I losing my sanity
#31

Link jakby obrazek padł: https://drive.google.com/file/d/18ZBH2U7...sp=sharing
[ ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#32
Kupa materiału do przerobienia z dobrym psychologiem. 

P.S. Podziwiam, bo sam nie potrafiłbym, aż tak dokładnie spisać swojej "diagnozy". Duża część opisu pasuje też do mnie więc dzięki też za ściągę :P
Każdy ma takie sny z których nie chce się obudzić !

"Nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie..."
Julio Cortázar

LD 8

Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#33
Mam wrażenie, że ta mapa nie prowadzi do żadnego konkretnego celu. Wizualnie jest bardzo dobrze sporządzona, ale brakuje w niej czegoś, co przekonałoby mnie do przyznania plusa. Może rozciągać się w nieskończoność, tworząc stale rozszerzający się wszechświat beznadziei, i to mnie dobija.
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#34
Dość niedawno dowiedziałem się, że istnieją 112 technik medytacji. Zaciekawiło mnie to i postanowiłem poszukać książki, która opisywałaby owe techniki. Padło na "Wielka Księga Sekretów" - O.Rajneesh
Przeczytałem kilkadziesiąt stron i już natrafiłem na ścianę, którą mój skromny rozumek nie potrafi ogarnąć. W następującym zaraz po sobie opisie dwóch technik są przedstawione dwie (moim zdaniem) sprzeczne koncepcje.
Oto fragmenty:
5. Skup uwagę na trzecim oku. Piąta technika oddechowa: Uwaga między brwiami, niech umysł będzie przed myślą. Pozwól, żeby esencja oddechu wypełniła formę aż do czubka głowy i stamtąd spływała jako światło. Właśnie tę technikę dano Pitagorasowi. Pitagoras wrócił z nią do Grecji i stał się ojcem mistycyzmu na Zachodzie. Ta technika jest bardzo głęboka. Spróbuj to zrozumieć: Uwaga między brwiami... Badania naukowe mówią, że między brwiami znajduje się pewien gruczoł, najbar‐ dziej tajemnicza część naszego ciała. Ten gruczoł, szyszynka, to trzecie oko Tybetań‐ czyków – śiwanetra: oko Śiwy, tantry. Między dwojgiem oczu jest to trzecie oko, ale ono nie działa. Jest tam, może zacząć działać w każdej chwili, ale nie działa samo z siebie. Musisz coś zrobić, żeby je otworzyć. Ono nie jest ślepe, tylko zamknięte. Ta technika służy otwarciu trzeciego oka. Uwaga między brwiami... Zamknij oczy, potem skup się na punkcie leżącym do‐ kładnie pośrodku między brwiami. Skupiaj się dokładnie na tym punkcie, jakbyś pa‐ trzył obojgiem oczu. Poświęć temu całą uwagę. To jedna z najprostszych metod utrzymywania uważności. Tak łatwo nie można skupić uwagi na żadnym innym miejscu ciała. Szyszynka niesamowicie absorbuje uwagę. Jeśli skierujesz na nią uwagę, twoje oczy będą jak zahipnotyzowane. Znieru‐ chomieją; nie będą mogły się poruszyć. Skupienie uwagi na jakiejś innej części ciała jest o wiele trudniejsze. Trzecie oko wręcz wymusza uwagę. Przyciąga uwagę jak magnes. Dlatego wiele technik na całym świecie wykorzystuje trzecie oko. To naj‐ prostszy sposób ćwiczenia uwagi, bo ono ci pomaga; działa jak magnes. Twoja uwa‐ ga jest przez nie pochłaniana. Stare pisma tantry mówią, że uwaga jest pokarmem dla trzeciego oka. Ono jest głodne; było głodne przez całe żywoty. Jeśli zwracasz na nie uwagę, zaczyna żyć. Za‐ czyna żyć! Otrzymuje pokarm. A kiedy wiesz, że twoja uwaga jest pokarmem, kiedy czujesz, że twoja uwaga jest