Kys - Dziennik snów
#51
08.06.
Znalazłem się dużym sklepie coś jakby hipermarket, który krótko potem zamienił się w szkołę. Po korytarzach przechadzali się uczniowie, było wiele drzwi z wejściami do sal. Uświadomiłem się i po chwili namysłu postanowiłem, że poszukam Izy. Ktoś mi podpowiedział w którym pokoju się znajduje. Drzwi były normalnej wysokości, ale szerokość miały ze 30cm. Chciałem wejść, jednak okazały się one zamknięte. Zapukałem więc i czekałem. Usłyszałem dźwięk przekręcania klucza w drzwiach i po chwili wszedłem do środka. W pokoju nie znajdowało się nic więcej niż duże łóżko. Na nim była Iza przykryta kołdrą tak, że było widać tylko jej głowę. Zaczęliśmy rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Nie pamiętam o czym. Kojarzę pewne momenty. Jak leżałem patrząc się do góry i dotykałem głową jej brzucha. Odwróciłem się, zerknąłem na niego i dotknąłem ręką. Nie spodobało jej się to, bo się trochę wzdrygnęła. Cofnąłem więc rękę i położyłem się jak poprzednio. Pamiętam też że była burza. Nie wiem do końca jak to określić, ale sen był w pewnym sensie przymulony. Starałem się utrzymać świadomość, nie miałem zbyt dobrej wizji, większość uwagi była skierowana na rozmowę. Mimo tego czułem się bardzo fajnie podczas snu. W pewnym momencie nastąpiło jakby ocknięcie, jakby ktoś zapalił światło. W pokoju pojawiły się okna oraz grający telewizor. Przez okno zobaczyłem swoje podwórko i samochód, który zastawił bramę stając w poprzek. Pomyślałem, że przeczekałem pewien stan i zaczął się nowy REM i mogę kontynuować sen.

Rzeczywistość okazała się jednak odwrotna, bo to był koniec tej fazy i się obudziłem. Po obudzeniu czułem się bardzo dobrze. Miałem wrażenie jakby mnie ktoś przytulał, ale to było inne uczucie niż doznawałem do tej pory. Poprzednio to ja przytulałem albo byłem przytulany. A tym razem to było inne, tak jakby wspólne przytulanie i było to takie “bezwysiłkowe”.

Byłem na rynku ze sklepami. Zaczepiła mnie znajoma z podstawówki której nie widziałem kilkanaście lat. Jak już upewniliśmy się co do naszej tożsamości, to zapytała mnie czy chcę z nią chodzić. Na znak zgody przytuliłem ją. Ona poszła do kosmetyczki, bo była umówiona. Widziałem przez szybę jak siada na fotel. Idąc dalej zauważyłem sklep z bielizną. Trochę sobie pooglądałem, bo prezentowały ją bardzo realistyczne manekiny albo nawet prawdziwe dziewczyny. Potem miałem w rękach magazyn, w którym przeglądałem wiele różnych krajobrazów. Na koniec robiłem laskę (mojej nowej dziewczynie? sobie?) czułem jak obce ciało przesuwa się po języku w głąb mojej jamy ustnej. 

Po drugiej pobudce, również czułem to przytulanie co po pierwszej pobudce. Nie dałem się omamić erotycznym myślom, co mnie cieszy.
Wiem, ale nie rozumiem
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#52
24.06.
Byłem w domu babci, która już od jakiegoś czasu nie żyje. Ma on być wyburzony, więc trzeba tam poogarniać. Pozabierać przydatne rzeczy, a resztę wyrzucić na śmietnik. Zaczęły mi napływać łzy do oczu z powodu smutku/żalu?. Na całe szczęście miałem założone okulary, które zamaskowały moje uczucia przed resztą rodziny, która też gdzieś się krzątała w okolicy. Będąc sam w pokoju usiadłem na tapczanie i zaczęła mi w głowie grać smutna fortepianowa muzyka, która oddawała mój nastrój. Zauważyłem w otwartej szufladzie srebrną i złotą biżuterię. Wyszedłem więc do matki, która znajdowała się na zewnątrz, aby zapytać się, co z tym zrobić. Poprosiła, żebym przyniósł jej srebro to obejrzy. Idąc do tego pokoju nagle moim oczom ukazał się widok stojącej zmarłej babci. Na jej widok rozpłakałem się i zacząłem ją przytulać. Ze łzami w oczach zacząłem ją przepraszać, że za jej życia częściej się do niej nie przytulałem.

