28.06.
Jechałem samochodem ciężarowym z przyczepą. Dosiadła się do mnie cycata dziewczyna z dekoltem. Gdy wsiadała oczywiście nie omieszkałem zerknąć. Trochę się tym oburzyła i zareagowała dość odważnie. Usiadła na moich kolanach wymuszając u mnie wzwód. Coś gadała o nim i że faceci tacy są. Potem usiadła obok i zaczęła mi dotykać krocza i trochę walić. Zaproponowałem, że skoro jest taka odważna, to może się zatrzymamy i przejdziemy do rzeczy. Stanąłem przy lesie. Wysiedliśmy i zaczęliśmy sobie szukać prywatnego miejsca, ale kręcili się jacyś ludzie. W pewnym momencie weszła do małego zbiornika wodnego. Zapytałem “tutaj?”, zawahałem się, ale zacząłem wchodzić do wody i się obudziłem.
30.06
Jestem w domu i szukałem po pokojach mojego crasha nr2. Nigdzie jej nie było. Miałem niską świadomość, że to sen. Wyleciałem na podwórko i próbowałem się przeteleportować do miasta, bo tam ją znajdę. Niestety mi się to nie udało. Potem próbowałem narysować drzwi z napisanym miejscem docelowym, ale to też się nie udało. Byłem lekko sfrustrowany, że tak trudno mi kontrolować sen. Wzbiłem się wyżej i zacząłem lecieć w stronę miasta, bo nie było aż tak daleko. Zacząłem widzieć pierwsze bloki, ale sen się skończył.
Tu sen zainkubowany tym co pisał @
sz4m4n
Znajduję się na polu. Widzę kogoś lecącego na paralotni czy czymś innym. Nagle zaczyna spadać. Szybko docieram na miejsce gdzie się rozbił. Chłopak jest ledwo przytomny, ale trochę się porusza. Sprawdzam co z kręgosłupem, ale wygląda na cały. Za to nie może on poruszyć nogami. Przychodzi siostrzenica i zachowuje się pogodnie nie rozumiejąc powagi sytuacji. Kazałem jej iść zawołać mamę. Potem wyciągnąłem telefon i aby nie pomylić któregoś z numerów 99x zadzwoniłem na 112. Zacząłem mówić, że jest wypadek.
- Niech pan poczeka, jak się pan nazywa?
- (Podaję imię i nazwisko)
- A ile pan i osoba poszkodowana mają lat
- Ja mam 26, a on dwadzieścia kilka (odpowiadam myśląc sobie co do k****)
- Macie powyżej 10 lat, więc nie możemy wam pomóc.
Wtf. Rozbitka, którego trochę podtrzymywałem na ramieniu dosłownie zrzuciłem na glebę. Telefon z całym impetem cisnąłem o ziemię i cały wk******* zacząłem iść do domu, mówiąc, że ja to wszystko p*******.
Po tych snach coś tam robiłem i znowu położyłem się spać. Dziś pierwszy raz od miesiąca wreszcie mogłem spać do oporu. W pewnym momencie się przebudziłem i było mi tak niesamowicie przyjemnie. Zastanawiałem się czy to może dlatego, że miałem jakiś przyjemny sen, którego nie pamiętam czy to po prostu taki był mój stan psychofizyczny. Nie przejmując się tym za bardzo, jeszcze trochę pospałem.