przyciągana, bycie uważnym jest łatwe. A więc zamknij oczy, skieruj je na punkt między brwiami i poczuj ten punkt. Poruszanie oczami w pewnym momencie stanie się trudne – wiedz, że trafiłeś na właściwy punkt. Uwaga między brwiami, niech umysł będzie przed myślą... Jeśli twoja uwaga skon‐ centruje się właśnie tam, po raz pierwszy doświadczysz dziwnego zjawiska. Po raz pierwszy zobaczysz myśli biegnące przed tobą; staniesz się świadkiem myśli. Kiedy twoja uwaga jest skupiona w trzecim oku, natychmiast stajesz się świadkiem myśli. Zwykle nie jesteś świadkiem swoich myśli, utożsamiasz się z nimi. Jeśli myśl pły‐ nie, nie jesteś jej świadkiem, stajesz się jednym z nią i płyniesz razem z nią. Stajesz się tą myślą. Kiedy pojawia się myśl o seksie, stajesz się seksem, kiedy pojawia się gniewna myśl, stajesz się gniewem, kiedy pojawia się zachłanna myśl, stajesz się za‐ chłannością. Utożsamiasz się z każdą przepływającą myślą. Między tobą a myślą nie ma żadnej luki. Skupiony na trzecim oku nagle stajesz się świadkiem myśli. Widzisz je jak obłoki płynące po niebie lub jak ludzi idących ulicą. Siedzisz przy oknie, patrząc na chmury lub na ludzi na ulicy; nie utożsamiasz się z nimi. Trzymasz się z dala, jesteś obserwatorem na wzgórzu – jesteś inny. Jeśli teraz powstaje gniewna myśl, możesz patrzeć na nią jak na przedmiot. Nie jesteś gnie‐ wem. Czujesz, że otacza cię gniew – otoczyła cię chmura gniewu – ale ty nie jesteś tym gniewem. I gniew staje się bezsilny, nie ma na ciebie wpływu. Gniew przyszedł i odejdzie, a ty pozostaniesz ześrodkowany, nieporuszony. Piąta technika jest techniką znajdowania świadka. Uwaga między brwiami, niech umysł będzie przed myślą. Teraz patrz na swoje myśli; spotkaj swoje myśli. Pozwól, żeby esencja oddechu wypełniła formę aż do czubka głowy i stamtąd spływała jako świa‐ tło. Kiedy uwaga jest skupiona w trzecim oku, nagle stajesz się świadkiem swoich myśli. Można też inaczej. Próbuj być świadkiem. Cokolwiek się dzieje, próbuj być świad‐ kiem. Jesteś chory, czujesz ból, spotyka cię jakieś nieszczęście... Cokolwiek się dzieje – bądź świadkiem tego. Cokolwiek się dzieje, nie utożsamiaj się z tym. Bądź świad‐ kiem, obserwatorem. Jeśli będzie dla ciebie możliwe utrzymanie postawy świadka, będziesz mógł skupić się w trzecim oku. Poza tym możesz teraz czuć subtelną, delikatną wibrację oddechu. Możesz teraz czuć formę oddechu, samą esencję oddechu. Najpierw spróbuj zrozumieć, co znaczy „forma oddechu” , „esencja oddechu”. Kie‐ dy oddychasz, nie oddychasz tylko powietrzem. Naukowcy mówią, że oddychasz tyl‐ ko powietrzem – jedynie tlenem, wodorem i innymi gazami tworzącymi powietrze. Mówią, że oddychasz tylko powietrzem! Ale tantra mówi, że powietrze jest nośni‐ kiem, a nie istotą rzeczy. Oddychasz praną – witalnością. Powietrze jest nośnikiem; prana jest istotą. Oddychasz praną, nie tylko powietrzem. Oddychasz nie tylko powietrzem. Współczesna nauka wciąż nie potrafi stwier‐ dzić, czy istnieje coś takiego jak prana, ale niektórzy badacze ją czuli, czuli coś tajem‐ niczego. W szczególności trzeba tu wymienić jednego: Wilhelma Reicha. Ten nie‐ miecki psycholog używał określenia „energia orgonalna”. To jest to samo co prana. Reich mówił, że powietrze jest tylko pojemnikiem, a w nim ukryta jest tajemnicza