czego nie było wcześniej.
Załączam tu moje poprzednie dwa tematy gdyby kogoś to zainteresowało i chciał więcej.
https://i-sen.pl/Temat-Sny-zlewajace-sie...scia--4934
I kilka moich porąbanych snów
https://i-sen.pl/Temat-Koszmary-i-sny--4935
No wiec, gdy juz słodko sobie poszedłem spać, standardowo podczas gdy odzyskuje swoja świadomość we snie,
pierwsze co to spoglądam na moje dłonie, poruszam nimi, pokazuje je sobie i to ze nad nimi władam. I tu już się zaczęło, Bardzo ważne żebyście zrozumieli te mechanikę, tym razem oglądałem dwie pary swoich rąk, nie wiem jak to
po ludzku wytłumaczyć ale czułem ze jest mnie dwóch. Byłem w swoim ciele i jednocześnie w innym które tez było moim. Wiedziałem co robię bo miałem kontrole ale jednocześnie wiedziałem ze nie robię tego tylko cos innego. Biegnę i siedzę jednocześnie, i nie czuje w tym nic dziwnego jak bym tak się urodził, jak stonoga która kontroluje swoje nogi bo tak została stworzona. Malo tego. Miałem wrażenie ze mam jak by ból po wydłubanych oczach, ale czuje go tylko poł ?? Jeśli to ma dla kogoś sens. Jednocześnie miałem wzrok, ale moje lewe oko widziało zupełnie co innego niż prawe. Byłem dwojgiem siebie w dwóch innych miejscach jednocześnie i wiedziałem tez od poczatku ze w obu mnie jest w innych czasach ale przezywam je równolegle na raz. Czułem się jednym umysłem w tych dwóch ciałach który współdzieli te dwa pola widzenia.
I teraz opisze po krotce co się działo ale trzeba mieć na uwadze ze dla mnie te sytuacje działy się jednocześnie,
i reagowałem na nie z osobna w czasie rzeczywistym
Prawym okiem widziałem czasy sprzed około 10 lat, stałem przed ówcześnie najlepszą szkołą średnią w moim mieście
i czekałem na swojego dawnego kumpla który prosił mnie żebym po niego przyszedł. Czekałem dosyć długo ale wiedziałem od początku po co się tam znalazłem i ze musze czekać. Jak wyszedł ze szkoły to pisał z kimś nerwowo wiadomości na telefonie, zignorował mnie i zaczęliśmy iść w stronę naszego osiedla jak nie raz to robiliśmy w rzeczywistości, mówiłem do niego, nie zwracał na to uwagi, w połowie drogi musieliśmy przejść przez park, w końcu on usiadł na jednej z ławek i dalej był jak zahipnotyzowany. Straciłem ochotę by się dowiedzieć dokąd to wszystko prowadzi, usiadłem obok i spytałem ,,Człowieku, na chuj się ze mną umawiałeś skoro mnie ignorujesz ?" On wtedy powoli przesunął wzrok z ekranu telefonu i wręcz patrząc na mnie wzrokiem spoconego psychopaty którego w realu nigdy nie widziałem odpowiedział ,,Jeszcze się tego dowiesz" i głowa odwróciła się znowu do telefonu, i wtedy kompletnie przestał się ruszać a wiadomości przestały przychodzić. Poczułem do niego niechęć, nie chciałem go widzieć więcej, wstałem i postanowiłem wrócić sam. No i im dalej byłem od niego tym co raz bardziej zaczynała trząść się ziemia
W tym samym czasie, od momentu gdy czekałem przed szkolą, Drugi ja który widział tylko na lewe oko, stałem przy duzym stole w ogrodzie typowym dla Amerykańskich domków na przedmieściach w latach 80, wszędzie poznam te ubrania i cały klimat tych lat. Wiedziałem ze jest Niedzielne popołudnie i czułem ze zamiast isc gdzieś, chce zostać, po prostu z własnej świadomej woli (to niby naturalne ale cos mnie trzymało) W ogrodzie rozstawiony był stol, dużo jedzenia, trojka małych dzieci ganiała się puszczając latawiec. Pies szczekał. Przy stole siedziało około 10 osób. Cala rodzina, wujkowie, ciotki, babcia, dziadek, stryjek, chuj wie dokładnie. Najbliższa rodzina, widzieli ze tam jestem ale traktowali mnie jak powietrze. I w pewnym momencie zorientowałem się, ze tego dnia najstarszy syn gospodarza przyprowadza swoja narzeczona aby poznała ta rodzinę. Z tej okazji ta uroczystość. Zacząłem odczuwać