02.07.
Osiągnąłem świadomość we śnie. Znajdowałem się na podwórku. Dla zabawy zacząłem latać po mojej posiadłości. Było tam bardzo tłoczno od ludzi i pojazdów. Za pomocą umysłu zacząłem nimi lewitować i delikatnie unosić w powietrzu. Jakiś postronny obserwator mógłby pomyśleć, że to wszystko znajduje się pod wodą. Potem pomyślałem co by tu porobić i pomyślałem o Izie. W betonowym podłożu otworzyłem właz, który zakrywał dość wąską pionową dziurę. Zacząłem powolutku zlatywać na dół, niczym windą. Na dole znajdował się podziemny pokój sowicie oświetlony fioletowym światłem. Znalazłem tam Izę. Bardzo skąpo ubraną w bieliznę z czarnych wąskich pasków nieregularnie oplatających jej ciało. Miałem poczucie, że głębiej w pomieszczeniu znajdował się ktoś jeszcze i ten ktoś był/była "ponad" Izą, ale ciężko mi dokładnie określić jaki mieli do siebie stosunek. Nie spodobał mi się seksualny charakter tej całej sytuacji i się obudziłem.

04.07
Zima. Znajdowałem się w swoim mieście i podążałem na lodowisko. Zobaczyłem, że mimo ustawionych band, tafla nie jest jeszcze gotowa. Trochę mi było szkoda. Zauważyłem, że mimo to jakieś "łepki" wbiły sobie pojeździć. Ja pomyślałem, że nie ma co jeździć na nie przygotowanej nawierzchni. Jednak nie wszystko stracone. Okazało się, że ulica jest zamarźnięta, więc zacząłem po niej śmigać. Pojechałem na jakieś osiedle i tam spotkałem innych ludzi, na których zbytnio nie zwracałem uwagi. Słyszałem jak ktoś mówił, że może nie jeździ tak dobrze jak ja, ale ma wiele innych talentów, których ja nie posiadam, jakby chciał mi trochę "ująć". Ja sobie pomyślałem, że bardziej się liczy to jak dobrym się jest w jednej dziedzinie. Emocje snu kręciły się wokół popisywania się, umiejętność itd. itp. Ja starałem się jeździć dla własnej satysfakcji, a nie dla zaspokojenia pychy. Wpadłem w trans robienia trików, które zaczęły podrywać w powietrze okruszki lodu i pyłki śniegu. Świeciło mocne słońce, które odbijając się od nich stworzyło przyjemny mieniący się różnymi kolorami efekt wizualny.

05.07
Będąc w szkole jako nauczyciel czy jego pomocnik szukałem dzwoniącego telefonu. W chwili gdy już do niego sięgałem, ten dźwięk dzwonka mnie obudził i okazał się być... śpiewem ptaka za oknem. Ciekawe doświadczenie, ten ptaszek ćwierkał wyjątkowo ładnie, a jego dźwięk był taki sam jak we śnie.