zawartość, którą można nazwać orgonem, praną lub élan vital. Ta zawartość jest nie‐ zwykle subtelna, niematerialna. Powietrze jest materialne – pojemnik jest material‐ ny – ale dzięki niemu porusza się coś subtelnego, niematerialnego. Skutki istnienia prany są wyczuwalne. Kiedy przebywasz z bardzo witalną osobą, czujesz się ożywiony, bardziej witalny. Kiedy przebywasz z ciężko chorą osobą, czu‐ jesz się wyczerpany, jakby coś zostało ci zabrane. A dlaczego czujesz się zmęczony podczas wizyty w szpitalu? Jesteś wysysany ze wszystkich stron. Szpitalna atmosfe‐ ra jest chora, każdy pacjent potrzebuje więcej élan vital, więcej prany. Kiedy tam je‐ steś, twoja prana zaczyna z ciebie wypływać. Z tego samego powodu czasem, będąc w tłumie, czujesz się tak, jakbyś się dusił. To ludzie wysysają twoją pranę. Natomiast stojąc samotnie rano pod drzewem, pod gołym niebem, czujesz w sobie witalność – pranę. Każda osoba potrzebuje szczególnej przestrzeni. Brak tej przestrzeni powoduje ucieczkę prany. Wilhelm Reich wykonał wiele eksperymentów, by dowieść słuszności swojej teo‐ rii, ale uważano go za szaleńca. Naukowcy mają liczne przesądy i są bardzo ortodok‐ syjni. Nie potrafią jeszcze zrozumieć, że istnieje coś więcej niż powietrze. W Indiach od stuleci eksperymentowano z praną. Mogłeś słyszeć o kimś lub nawet widzieć kogoś, kto wchodzi w samadhi, kosmiczną świadomość – podziemne sama‐ dhi – na całe dnie, bez dostępu powietrza. Pewien człowiek w Egipcie w 1880 roku wszedł w takie podziemne samadhi na czterdzieści lat. Ci, którzy go zakopali, zmarli, nie dożyli 1920 roku, w którym eksperyment miał się zakończyć. Wreszcie minęło czterdzieści lat, nadszedł rok 1920. Nikt z odkopujących nie wierzył, że zakopany człowiek będzie żywy, ale on był żywy! Był niesamowicie blady, ale żył. Umarł dzie‐ sięć lat później. Powietrze na pewno do niego dochodziło. Lekarze i inni ludzie prosili go: – Powiedz, na czym polega sekret tej metody. – Nie wiem.Wiem tylko, że prana może wejść i płynąć wszędzie – odpowiedział. Powietrze nie może dotrzeć wszędzie, ale prana może. Kiedy wiesz, że możesz wchłaniać pranę bezpośrednio, bez pojemnika, wtedy możesz wejść w samadhi na‐ wet na stulecia. Dzięki skupieniu na trzecim oku nagle możesz obserwować samą esencję oddechu – nie oddech, ale samą esencję oddechu, pranę. A jeśli możesz obserwować pranę, znajdujesz się w punkcie, w którym następuje skok, przełom. Sutra mówi: Pozwól, żeby esencja oddechu wypełniła formę aż do czubka głowy... A kiedy zaczynasz czuć esencję oddechu, pranę, po prostu wyobraź sobie, że twoja głowa jest nią wypełniona – po prostu wyobraź to sobie. Nie potrzeba żadnego wysił‐ ku. Wyjaśnię, jak działa wyobraźnia. Kiedy jesteś skupiony na centrum trzeciego oka, wyobraź sobie, i rzeczy będą się działy – wtedy i tam. Teraz twoja wyobraźnia jest bezsilna; wyobrażasz coś sobie i nic się nie dzieje. Ale czasem bezwiednie w zwykłym życiu sprawiasz, że rzeczy się dzieją. Wyobrażasz so‐ bie swojego przyjaciela i nagle rozlega się pukanie do drzwi. Mówisz wtedy, że przyj‐ ście przyjaciela jest zbiegiem okoliczności. Czasem twoja wyobraźnia powoduje ten zbieg okoliczności. Zawsze gdy coś takiego się zdarzy, spróbuj to zapamiętać i prze‐ analizować. Zawsze gdy twoje wyobrażenia się