uczucie zła i nienawiści w momencie gdy przez balkon wyszła Matka najstarszego syna a potem w drzwiach pojawił się on ze swoja wybranką. Piękna typowa dla lat 80 młoda dziewczyna, czuć ze z dobrego domu, mila i przyjemna w lekko powiewającej sukience po kolana. Ideał lat 80 myślałem. Z małym wyjątkiem. Jej ramiona pokrywały tatuaże do łokci, które miałem wrażenie ze tylko ja widzę. I tu znowu nie wiem jak to wytłumaczyć, po prostu wiedziałem ze te tatuaże to nie jej ozdoba, one określały jakiegoś rodzaju moc bądź potęgę która napierała na moja moje ciało. Znaki poruszaly sie po jej ramionach. Zorientowałem się ze zło które czułem nie pochodziło od niej lecz od matki jej narzeczonego która była przeciwna temu związkowi. Zaczęło się biesiadowanie, wszyscy byli Ciekawi tej dziewczyny, zadawali pytania a jej przyszła teściowa, robiła wszystko by ja zdyskredytować. Zabrała ja do kuchni, kazała parzyć herbatę po czym posoliła ja i gdy goście pili, stwierdziła ze dziewczyna chce ich otruć, było wiele więcej takich zagrywek ale nie wiele wnoszą. Zrobiło się nieprzyjemnie, Matka młodego zaczęła krytykować te dziewczynę przy wszystkich w paskudny sposób i już nikt nie był w stanie jej powstrzymać ani uciszyć, była jak w transie, mówiła słowo za słowem gapiąc się w nia. W końcu dziewczyna wstała i uciekła do środka ze łzami w oczach a tamta baba dalej mówiła. Mimo to zło które czułem nagle znikło, czułem spokój mimo tych oszczerstw padających w tle. W końcu dziewczyna wróciła zapłakana na ogród i zaczęła okrążać stol, podeszła od tylu to tej baby która wciąż recytowała obelgi i zmyślone historie o niej, i wbiła jej nóź w szyje a potem ciężkimi ruchami odkroiła głowę od reszty ciała i rzuciła na stół, w tym momencie kompletnie wszyscy wskazali na głowę palcem i zaczęli się z niej śmiać cali obryzgani krwią, nawet dzieci, mąż i syn również, a odcięta głowa nie przestała mówić obelg. Ja upadłem pod stol i doznałem czegoś w rodzaju padaczki
To był moment końca obu sytuacji w tym tym samym czasie. A ja wybudziłem się.
Chciał bym poznać opinie kogoś kogo to zainteresuje. Czy to w ogóle normalne ze we snie byłem dwoma Ciałami.
Ze pamiętam jakie to uczucie nimi być. Ze pamiętam obie te historie, ze patrzyłem w dwa różne kierunki jednocześnie.
Ze wiem jak boli pół bólu ? Czy ktoś z was miał podobnie ?
Załączam tu moje poprzednie dwa tematy gdyby kogoś to zainteresowało i chciał więcej.
https://i-sen.pl/Temat-Sny-zlewajace-sie...scia--4934
I kilka moich porąbanych snów
https://i-sen.pl/Temat-Koszmary-i-sny--4935
No wiec, gdy juz słodko sobie poszedłem spać, standardowo podczas gdy odzyskuje swoja świadomość we snie,
pierwsze co to spoglądam na moje dłonie, poruszam nimi, pokazuje je sobie i to ze nad nimi władam. I tu już się zaczęło, Bardzo ważne żebyście zrozumieli te mechanikę, tym razem oglądałem dwie pary swoich rąk, nie wiem jak to
po ludzku wytłumaczyć ale czułem ze jest mnie dwóch. Byłem w swoim ciele i jednocześnie w innym które tez było moim. Wiedziałem co robię bo miałem kontrole ale jednocześnie wiedziałem ze nie robię tego tylko cos innego. Biegnę i siedzę jednocześnie, i nie czuje w tym nic dziwnego jak bym tak się urodził, jak stonoga która kontroluje swoje nogi bo tak została stworzona. Malo tego. Miałem wrażenie ze mam jak by ból po wydłubanych oczach, ale czuje go tylko poł ?? Jeśli to ma dla kogoś sens. Jednocześnie miałem wzrok, ale moje lewe oko widziało zupełnie co innego niż prawe. Byłem dwojgiem siebie w dwóch innych miejscach jednocześnie i wiedziałem tez od poczatku ze w obu mnie jest w innych czasach ale przezywam je równolegle na raz. Czułem się jednym umysłem w tych dwóch ciałach który współdzieli te dwa pola widzenia.
