Płacz ale nie do końca
#1
Miałem dziś Sen gdzie byłem na wielkiej sali coś jak opera, sala była cała wypełniona ludźmi, światła reflektorów były  zwrócone na środek sceny, ja byłem na scenie lecz na jej boku, w cieniu mimo to miałem wrażenie ze ludzie tam zwracali na mnie uwagę, kiedy szedłem bokiem sceny byłem zaniepokojony smutny nagle na scenę weszła osoba do której czułem coś bardzo długo i często o niej myślę nawet teraz, mimo to nigdy nie odważyłem powiedzieć się jej co na prawdę czuję do niej, mimo okazji które się nadarzały, nasze relacje były koleżeńskie, chodź blisko od 2 lat nie zawsze nawet sobie mówimy cześć, kiedy pojawiła się ona ma scenie w  rękach pojawiały się mi różne rzeczy upuściłem je padłem na kolana próbowałem je podnieść lecz cały czas mi spadały miałem całe oczy we łzach lecz starałem się powstrzymać od płaczu co więcej jak się później okazało nie byłem świadomy do końca tego płaczu, między czasie kiedy nie udolnie próbowałem wziąć te rzeczy, osoba ta na której mi zależy cały czas do mnie mówiła nie pamiętam co konkretnie lecz nie przypominało to naszych rozmów z spoza snu, natomiast we śnie była bardzo zimna, zła w stosunku do mnie jakby próbowała mi coś wypomnieć, ciężko mi opisać dokładnie lecz od jej słów było mi coraz gorzej bałem się ich i to w jaki sposób je do mnie mówi, w dodatku bałem się ludzi na sali co sobie myślą o mnie, że przewracam się na scenie nie potrafi podnieść w dodatku prawie płacze a nade mną stoi osoba na której zależały mi w dużej mierze to staram cały czas wybić sobie ją z głowy. Nagle postanowiłem przejść na drugą stronę sceny wtedy pojawiłem się nagle w łazience mojego chyba najlepszego przyjaciel chyba ze względu na to, że od lekko ponad 2 lat utrzymuję gorzej z nim kontakt chodź ostatnio blisko od 3 miesięcy odnawiamy go bardzo dobrze, i jest pierwszą osobą której powiedziałem o moich problem i przemyśleniach i o tym czym się zmagam w sobie lecz nie do końca całość mu powiedziałem, jednak nigdy nikomu tyle nie powiedziałem. Kiedy już byłem w łazience mojego przyjaciela  zobaczyłem siebie w lustrze wielkim lustrze widziałem siebie od kolan w górę byłem ubrany w czarne spodnie i biało koszulę która miałem na wierzchu i leżała na mnie strasznie niechlujnie kołnierz miałem nie zapięty możliwe, że miałem podwinięty jeden rękaw. Moje włosy były w strasznym nie ładzie rozczochrane i wydawały mi się nieco dłuższe niż teraz mam lecz nie jakoś przesadnie. kiedy bardziej się sobie przyglądałem spojrzałem na swoją twarz była bardzo smutna oczy cały czerwone zapłakane mimo to próbowałem cały czas powstrzymywać się od płaczu mimo iż wyglądałem jakbym miał zaraz się rozpłakać, wtedy na w ułamku sekundy przeminęło mi życie przed oczami i pomyślałem o osobie którą widzę w lustrze, ze chowa emocję wewnątrz siebie, stara się je ukryć przed światem, że ogromnie cierpi i że co raz gorzej sobie z tym radzi i że ledwo w sobie już to trzymam. Później się obudziłem na prawdę na chwilę, i poszedłem dalej spać.
Pojawiłem się na wtedy na tamtej sali lecz nie na scenie a na siedzeniu dalej była wypełniona cała ludźmi, czułem że wszyscy są do mnie wrogo nastawieni nagle zaczęliśmy wychodzić z sali nie pamiętam dlaczego lecz dostrzegłem, ludzi którzy próbują dokonać zamachu, miałem wtedy w głowię retrospekcję jak mówią o tym zamachu i o tym że idą w jakieś różne miejsca w tym budynku kiedy my próbowaliśmy wyjść, przeminęła tez mi w głowię myśli o tej samej osobie która była ze mną na scenie gdzie jest i czy jest bezpieczna, kiedy wychodziliśmy z budynku szliśmy po schodach takich jakie mam w mojej szkolę z tą różnicą, że po zewnętrznej stronie była czerwona kurtyna taka jak na scenie i dostrzegłem człowiek który za nią przechodził, naglę wyszliśmy na dwór i byliśmy w jakimś parku był dzień było nas dużo i byliśmy ogrodzeni, kiedy próbowałem coś komuś zarzucić został wzięty przesz parę osób szarpałem się próbowałem się uwolnić i wtedy się obudziłem na dobre.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
Przebrnąłem, dość trudno było przez niedbałą stylistykę ;)

Sen wydaje się prosty. Czujesz się żałosny, gorszy i oskarżasz o to tą dziewczynę. Nie jesteś na nią wściekły, ale czujesz się przez nią zraniony, odczuwasz w tym przynajmniej częściową jej winę.


Nie wiem czy dobrze zrozumiałem drugi scen - za kulisami odkrywasz spisek, ale zostajesz uciszony podczas próby ujawnienia go ? Jeżeli tak, to będzie wynikało z poczucia niesprawiedliwości na jawie. Może odczuwasz, że otoczenie nie chce zauważyć twoich zasobów i nie daje ci możliwości ich pokazać, podczas gdy inni czerpią korzyści z mierniejszych. Możesz czuć się słaby w towarzystwie, nie liczący się w tłumie. A może po prostu zarzucasz sobie brak umiejętności komunikacji, niemożność przekazywania ważnych rzeczy.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1