urzeczywistnią, skieruj się do we‐ wnątrz i obserwuj. Twoja wyobraźnia musi być blisko trzeciego oka. Ilekroć zdarza się taki zbieg okoliczności, to nie jest zbieg okoliczności. Tak ci się wydaje, bo nie znasz tajemnej nauki. Twój umysł musiał bezwiednie zbliżyć się do trzeciego oka. Je‐ śli twoja uwaga jest w trzecim oku, sama wyobraźnia wystarczy, żeby stworzyć do‐ wolne zjawisko. Ta sutra mówi, że kiedy jesteś skupiony na punkcie między brwiami i czujesz esencję oddechu, pozwól, żeby esencja oddechu wypełniła formę. Teraz wyobraź sobie, że ta esencja wypełnia całą twoją głowę, szczególnie czubek głowy, sahasrarę – naj‐ wyższe centrum psychiczne. W chwili gdy sobie to wyobrazisz, sahasrara się napeł‐ ni. Stamtąd – ze szczytu głowy – spływała jako światło. Prana spływa z czubka głowy jako światło. Zacznie spływać i pod tym prysznicem światła będziesz odświeżony, odrodzony, całkowicie nowy. Takie jest znaczenie wewnętrznego odrodzenia. Skupiona w trzecim oku wyobraźnia staje się potężna. Dlatego tantra tak wielki nacisk kładzie na czystość. Zanim zaczniesz wykonywać te praktyki, bądź czysty. Dla tantry czystość nie jest koncepcją. moralną, czystość jest ważna, ponieważ kiedy je‐ steś skupiony na trzecim oku, a twój umysł jest nieczysty, twoja wyobraźnia może stać się niebezpieczna: niebezpieczna dla ciebie, niebezpieczna dla innych. Jeśli po‐ myślisz o zamordowaniu kogoś, samo wyobrażanie może tego człowieka zabić. Pitagorasowi kazano zrobić głodówkę, oddychać w szczególny sposób – który omówiliśmy – bo tutaj wędruje się po bardzo niebezpiecznym terenie.Wszędzie tam, gdzie jest moc, jest także niebezpieczeństwo. Jeżeli twój umysł jest nieczysty, to ile‐ kroć uzyskujesz moc, nieczyste myśli natychmiast przejmują nad nią władzę. Wielokrotnie wyobrażałeś sobie, że kogoś zabijasz. Na szczęście twoja wyobraźnia nie ma mocy sprawczej. Jeśli będzie miała, stanie się niebezpieczna – nie tylko dla in‐ nych, ale również dla ciebie, ponieważ tak wiele razy myślałeś o samobójstwie. Jeśli umysł będzie skupiony na trzecim oku, samo pomyślenie o samobójstwie stanie się samobójstwem. Nie będziesz miał czasu zmienić decyzji, bo to stanie się natych‐ miast. Widziałeś kogoś zahipnotyzowanego? Taki ktoś natychmiast wykona każde pole‐ cenie hipnotyzera, nawet najbardziej absurdalne czy irracjonalne. Co się dzieje? U podstaw hipnozy leży ta piąta technika. Zawsze gdy ktoś jest hipnotyzowany, każe mu się skupić wzrok na określonym punkcie – na jakimś świetle, kropce na ścianie, na oczach hipnotyzera. Kiedy skupiasz wzrok na określonym punkcie, w ciągu trzech minut twoja we‐ wnętrzna uwaga zaczyna kierować się ku trzeciemu oku. W chwili kiedy twoja we‐ wnętrzna uwaga zaczyna kierować się ku trzeciemu oku, twoja twarz zaczyna się zmieniać. Hipnotyzer rozpoznaje ten moment – twoja twarz nagle traci całą wital‐ ność, staje się martwa, wygląda jak twarz osoby pogrążonej w głębokim śnie. Ozna‐ cza to, że uwaga została pochłonięta przez centrum trzeciego oka. Cała energia pły‐ nie do centrum trzeciego oka. Teraz hipnotyzer wie, że cokolwiek powie, zostanie wykonane. Jeśli powie: „Teraz zapadasz w głęboki sen” – natychmiast zaśniesz. Jeśli powie: „Teraz stajesz się nie‐ świadomy” – natychmiast staniesz się nieświadomy. Jeśli powie: „Teraz stałeś się