08-08-2019, 21:33
Zainspirowany pewnym podcastem i "odpałami" sudo.
Nie popędzaj mnie, bo mam niski próg ciekawości. Ja i moja frustracja. Nie zniosę tego, życie mi ucieka, bo boję się nowości. Siedzę i się temu przyglądam. Słabemu zalęknionemu ciału. Słuchałem o psychopatach, seryjnych mordercach. Robią to z frustracji. Nie mogą wytrzymać i dają temu upust. Nie mają się komu wygadać. A czy wy mnie wysłuchacie? Błędnego myśliciela gadającego do siebie. Coś się rodzi, a coś umiera. Paplanie bez sensu, co przyjdzie do głowy. Podyktowane muzyką co właśnie słucham. Uśmiech niewiasty, czy może być coś piękniejszego? Tylko trzeba go wywołać. I zobaczyć z bliska. I czuć się bezpiecznie. Czy to aby nie za dużo. Zwracanie na siebie uwagi. Patrzcie jestem tu, ale nie czekajcie już wystarczy. Przekroczyliście mój próg lęku, zabierzcie swoje oczy. Agresja kierowana do środka. Przecież jest zła, żeby ją okazywać. A może w ogóle okazywanie emocji jest złe. Za szybko myśli, za szybko. Nie nadążam pisać. A teraz pustka. Myśli przychodzą i odchodzą. Jak nie zdążę ich zapamiętać i zapisać to potem muszę wymyślać co napisać. A te wymyślanie to nie to samo. Czysta myśl jest jak koncept, emocja. Trafna. Jak ucieknie to potem jest łapanie tego obrazu, w którym pojawiły się białe plamy. I trzeba łatać je konceptami zwykłymi, znanymi, utartymi przez innych, nauczanych. Ale nie o tym miało być, halo przecież daję upust frustracji. Porażka. To ja czy moje wychowanie, a może tego kto mnie wychował? Matka. Kurwa, ktoś mi podpierdala drzewka w gierce i nie mogę ich łupać, żeby zdobywać drewno. Zajrzyj do snów, a ujrzysz swój cień. Czy nie po to są, aby testować zachowania? Empatyczne, te znane z opowieści innych. Od czegoś co przyszło z zewnątrz. Rozkojarzenie. Belive the dreams that let you sleep. Pędzący umysł. Muszę mu się dać pochłonąć. Wtedy nadążę. Nie ma czasu na obserwację. Sinusoida spiedolenia. Skojarzenia. Im więcej rozumiem, tym bardziej widzę w jakiej czarnej dupie jestem. Czym jest nienawiść? Cierpię 95% czasu gdy jesteś przy mnie, weź przestać istnieć, ale nie powiem, że cię nienawidzę. Nie skrzywdzę cię. Nie skrzywdzę nikogo, przecież mi nie wolno. Mam być grzeczny. Chełp się tym jaki byłem grzeczny w dzieciństwie, dobrze, że masz o czym gadać. Pomocy. O tym jaki jestem teraz jakoś nie wspominasz. A u brata jakoś zapomniałaś jakim był łobuzem? Cenisz go za to jaki jest teraz. Nie słuchał się, umiał się postawić, ma własne zdanie i własne życie. A ja co? Tak ci ufałem, tak się ciebie słuchałem. Miałem nie być taki jak ten niegrzeczny brat. Gdzie się podziały te wszystkie krzyki na niego? Przecież musiał być ode mnie gorszy, skoro nie był taki jak sobie wymarzyłaś. Mnie nauczyłaś się sobie ustawić. Czekam aż nauczysz mnie życia. Jedyne co potrafisz to pchać mnie do sytuacji, które sprawią mi ból. Bądź idealny. Przecież jestem twoim synkiem. Mam zrujnowane życie. Nawet nie umiem dać upustu frustracji we własnych fantazjach. A nie przecież ciągle to robię. Wyrzucam z siebie to wszystko, mówię to tobie. Tak działają psychopaci. Upuszczają frustrację w fantazjach, a potem ją urzeczywistniają. Moja frustracja to wyrzucenie ci wszystkiego w twarz. Wszystkich twoich zachowań, które mnie irytują i doprowadzają do szaleństwa. Ale moment przecież to kiedyś