09.07
Wojna. Kamera trzecioosobowa czołgu. Jednak nie steruje nim, tylko kieruję działem. Strzelam we wroga. Nagle trzy wywrotki wyjechały przed czołg i wysypały coś blokując nam drogę. Okazało się też, że moje działo zostało zniszczone. Wysiadłem z działa i wrócił widok pierwszoosobowy. Widziałem wroga na budynku. Próbowałem do niego strzelać, ale nie bardzo miałem czym. Jakiś karabin powtarzalny i pistolecik, które działały jakby były na kapiszony. Na szczęście pomogli mi moim towarzysze i oczyściliśmy teren. Poszedłem szukać jakiejś sprawnej broni. Zauważyłem dziewczynę stojącą na środku pobojowiska, która w ogóle tu nie pasowała. Zainteresowałem się nią. Miała włosy koloru fioletowego/lilowego/różowego (Lori?). Zacząłem z nią rozmawiać. Powiedziała, że czuje się samotna i chce, żeby ktoś z nią był. Odpowiedziałem, że mogę pobyć z nią, ale niezbyt długo, bo  sen się wkrótce skończy. Zaczęliśmy się przytulać. Oznajmiła mi, że w następnym śnie też przyjdzie. Potem jakby opuściła to astralne ciało i został sam jej "NPCowy" awatar. Fałszywie się przebudziłem i zacząłem zapisywać sen na telefonie. Za moment obudziłem się naprawdę i zrobiłem to samo.
Wiem, ale nie rozumiem
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#53
11.04.2021
Przez większość snu byłem świadomy. Szedłem do szkolnego budynku w którym znajdują się też pewne urzędowe pomieszczenia. Zauważyłem przed wejściem dwóch znajomych z gimnazjum. Wyglądali jakby przygotowywali się do biegu. Stali w dziwnych pozach mających im zagwarantować szybki start. Ktoś akurat wychodził, więc postanowiłem, że przytrzymam im drzwi, żeby łatwiej było im wbiec do budynku. Chcieli pogadać, ale powiedziałem, że nie mam czasu i się ulotniłem. Idąc korytarzem ktoś mnie zaczepił mówiąc, że jestem “imię i nazwisko (które zapomniałem)”, co było błędne. Zabrali mnie do gabinetu dyrektora. Było tak kilku uczniów oraz kilka dorosłych osób. Ciągle myśleli, że jestem kimś innym, a ja nawet nie chodziłem do tej szkoły. Nie wiem co tamten człowiek im zrobił, ale mieli dość negatywne nastawienie. Pokazałem im swój dowód osobisty i udowodniłem, że się mylą. Jeden z siedzących tam uczniów, był moim kolegą. Zaczęliśmy rozmawiać. Mówił, że jest z miejscowości (której nazwę już zapomniałem) co nie pokrywało się z rzeczywistością.