Napoleonem” , staniesz się Napoleonem. Zaczniesz zachowywać się jak Napoleon, za‐ czniesz mówić jak on. Twoje gesty się zmienią. Twoja nieświadomość wykona roz‐ kaz i stworzy rzeczywistość. Jeśli cierpisz na jakąś chorobę, teraz może paść polece‐ nie, żeby ta choroba znikła, i ona zniknie. Albo może zostać stworzona jakaś nowa choroba. Wkładając zwykły kamień w twoją dłoń, hipnotyzer może powiedzieć: „Masz w ręce ogień” , i poczujesz wielkie gorąco; twoja dłoń będzie poparzona – nie w wy‐ obraźni, ale naprawdę. Skóra będzie naprawdę poparzona. Będziesz czuł pieczenie. Co się dzieje? Nie ma ognia, jest tylko zwykły zimny kamień. Jak dochodzi do popa‐ rzenia? Jesteś skupiony na centrum trzeciego oka, twoja wyobraźnia otrzymała su‐ gestie od hipnotyzera i zrealizowała je. Jeśli hipnotyzer powie: „Teraz jesteś mar‐ twy” , natychmiast umrzesz. Twoje serce się zatrzyma. Naprawdę się zatrzyma. To się dzieje z powodu trzeciego oka. W trzecim oku wyobrażenie i realizacja nie są dwiema rzeczami. Wyobrażenie jest faktem. Wyobrażasz coś sobie i to się staje. Między snem a rzeczywistością nie ma luki. Między snem a rzeczywistością nie ma luki! Śnij, a to, co śnisz, stanie się rzeczywiste. Dlatego Śiankara powiedział, że ten cały świat jest tylko snem boga... snem boga! Dlatego bóg zawsze jest ześrodkowany w trzecim oku – zawsze, wiecznie – a więc cokolwiek bóg śni, staje się rzeczywiste. Jeśli ty też jesteś ześrodkowany w trzecim oku, cokolwiek będziesz śnić, stanie się rzeczywiste. Sariputta przyszedł do Buddy. Medytował głęboko i wtedy zaczęło pojawiać się wiele rzeczy, wiele wizji. Tak dzieje się z każdym, kto wchodzi w głęboką medytację. Sariputta zaczął widzieć nieba, zaczął widzieć piekła, zaczął widzieć anioły, bogów, demony. Te istoty były tak realne, że przybiegł do Buddy, żeby opowiedzieć o swojej wizji. Ale Budda orzekł: – To nic – tylko sny. Tylko sny! Sariputta na to: – One są takie realne. Jak mogę powiedzieć, że są snami? Kiedy w wizji widzę kwiat, jest on bardziej rzeczywisty niż jakikolwiek kwiat na świecie. Czuję jego za‐ pach; mogę go dotknąć. Kiedy teraz widzę ciebie, nie jesteś rzeczywisty. Ten kwiat jest bardziej rzeczywisty niż ty stojący tu przede mną. Jak więc mam odróżniać to, co rzeczywiste, od tego, co jest snem? – Teraz, kiedy jesteś skupiony w trzecim oku, sen i rzeczywistość są jednym. Co‐ kolwiek będziesz śnił, będzie rzeczywiste. A rzeczywistość będzie snem – orzekł Bud‐ da. Dla kogoś ześrodkowanego w trzecim oku sny stają się rzeczywiste, a rzeczywi‐ stość staje się snem, ponieważ kiedy twój sen może stać się rzeczywistością, wiesz, że nie ma zasadniczej różnicy między snem a rzeczywistością. Zatem kiedy Sariputta mówi, że ten cały świat jest tylko mają, snem boga, to nie teoretyczne twierdzenie, to nie filozoficzne twierdzenie. Raczej to wyraz wewnętrznego doświadczenia kogoś skupionego w trzecim oku. Kiedy jesteś skupiony w trzecim oku, wyobraź sobie, że prana spływa z czubka twojej głowy. Jest tak, jakby opadały na ciebie płatki z kwitnącego drzewa, jakby zra‐ szał cię przelotny deszcz albo jakby muskały cię promienie wschodzącego słońca. Wyobraź to sobie i natychmiast potoki światła spłyną z czubka twojej głowy. To światło cię odnawia, daje ci nowe narodziny. Jesteś odrodzony.