zrobiłem. I co. I CO USŁYSZAŁEM? Że taka już jesteś. Aha. No dobra, to ja teraz będę wyrzucał wszędzie swoją frustrację, ale nie do ciebie. Przecież do ciebie nic nie dociera. Bo taka już jesteś. No to ja też jestem jaki jestem. Taki jakiego mnie wychowałaś. Po co mam się starać. Po co mam rozwijać siebie. Po co mam szukać kompromisów. Przecież taki już jestem. Ja i moja frustracja. Ale przecież nie powinienem tego robić. Nie można obgadywać kogoś za plecami. Mam się udusić swoim życiem. Dobrze mnie wychowałaś, na pizdeczkę. Znajdź sobie dziewczynę powiadasz. No już pędzę, przecież można ją zdobyć w każdym sklepie z dziewczynami. Ale się boję. Każdego słowa, gestu. Przecież mam być dla niej idealny. Ciągle patrzyłaś mi na ręce i krytykowałaś. Och jak się tym chełpisz jaki jestem dokładny. Wszyscy umrzemy, to jaki jest sens (sen) żyć? Doświadczanie i ciekawość, którego nie mam. Obserwator oglądający nędzny film - własne życie. Może powinien oglądać życie innych. Taaa a potem im zazdrościć. ZAZDROŚĆ. Tak piękna kobieto przyjdź tutaj, chcę ci spojrzeć głęboko w oczy. Moment poczekaj, nie podchodź bliżej. Już wystarczy naruszasz moją strefę komfortu. Przestań na mnie patrzeć. Zazdrościć ludziom czegoś, czego nie mogę doświadczyć. To tak jakbym jeździł na wózku i umierał patrząc na ludzi potrafiących biegać. Złudzenie, że też mogę tego doświadczyć. Pocałunków, przytulasów, bliskości. Bo przecież to takie normalne i każdy to ma. I to jest upust mojej frustracji. Moje morderstwo seryjnego psychopaty. Na chwilę mi się poprawi, dam upust, a potem znowu będę szukał atencji. Szukać kolejnego community, gdzie będę mógł się wyżalić ze swojego przegrywizmu.
Nie popędzaj mnie, bo mam niski próg ciekawości. Ja i moja frustracja. Nie zniosę tego, życie mi ucieka, bo boję się nowości. Siedzę i się temu przyglądam. Słabemu zalęknionemu ciału. Słuchałem o psychopatach, seryjnych mordercach. Robią to z frustracji. Nie mogą wytrzymać i dają temu upust. Nie mają się komu wygadać. A czy wy mnie wysłuchacie? Błędnego myśliciela gadającego do siebie. Coś się rodzi, a coś umiera. Paplanie bez sensu, co przyjdzie do głowy. Podyktowane muzyką co właśnie słucham. Uśmiech niewiasty, czy może być coś piękniejszego? Tylko trzeba go wywołać. I zobaczyć z bliska. I czuć się bezpiecznie. Czy to aby nie za dużo. Zwracanie na siebie uwagi. Patrzcie jestem tu, ale nie czekajcie już wystarczy. Przekroczyliście mój próg lęku, zabierzcie swoje oczy. Agresja kierowana do środka. Przecież jest zła, żeby ją okazywać. A może w ogóle okazywanie emocji jest złe. Za szybko myśli, za szybko. Nie nadążam pisać. A teraz pustka. Myśli przychodzą i odchodzą. Jak nie zdążę ich zapamiętać i zapisać to potem muszę wymyślać co napisać. A te wymyślanie to nie to samo. Czysta myśl jest jak koncept, emocja. Trafna. Jak ucieknie to potem jest łapanie tego obrazu, w którym pojawiły się białe plamy. I trzeba łatać je konceptami zwykłymi, znanymi, utartymi przez innych, nauczanych. Ale nie o tym miało być, halo przecież daję upust frustracji. Porażka. To ja czy moje wychowanie, a może tego kto mnie wychował? Matka. Kurwa, ktoś mi podpierdala drzewka w gierce i nie mogę ich łupać, żeby zdobywać drewno. Zajrzyj do snów, a ujrzysz swój cień. Czy nie po to są, aby testować zachowania? Empatyczne, te znane