Znajdowałem się w pomieszczeniu, którego ściany, sufit oraz podłoga były drewniane i mocno polakierowane. Na początku była jakaś dziewczyna i trochę się dotykaliśmy po “erotycznemu” jednak nie chciałem podążać tym tropem. W pokoju znalazło się więcej osób. Zacząłem się przytulać do tamtej dziewczyny. Jednak w pewnym momencie zauważyłem, że przytulam się do faceta, więc przestałem. W pewnym momencie wszyscy zaczęli wychodzić, na końcu wychodził Chuck Norris, więc zaczepiłem go i poprosiłem, żeby mnie czegoś nauczył. Zaczął jakoś dziwnie układać ręce, ale mimo wszystko zacząłem go naśladować. Po kilku wygibasach spiął mięśnie bicepsa, a potem gwałtownie machnął, co jak się okazało pozwoliło mu spalić gumę na wózku inwalidzkim, na którym nagle się znajdował. 
Poszedłem za resztą osób. Ciągle towarzyszył mi ten sam wygląd pomieszczeń. Drewniane sklejki, panele, deski wszystko bardzo błyszczące. W pewnym momencie uznałem, że nie ma sensu za nimi iść i się wróciłem. Wracając zastanawiałem się co chcę dalej robić w tym świadomym śnie. Gdy dotarłem na miejsce dwa pokoje miały otwarte drzwi i zachęcały do wejścia. W jednym był duży telewizor i wyglądał na pokój gamingowy, a w środku czekał ktoś, żeby ze mną zagrać. W drugim już nie pamiętam co było. Z tych dwóch dostępnych opcji wybrałem oczywiście… trzecią.
Postanowiłem, że wykorzystam sen na potrenowanie umiejętności socjalnych. Wszedłem w korytarz z dużą ilością drzwi, które miały chudo-podłużne klamki. Powoli stąpałem ku jego końcowi zastanawiać się jak to zrobić. Nagle jakaś dziewczyna przyszła do pierwszych drzwi. Zapukała i weszła. Postanowiłem, że zrobię to samo. Wszedłem do pokoju. Znajdowały się tam trzy dziewczyny. Spytały czego chcę. Przedstawiłem się i powiedziałem, że chcę się zapoznać. Usiadłem obok nich, coś rozmawiały, ja też coś powiedziałem, ale słabo mi to wyszło. Nie czułem się zbyt komfortowo, uznałem, że mi nie wychodzi, więc opuściłem pomieszczenie. Będąc ponownie na korytarzu uznałem, że nie będę się poddawał i spróbuję jeszcze raz. Zapukałem, więc do kolejnych drzwi. Nasłuchiwałem odzewu, ale ciężko było cokolwiek usłyszeć, mimo to wszedłem. W pokoju było dość ciemno, na środku na podłodze jakaś para spała, a w kącie jakaś osoba pokazywała mi, żebym był cicho. Uznałem, że nie będę przeszkadzał i może tu wrócę jak sprawdzę resztę drzwi. Gdy pukałem w następne drzwi zauważyłem, że są one atrapą. Za nimi jest ściana, ale trochę wyżej znajduje się okno. Postanowiłem za nie wyjrzeć. Moim oczom ukazał się balkon i kawałek ogrodu. Zauważyłem też kilkunastoletniego chłopca, który jak się okazało jest tutaj ogrodnikiem i zajmuje się też zwierzętami. Trochę mnie zdziwiło, że pracuje mimo tak młodego wieku. Zeskoczyłem z powrotem do korytarza.
Na następnej ścianie zauważyłem kilka obrazów, musiałem przejść kilka kroków do następnych drzwi. Moja ręka już zmierzała do pukania, już prawie dotykała drzwi, gdy jeszcze przed zetknięciem mojej dłoni z drewnem usłyszałem pukanie, a odrazu potem zapukała moja ręka. To było dziwne. Otworzyłem drzwi, a z pomieszczenia zaczęły wychodzić potwory. Wszedłęm tam i zauważyłem prostopadły korytarz do dużych pomieszczeń. Słychać było odgłosy walki, a w oddali widziałem interfejs wydropionego przedmiotu jak z diablo 2. W pewnym momencie z jednego pomieszczenia przypełzł czaszkowy wąż, który przy mnie przybrał bardziej ludzką postać. Przyszedł również drugi towarzysz, ale sen się skończył.
Wiem, ale nie rozumiem
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#54
Znajdowałem się na drodze przy mojej bramie. Była noc, ale okolice rozświetlały lampy uliczne oraz wózek widłowy mojego sąsiada, który przykuł moją uwagę. Rozładowywał skrzyniopalety z samochodu ciężarowego, który z jakiegoś powodu nie wjechał na jego podwórko, tylko stał na drodze. Niby nic nadzwyczajnego, widywałem takie obrazki, gdy ktoś ma zbyt ciasny wjazd, aby pomieścić TIRa. Jednak to co wyrabiał sąsiad to co innego. Liczba skrzyniopalet, którą brał na raz była oszałamiająca. Sześć albo nawet i siedem opakowań, które wysokością dorównywały 2-piętrowemu budynkowi. W każdej chwili ta wieża mogła runąć, co przyprawiało mnie o niepokój. A w dodatku na jego drodze znajdowała się linia (niewystarczająco) wysokiego napięcia. Zacząłem biec w jego stronę krzycząc, żeby uważał na przewody. Na całe szczęście udało mu się je minąć o centymetry.

Będąc już obok sąsiada, spacerowałem ulicą dalej zauważając duże ilości skrzyniopalet porozstawianych po obu stronach drogi. Niektóre ledwo widoczne z powodu braku oświetlenia w tej części okolicy. Mimo to samochody wydawały się nie przejmować z niebezpieczeństwa jakie stanowią przeszkody na drodze i mknęły z dużą prędkością, dając popis światła i cieni ze swoich reflektorów. Nagle ni stąd ni z owąd w moim pobliżu rozpoczął się napływ tłumu ludzi. Chodzili po drodze, po rowach, między drewnianymi skrzyniami, a nawet wchodzili na nie, byli wszędzie. Tak, to oni. Imigranci. W ich zachowaniu było widać zaczątki agresji, zaczepiali innych ludzi. W pewnym momencie pojawił się ich przywódca, zaczął głosić jakieś postulaty mając przy sobie broń. Całkowicie przypadkiem okazało się, że właśnie w tym momencie miałem w rękach karabin szturmowy. Mając dość panoszenia się kogoś po mojej wsi, oddałem strzał w kierunku antagonisty. Niestety nie okazał się zbyt trafiony, ponieważ mój cel zdołał uciec. Mimo wszystko nie był bezużyteczny, bo w miejscu, w którym stał znalazłem broń, którą jeszcze chwilę temu wymachiwał. Okazał się to być rewolwer.