6. Podczas codziennych aktywności skup się na przerwie. Szósta technika oddechowa: Kiedy wykonujesz światową aktywność, bądź uważna między dwoma oddechami, i tak praktykując, w kilka dni stań się nowo narodzona. Kiedy wykonujesz światową aktywność, bądź uważna między dwoma oddechami... Zapomnij o oddechach – bądź uważny pomiędzy nimi. Jeden oddech wszedł: zanim wróci, zanim zostanie wypuszczony, jest przerwa, interwał. Jeden oddech wyszedł; zanim drugi zostanie wzięty, przerwa. Kiedy wykonujesz światową aktywność, bądź uważna między dwoma oddechami, i tak praktykując, w kilka dni stań się nowo naro‐ dzona. Ale to trzeba robić nieustannie. Tę szóstą technikę trzeba nieustannie prakty‐ kować. Stąd przypomnienie: Kiedy wykonujesz światową aktywność... Cokolwiek ro‐ bisz, utrzymuj uwagę w przerwie między dwoma oddechami. Musisz to praktyko‐ wać, będąc aktywnym. Omówiliśmy już podobną technikę. Różnica polega na tym, że tę technikę musisz praktykować, kiedy robisz coś innego. Jesz – jedz i zwracaj uwagę na przerwę. Idziesz – idź i zwracaj uwagę na przerwę. Kładziesz się spać – kładź się, niech przyjdzie sen, ale zwracaj uwagę na przerwę. Dlaczego podczas aktywności? Ponieważ aktywność rozprasza umysł, aktywność wymaga uwagi. Nie bądź rozproszony, bądź skupiony na przerwie. Nie przerywaj aktywności, niech trwa. Będziesz miał dwie warstwy eg‐ zystencji – robienie i bycie. Mamy dwie warstwy egzystencji: świat robienia i świat bycia; obwód i centrum. Pracuj na obwodzie; nie przerywaj tego. Ale pracuj uważnie również w centrum. Co się wydarzy? Twoja aktywność stanie się grą. Grasz rolę – na przykład w dramacie. Stałeś się Ramą albo Chrystusem. Grasz rolę Chrystusa albo Ramy i nadal pozostajesz sobą. W centrum wiesz, kim jesteś; na pery‐ feriach grasz jako Rama, Chrystus lub ktokolwiek. Wiesz, że nie jesteś Ramą – grasz. Wiesz, kim jesteś. Twoja uwaga jest ześrodkowana w tobie; twoja aktywność trwa na obwodzie. Jeśli praktykujesz tę metodę, całe twoje życie staje się długą sztuką odgrywaną na scenie. Będziesz aktorem grającym role, ale nieustannie ześrodkowanym w prze‐ rwie. Jeśli zapominasz o przerwie, to nie grasz roli, ale stajesz się rolą. Wtedy to już nie jest sztuka. Każdy sądzi, że przeżywa życie. To nie jest życie, to tylko odgrywanie roli – roli, którą wyznaczyły ci: społeczeństwo, okoliczności, kultura, tradycja, kraj, sytuacja. Dostałeś rolę i ją grasz; utożsamiłeś się z nią. Ta technika ma przerwać owo utożsa‐ mienie. Kryszna ma wiele imion. Kryszna jest jednym z największych aktorów. Nieustan‐ nie ześrodkowany jest w sobie i gra – gra wiele ról, ale w żadnym wypadku nie gra poważnie. Powaga powstaje z utożsamienia. Jeśli naprawdę w sztuce stajesz się Ramą, to na pewno będą problemy. Te problemy powstaną z twojej powagi. Kiedy Sita zostanie porwana, możesz dostać ataku serca i trzeba będzie przerwać przedsta‐ wienie. Jeśli naprawdę stałeś się Ramą, atak serca jest pewny... Nawet ustanie akcji serca. Ale jesteś tylko aktorem. Sita została porwana, ale nic nie zostało porwane. Wró‐ cisz do domu i będziesz spokojnie spał. Nawet we śnie nie będziesz czuł, że Sita zosta‐ ła porwana. Kiedy Sita naprawdę została porwana, Rama płakał, szlochał i pytał drzew: „Gdzie odeszła moja Sita? Kto ją zabrał?”. Jeśli Rama rzeczywiście płacze i pyta drzewa o Sitę, to nie jest już Ramą; nie jest już boską osobą. Dla Ramy jego prawdziwe życie również było tylko rolą. Widziałeś innych akto‐ rów grających Ramę, ale Rama też grał rolę – oczywiście na większej scenie. W Indiach istnieje piękna opowieść na ten temat. Myślę, że ta opowieść jest jedyna w swoim rodzaju; w żadnej części świata nie stworzono czegoś takiego. Opowieść mówi, że Walmiki napisał Ramajanę, zanim Rama się urodził, a potem Rama musiał podążać za tekstem. A więc w rzeczywistości pierwszy czyn Ramy także był tylko sztuką. Historia została napisana, zanim Rama się urodził, Rama musiał podążać za tekstem, więc cóż mógł zrobić? Kiedy ktoś taki jak Walmiki napisze historię, Rama musi podążać za tekstem. Zatem w pewnym sensie wszystko było ustalone. Sita mu‐ siała zostać uprowadzona i trzeba było toczyć wojnę. Jeśli potrafisz to zrozumieć, potrafisz także zrozumieć teorię przeznaczenia, bha‐ gja – losu. Ona ma niezwykle głębokie znaczenie. To znaczenie jest takie: jeśli uwa‐ żasz, że wszystko jest dla ciebie ustalone, twoje życie staje się sztuką. Jeśli grasz w sztuce rolę Ramy, nie możesz jej zmienić, wszystko jest ustalone, nawet twoje dia‐ logi. Jeśli mówisz coś do Sity, powtarzasz tylko to, co zostało ustalone. Jeśli uważasz, że przebieg życia jest z góry ustalony, nie możesz tego zmienić. Na przykład masz umrzeć określonego dnia – to ustalone. Umierając, będziesz pła‐ kał, ale to jest ustalone. I takie a takie osoby będą wokół ciebie – to jest ustalone. Jeśli wszystko jest ustalone, wszystko staje się sztuką. Jeśli wszystko jest ustalone, to zna‐ czy, że musisz to tylko odegrać. Nie każe ci się tego przeżywać, masz to tylko ode‐ grać. Ta szósta technika służy temu, żeby uczynić z ciebie aktora odgrywającego rolę. Jesteś skupiony w przerwie między dwoma oddechami, a życie się toczy gdzieś na peryferiach. Powtórzę: jeśli praktykujesz szóstą technikę, będzie tak, jakby twoje ży‐ cie nie zdarzało się tobie, ale jakby zdarzało się komuś innemu.