z opowieści innych. Od czegoś co przyszło z zewnątrz. Rozkojarzenie. Belive the dreams that let you sleep. Pędzący umysł. Muszę mu się dać pochłonąć. Wtedy nadążę. Nie ma czasu na obserwację. Sinusoida spiedolenia. Skojarzenia. Im więcej rozumiem, tym bardziej widzę w jakiej czarnej dupie jestem. Czym jest nienawiść? Cierpię 95% czasu gdy jesteś przy mnie, weź przestać istnieć, ale nie powiem, że cię nienawidzę. Nie skrzywdzę cię. Nie skrzywdzę nikogo, przecież mi nie wolno. Mam być grzeczny. Chełp się tym jaki byłem grzeczny w dzieciństwie, dobrze, że masz o czym gadać. Pomocy. O tym jaki jestem teraz jakoś nie wspominasz. A u brata jakoś zapomniałaś jakim był łobuzem? Cenisz go za to jaki jest teraz. Nie słuchał się, umiał się postawić, ma własne zdanie i własne życie. A ja co? Tak ci ufałem, tak się ciebie słuchałem. Miałem nie być taki jak ten niegrzeczny brat. Gdzie się podziały te wszystkie krzyki na niego? Przecież musiał być ode mnie gorszy, skoro nie był taki jak sobie wymarzyłaś. Mnie nauczyłaś się sobie ustawić. Czekam aż nauczysz mnie życia. Jedyne co potrafisz to pchać mnie do sytuacji, które sprawią mi ból. Bądź idealny. Przecież jestem twoim synkiem. Mam zrujnowane życie. Nawet nie umiem dać upustu frustracji we własnych fantazjach. A nie przecież ciągle to robię. Wyrzucam z siebie to wszystko, mówię to tobie. Tak działają psychopaci. Upuszczają frustrację w fantazjach, a potem ją urzeczywistniają. Moja frustracja to wyrzucenie ci wszystkiego w twarz. Wszystkich twoich zachowań, które mnie irytują i doprowadzają do szaleństwa. Ale moment przecież to kiedyś zrobiłem. I co. I CO USŁYSZAŁEM? Że taka już jesteś. Aha. No dobra, to ja teraz będę wyrzucał wszędzie swoją frustrację, ale nie do ciebie. Przecież do ciebie nic nie dociera. Bo taka już jesteś. No to ja też jestem jaki jestem. Taki jakiego mnie wychowałaś. Po co mam się starać. Po co mam rozwijać siebie. Po co mam szukać kompromisów. Przecież taki już jestem. Ja i moja frustracja. Ale przecież nie powinienem tego robić. Nie można obgadywać kogoś za plecami. Mam się udusić swoim życiem. Dobrze mnie wychowałaś, na pizdeczkę. Znajdź sobie dziewczynę powiadasz. No już pędzę, przecież można ją zdobyć w każdym sklepie z dziewczynami. Ale się boję. Każdego słowa, gestu. Przecież mam być dla niej idealny. Ciągle patrzyłaś mi na ręce i krytykowałaś. Och jak się tym chełpisz jaki jestem dokładny. Wszyscy umrzemy, to jaki jest sens (sen) żyć? Doświadczanie i ciekawość, którego nie mam. Obserwator oglądający nędzny film - własne życie. Może powinien oglądać życie innych. Taaa a potem im zazdrościć. ZAZDROŚĆ. Tak piękna kobieto przyjdź tutaj, chcę ci spojrzeć głęboko w oczy. Moment poczekaj, nie podchodź bliżej. Już wystarczy naruszasz moją strefę komfortu. Przestań na mnie patrzeć. Zazdrościć ludziom czegoś, czego nie mogę doświadczyć. To tak jakbym jeździł na wózku i umierał patrząc na ludzi potrafiących biegać. Złudzenie, że też mogę tego doświadczyć. Pocałunków, przytulasów, bliskości. Bo przecież to takie normalne i każdy to ma. I to jest upust mojej frustracji. Moje morderstwo seryjnego psychopaty. Na chwilę mi się poprawi, dam upust, a potem znowu będę szukał atencji. Szukać kolejnego community, gdzie będę mógł się wyżalić ze swojego przegrywizmu.
Wiem, ale nie rozumiem