Przez moment nie wiedziałem co robić, ale podjąłem decyzję, że sprawy trzeba dokończyć. Uzbrojony w dodatkowy arsenał ruszyłem w pościg. Jednak nie podążyłem śladami uciekiniera, a podjąłem decyzję o wykorzystaniu pobliskiego budynku jako wieży widokowej i zlokalizowaniu zbiega. Wspiąłem się na ogrodzenie. Biegłem przez kilkanaście metrów po cienkim kawałku metalu, stawiając nogę za nogą balansując pomiędzy równowagą, a prędkością. Zakręt, kilka kroków i już wspinam się na brudno-czarny dach. Jednak budynek jest dość wysoki i muszę się bardziej postarać, żeby ujrzeć okolicę. Znajduję kolejny daszek, dużo wyższy niż pierwszy, aż mam wątpliwość czy dam radę się na niego wdrapać, ale udaje mi się. Potem w pośpiechu szukam kolejnego miejsca na zdobycie kolejnych metrów wysokości. Znowu dość wysoko i znowu mi się udaje. Już zaczynam widzieć horyzont niczym w Microsoft Flight Simulator na niskich ustawieniach, ale budynek jeszcze jest wyższy.

Biegnę więc dalej na pochyłej powierzchni dachu próbując wejść na sam szczyt. Z dużą prędkością mijam róg wieżyczki, gdy nagle dostrzegam kątem oka lidera imigrantów, wspinającego się z drugiej strony. Błyskawicznie rewolwer, który mam w prawym ręku przemieszczam na jego sylwetkę. Kilka milisekund do namysłu czy strzelać czy lepiej wycelować, aby zadać śmiertelny cios. Strzelam. Jego ciało zsuwa się i upada na niższe piętro dachu. Jeszcze żyje, dlatego mój kciuk wędruje na napinacz i oddaję kolejny pocisk. Tym razem dobrze wycelowany prosto w głowę. I jeszcze następny prawie podświadomie niczym rasowy zabójca posyłam w kierunku serca. Nie mając wątpliwości co do stanu życia swojego opponenta ostatni raz zerkam na jego truchło. Wojna astralna Polska 1:0 Reszta świata.
Wiem, ale nie rozumiem
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#55
20.07.2024

Uncharted 5 - taki napis pokazywał ekran. Potem moim oczom ukazały się lniany, roślinność (typowa dla regionu gdzie rozgrywają się takie gry) oraz wydrążone w skałach wzorki. Jednak coś było nie tak. Ponieważ była to zamknięta arena niczym w rocket league. A podobieństw było więcej, gdyż moim oczom ukazała się piłka oraz bramki. Na początku dziwne, ponieważ bramka była spiralna na środku i nawet jak ktoś trafił, to mijało trochę czasu zanim piłka przekraczała linię, co pozwalało przeciwnikom na wybicie. Potem bramki wróciły do normy, każdy miał swoją po przeciwnych stronach. Gracze sterowali ludzikami, którzy latali w przestrzeni i nabierali prędkość przy odbijaniu się od ściany. Pojawiały się też podświetlane kafelki, ale nie wiem co dokładnie robiły. Skupiłem się na próbowaniu odbijania się od kilku ścian, żeby latać jeszcze szybciej. Grałem w to z dwiema innymi osobami, zamienialiśmy się, próbowaliśmy też tryb online z innymi. Przez chwilę byłem w grze, złapałem piłkę i mocno trzymałem, żeby nie oddać przeciwnikowi.
Wiem, ale nie rozumiem
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#56
Nieironicznie tak właśnie by wyglądał Uncharted 5 gdyby Epic Games kupiło Naughty Dog
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 468 76,719 02-12-2024, 15:21
Ostatni post: Jestem Kiler
  Dziennik snów Sennego Spacerowicza Dream Walker 322 161,193 25-09-2024, 10:25
Ostatni post: Dream Walker
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 26 3,352 30-08-2024, 17:38
Ostatni post: Isabela
  Dziennik snów Zupyztrupa Zupaztrupa 16 1,031 14-08-2024, 10:03
Ostatni post: Zupaztrupa
  Dziennik Snów Neo Neo 2 254 13-07-2024, 21:05
Ostatni post: Neo

Skocz do:

UA-88656808-1