Sen
#1
Mam zapalenie uszu i biorę pseudofedrynę, co może mieć znaczenie dla sprawy. 
Przed uśnięciem kilka razy słyszę głośny dźwięk, jak gdyby coś mi wybuchło w głowie. (To nie ma znaczenia dla sprawy, chociaż wskazuje na wysokie ciśnienie śródczaszkowe)
Śnił mi się zupełnie zwykły sen. Rozmawiam z siostrą i jej mężem w moim pokoju. Leżymy na dwóch łózkach. Przyjechali w odwiedziny. Szwagier mówi coś o 3000tyś. km. i wtedy wszystko zaczyna się wieszać. Czuje się jakbym miała zaraz zemdleć. Jego głos powtarza mi się w głowie, coraz bardziej zniekształcony i straszny. Czuję zagrożenie. Biegnę po kogoś. Kładę go na łóżku. Zamykam się w pokoju. Ktoś chce się do niego dostać. Przycinam łapy. (To może mieć związek z filmem, który obejrzałam) Ewidentnie w stanie poczucia zagrożenia mózg realizuje wszystkie straszne scenariusze. Wszyscy jesteśmy niby chorzy, na jakąś zakaźną chorobę. Opadam z sił na łóżko. Zaczyna mi dzwonić w uszach niesamowicie i majaczyć, jak sen we śnie. Słyszę jakby ktoś włączył ze 100 telewizorów i każdą stację słyszę razem i osobno. Nasila mi się okropnie ból głowy. Sytuacja staje się nie do wytrzymania. Coś zaczyna do mnie gadać. Coś o funkcji falowej i że jak nikt nie myśli o jakimś miejscu to można to miejsce wymazać. Staje mi przed oczami obraz mapy i kogoś z gumką nad nią i gruby męski śmiech. Nie wiem dlaczego, ale zaczyna mnie to przerażać i rzucam się na ten obraz, chociaż wiem, że to jakby grafika. Ilustracja do sceny. W tym momencie jestem z powrotem w łóżku, ale nie jestem pewna czy śnię czy nie. Najprawdopodobniej mam gruby paraliż. To coś do mnie gada. Widzę swój pokój, z pozycji w jakiej później się obudziłam. Chcę  krzyczeć i się obudzić(czy przesunąć się do zwykłej percepcji, bo nie wiem paraliż to już chyba ani nie sen, ani nie jawa), ale nie mogę. Widzę drugą osobę, tak jak jest to w rzeczywistości, ale jej twarz jest jakby do góry nogami. Taki błąd w odczycie wrażeń wzrokowych. Tak już panikuje,że... (bardzo). Czuję, że udało mi się wyciągnąć ręce, ale ich nie widzę przed sobą. Czuje jakbym miała zemrzeć. Szarpie wszystko dookoła rękoma. Uczucie jest dziwne. Jakbym szarpała coś na kształt sztywnej, niewidzialnej piany. Ten głos krzyczy wtedy nieeeee. Wszystko ustaje. (buczenie i głosy z telewizorów trwały cały czas ( nic w domu nie chodziło)). Pozycja identyko jak przed momentem. Dzwoni mi tylko w uszach i bardzo boli w karku i głowa. Ciśnienie mi się podniosło tak, że jeszcze dobrą chwilę nie mogłam usnąć.
Ubierajmy czapki, zapalenie w głowie powoduje koszmary...
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1