I teraz opisze po krotce co się działo ale trzeba mieć na uwadze ze dla mnie te sytuacje działy się jednocześnie,
i reagowałem na nie z osobna w czasie rzeczywistym
Prawym okiem widziałem czasy sprzed około 10 lat, stałem przed ówcześnie najlepszą szkołą średnią w moim mieście
i czekałem na swojego dawnego kumpla który prosił mnie żebym po niego przyszedł. Czekałem dosyć długo ale wiedziałem od początku po co się tam znalazłem i ze musze czekać. Jak wyszedł ze szkoły to pisał z kimś nerwowo wiadomości na telefonie, zignorował mnie i zaczęliśmy iść w stronę naszego osiedla jak nie raz to robiliśmy w rzeczywistości, mówiłem do niego, nie zwracał na to uwagi, w połowie drogi musieliśmy przejść przez park, w końcu on usiadł na jednej z ławek i dalej był jak zahipnotyzowany. Straciłem ochotę by się dowiedzieć dokąd to wszystko prowadzi, usiadłem obok i spytałem ,,Człowieku, na chuj się ze mną umawiałeś skoro mnie ignorujesz ?" On wtedy powoli przesunął wzrok z ekranu telefonu i wręcz patrząc na mnie wzrokiem spoconego psychopaty którego w realu nigdy nie widziałem odpowiedział ,,Jeszcze się tego dowiesz" i głowa odwróciła się znowu do telefonu, i wtedy kompletnie przestał się ruszać a wiadomości przestały przychodzić. Poczułem do niego niechęć, nie chciałem go widzieć więcej, wstałem i postanowiłem wrócić sam. No i im dalej byłem od niego tym co raz bardziej zaczynała trząść się ziemia
W tym samym czasie, od momentu gdy czekałem przed szkolą, Drugi ja który widział tylko na lewe oko, stałem przy duzym stole w ogrodzie typowym dla Amerykańskich domków na przedmieściach w latach 80, wszędzie poznam te ubrania i cały klimat tych lat. Wiedziałem ze jest Niedzielne popołudnie i czułem ze zamiast isc gdzieś, chce zostać, po prostu z własnej świadomej woli (to niby naturalne ale cos mnie trzymało) W ogrodzie rozstawiony był stol, dużo jedzenia, trojka małych dzieci ganiała się puszczając latawiec. Pies szczekał. Przy stole siedziało około 10 osób. Cala rodzina, wujkowie, ciotki, babcia, dziadek, stryjek, chuj wie dokładnie. Najbliższa rodzina, widzieli ze tam jestem ale traktowali mnie jak powietrze. I w pewnym momencie zorientowałem się, ze tego dnia najstarszy syn gospodarza przyprowadza swoja narzeczona aby poznała ta rodzinę. Z tej okazji ta uroczystość. Zacząłem odczuwać uczucie zła i nienawiści w momencie gdy przez balkon wyszła Matka najstarszego syna a potem w drzwiach pojawił się on ze swoja wybranką. Piękna typowa dla lat 80 młoda dziewczyna, czuć ze z dobrego domu, mila i przyjemna w lekko powiewającej sukience po kolana. Ideał lat 80 myślałem. Z małym wyjątkiem. Jej ramiona pokrywały tatuaże do łokci, które miałem wrażenie ze tylko ja widzę. I tu znowu nie wiem jak to wytłumaczyć, po prostu wiedziałem ze te tatuaże to nie jej ozdoba, one określały jakiegoś rodzaju moc bądź potęgę która napierała na moja moje ciało. Znaki poruszaly sie po jej ramionach. Zorientowałem się ze zło które czułem nie pochodziło od niej lecz od matki jej narzeczonego która była przeciwna temu związkowi. Zaczęło się biesiadowanie, wszyscy byli Ciekawi tej dziewczyny, zadawali pytania a jej przyszła teściowa, robiła wszystko by ja zdyskredytować. Zabrała ja do kuchni, kazała parzyć herbatę po czym posoliła ja i gdy goście pili, stwierdziła ze dziewczyna chce ich otruć, było wiele więcej takich zagrywek ale nie wiele wnoszą. Zrobiło się nieprzyjemnie, Matka młodego zaczęła krytykować te dziewczynę przy wszystkich w paskudny sposób i już nikt nie był w stanie jej powstrzymać ani uciszyć, była jak w transie, mówiła słowo za słowem gapiąc się w nia. W końcu dziewczyna wstała i uciekła do środka ze łzami w oczach a tamta baba dalej mówiła. Mimo to zło które czułem nagle znikło, czułem spokój mimo tych oszczerstw padających w tle. W końcu dziewczyna wróciła zapłakana na ogród i zaczęła okrążać stol, podeszła od tylu to tej baby która wciąż recytowała obelgi i zmyślone historie o niej, i wbiła jej nóź w szyje a potem ciężkimi ruchami odkroiła głowę od reszty ciała i rzuciła na stół, w tym momencie kompletnie wszyscy wskazali na głowę palcem i zaczęli się z niej śmiać cali obryzgani krwią, nawet dzieci, mąż i syn również, a odcięta głowa nie przestała mówić obelg. Ja upadłem pod stol i doznałem czegoś w rodzaju padaczki
To był moment końca obu sytuacji w tym tym samym czasie. A ja wybudziłem się.
Chciał bym poznać opinie kogoś kogo to zainteresuje. Czy to w ogóle normalne ze we snie byłem dwoma Ciałami.
Ze pamiętam jakie to uczucie nimi być. Ze pamiętam obie te historie, ze patrzyłem w dwa różne kierunki jednocześnie.
Ze wiem jak boli pół bólu ? Czy ktoś z was miał podobnie ?