Czy tylko ja widzę tu sprzeczność? Jak zaraz obok siebie może istnieć stwierdzenie "wyobraźnia może wszystko" oraz "wszystko jest ustalone przeznaczeniem". Wytłumaczy mi to ktoś na chłopski rozum?
[ ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#35
Nie chce mi się czytać, ale pewnie chodzi o to, że twoja wyobraźnia i poczucie kontroli z nią związane też jest związane przeznaczeniem. Myśl buddyjska nie zaprzecza samoświadomości ;). Więc ta cytowana wyżej chrześcijańsko-buddyjska-hinduistyczna papka też pewnie z tego czerpie :)  Przeznaczenie poskutkowało tym, że w danej czasoprzestrzeni wiedza liudzka przybrała formę danej księgi i z jej pomocą daje narzędzia ludziom by zmieniali świat świadomie, ale według przeznaczenia, którego nie znają, i tego typu gadanie :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#36
Okazało się, że dalej w książce jest to wyjaśnione i kryje się za tym słowo "metoda". Obie metody nie mają być prawdziwe czy nieprawdziwe tylko mają czemuś służyć. A naszym zadaniem jest wybranie, która jest dla nas łatwiejsza. Dla przykładu jeśli jedna religia mówi, żeby poszukać kogoś komu włożymy palec w dupę, a druga religia głosi, żeby znaleźć osobę, która nam włoży palec w dupę, to to są dwie różne metody, ale cel jest ten sam: Mieć palca w dupie.
[ ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#37
Nawet jak nienawidzisz ludzkości
To jesteś uzależniony od ich twórczości

Przed kogoś spotkaniem ratujesz się ucieczką
W odległe światy stworzone ich własną ręką

Czemu w ich obecności tępią się zmysły
Skoro tak bardzo interesują nas ich pomysły?

Może to niedocenienie własnego słowa
Czy zaakceptuje mnie tak wizjonerska głowa?

Albo to wina niepoprawnego wyrażania
Czy aż tak jest ważne jak mam coś do dodania?

Źle się czuję, kiedy mnie ktoś pyta o zdanie
A może zależy mu tylko na moich myśli poznanie?

Co zrobić jak nie ma w głowie żadnych myśli
Przecież on sobie nie pójdzie i się rozmyśli

Gdybym tylko miał rozmawiania swobody
Byłby to początek interpersonalnej przygody

A tak to uzna mnie za osobę cichą
Nieciekawą, nudną i skrytą

To ja już wolę zostać w swoim pokoju
Konsumować treści i nie przeszkadzać nikomu
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#38
Po co stawać się lepszym?

Po co stawać się lepszym? Takie pytanie sobie zadaję, gdy coś co właśnie nadawało pęd mojemu życiu zaczęło być bez sensu. A było to właśnie rozwijanie swoich umiejętności. Jednak dotarłem do pewnej ściany, ściany która kazała mi zadać pytanie, ale to nie jest pytanie z tytuły tego tekstu. Ta zagwostka to "gdzie mogę bez przeszkód stawać się lepszym?". Lecz zacznijmy od tego czym była ta ściana. Gram w pewną grę mmorpg i dodali tam arenę 3v3 z systemem rankingowym. Postanowiłem, że poświęcę czas, będę trenował i spróbuję osiągnąć top20 w swojej klasie postaci. Widząc ranking to nie był zbyt odległy cel, a nawet jak z czasem te top20 podskoczyło w rankingu to za cel ustawiłem sobie pewien próg. No to zaczynam. Nie idzie mi zbyt dobrze, ale jestem dobrej myśli. Wiem gdzie popełniam błędy, trenuję combosy i uczę się jak nie dać się zaskoczyć klasom postaci, z którymi miałem mało do czynienia. Im lepszy się stawałem tym częściej dochodziły "błędy", których nie byłem autorem. Desync, lag i za chwilę jestem martwy. Pewnego dnia, pełen zapału, że to będzie ten dzień, gdzie wespnę się na wymarzony stopień rankingu, odpalam gierkę i... ginę. Kolejna runda, jestem bardziej ostrożny, ale to nic nie daje, przeciwnicy się teleportują, moje polecenia nie docierają do serwera. Sprawdzam ping i jest koszmarny, cóż, dziś sobie nie pogram. Następny dzień, nauczony poprzednimi wydarzeniami, zanim wchodzę do kolejki sprawdzam ping: 50, 51, 200, 49, 130. Nie da rady, frustracja zaczyna narastać. Bywają dni, że wszystko wygląda dobrze i zaczynam grać, żeby po jakimś czasie znowu doświadczać rzeczy typu "przecież użyłem niewrażliwości, nie powinienem być ogłuszony", "użyłem dwóch obronnych umiejętności pod rząd, jakim cudem zostałem oszołomiony" "złapałem przeciwnika i moja postać kontynuowała animacje, żeby się okazało, że jednak go nie złapałem". To nie wina moich umiejętności, moje połączenie internetowe mnie ogranicza, napotykam ścianę. Co robić? Nie poddam się, chcę grać w tą grę, to jest mój czas wolny i spróbuję rozwiązać ten problem nawet jak będzie to oznaczała inwestycji w domową infrastrukturę internetową czy płacenie więcej za abonament. TLDR najpierw dostaję w jeden policzek, a potem w drugi - nie udaje się.

Skoro nie udaje mi się przeskoczyć muru, to spróbuję pójść inną drogą. Przecież są gry offline. W złości postanawiam, że rzucę się w gatunek bullet hell. Będę tam ginął i powtarzał i stawał się lepszy. Instaluję jedną grę, przechodzę kilka poziomów i... nie da się grać. Wysyłam polecenie do palców, palce wciskają, ale przycisk się nie wciska. Napotykam kolejną ścianę - klawiaturę. Shift nie jest wystarczająco responsywny, a w grze nie można zmienić przycisków. Mógłbym poszukać innej gry, ale pomyślałem, że i tak przydałoby się zmienić klawiaturę. Jednak, że nie jestem osobą, która kupuje rzeczy pochopnie zaczynam research o klawiaturach. Powoli zdobywając informacje w tej studnii bez dna dotyczącej przełączników i ich producentów, zniechęcony do grania i znudzony zaczynam oglądać anime. Typowe dla nastoletnich chłopców o stawaniu się potężniejszym wojownikiem. I jak to bywa w tych anime, oprócz treningów i krzyczenia więcej, żeby wydobyć dodatkową moc, jest jeszcze coś. Powód dla którego stają się lepsi. Jednym jest prześcignięcie swojego rywala, a drugim ochrona rodziny/przyjaciół. I właśnie zdałem sobie sprawę, że nie mam obydwu tych rzeczy (nie, że niby nie mam rodziny, ale wątpię, że ochronię ich przez napier****** w klawiaturę). Nie mam z kim rywalizować, z kimś bliższym, gdzie często byśmy się sprawdzali  i napędzało by mnie bym stawał się lepszym. I nie mam też nikogo kogo bym "ochraniał", komu bym doradzał, imponował i napędzało by mnie to, że moje doświadczenie może komuś pomóc. Dochodzą dwie dodatkowe ściany. Jestem sam, zamknięty w czterech ścianach małego pokoiku i zastanawiam się: Po co stawać się lepszym, skoro nie ma dla kogo?

Zatraciłem się. Gry nawet jak są trudne to mają określone zasady i dają nieograniczoną ilość powtórzeń. Uciekałem do nich od czegoś co ma kompletnie inne zasady. Od ludzi, którzy są nieprzewidywalni i nie można cofnąć pierwszego wrażenia czy naprawić błędów. W grze jak zaryzykuję i zrobię coś głupiego, bo może zadziała to zmarnuję trochę czasu. W życiu coś takiego może doprowadzić do spalenia mostu, nieodwracalnej zmiany, stracenia kogoś. Dlatego wolałem gry i ich proste zasady. Stawanie się lepszym dawało mi satysfakcję, aż do teraz, gdy zdałem sobie sprawę, że to nie ma sensu. Nie mam nikogo z kim mógłbym dzielić się swoimi umiejętnościami.
[ ]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1