Dziennik snów akaKowalska
#31
8/9 marca
Strasznie dziwna sprawa... w nocy po ok. 2 godzinach snu obudziłam się, zapisałam sen, a teraz nie pamiętam WCALE tego snu. Więc piszę kropka w kropkę jak napisałam w zeszycie...

Rodzice dostają zaproszenie żeby zostać na kawę.
Jestem dzieckiem z domu dziecka, mieszkam w jakimś bogatym domu.
"Rodzice" dostają zaproszenie żeby zostać i patrzą po sobie i decydują zostać.
Mój"brat" na iść po ciasto do kawy, ale nie ma zamiaru.
Zależy mi żeby się udało, żeby mieli dobre wrażenie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#32
12/13 marca
W rzeczywistości mojej koleżanki Ewy -teściu zastrzelił się miesiąc temu, trochę to przeżywam, dlatego taki sen...

1) Jesteśmy u znajomej w mieszkaniu. Jej mąż wariuje, zaczyna wymachiwać pistoletem i strzela do niej. Strzał odrywa jej rękę i wiem że umarła. Jej mąż wymachuje reką i nadal szaleje. Miała przyjechać policja. Pomyślałam, że trzeba zabrać jej córkę z tego mieszkania, żeby tego nie widziała. Wychodzę na wprost z pokoju, córka rozpłakana siedzi w koncie (niepodobna do realu). Podniosłam ją i oplotłam jej nogi mi w pasie i ręce na szyję. Postanowiłam że zabiorę ją razem z moimi dziećmi do mojego mieszkania.
Stoję przed łóżkami moich dzieci- mam wspomnienie że dziewczynka spała już u nas i jest jej koc rozłożony.

2)Jakby kontynuacja- idziemy wszyscy razem+ moja mama do galerii (nigdy w takiej nie byłam). Stoimy w kolejce żeby kupić przecenione bułki (kurde- aż taką cebulą nie jestem:P a prawie każdym śnie mnie tak robi w babuko). Chciałam kupić hot-doga dla syna, bo bardzo chciał. Hot-dog był dziwny, bo oprócz bułki i parówki miał surowy pasek boczku. Były za 10 zł, od razu przeliczyłam że na trójkę dzieci będzie 3 dychy (czyli nie było tak źle ze mną:) ). Pomyślałam że nie wiadomo czy zjedzą takiego dziwnego, ale czekamy... Przeniosło mnie do stolika i wstaję zbulwersowana że czekam przy stoliku- jest to przedłużenie kolejki, ale nic się nie rusza i że 10 minut juz siedzimy. Pani coś próbowała dyskutować, że żeby kupić trzeba najpierw mieć naklejki-kupony i pokazuje przy tym całą rolkę. Ale już nie chciałam słuchać i wyszliśmy.

3) kontynuacja- Oprowadzałam mamę po starym mieście w którym mieszkaliśmy.
Idziemy już długo, dziwię się że dzieci dzielnie idą z nami i nie narzekają. I przenosi mnie już bez dzieci->
 Jesteśmy w budynku handlowym- w realu nie ma takiego, jest podobny. Jesteśmy na samej górze, najpierw pokazuję że tam w tyle był kiedyś zegarmistrz. Ludzie to usłyszeli i się dziwią, ale odpowiadam krótko i obracam się w prawo.
Idę do miejsca gdzie przejście jest zastawione krzesłami i przeciskami nogi pomiędzy żeby pójść dalej. Przede mną jest futryna bez drzwi, w głębi korytarza stoi zacieniony mężczyzna w kitlku lekarskim i mówi że nie ma tu przejścia. Ja myślę że może jest tu zakład kosmetologiczy i naprawdę nie powinnam tu wchodzić.

Następnie siedzę i patrzę na moje nogi. Mam coś robione w stylu tatuażu... Na prawej nodze od kolana w dół mam malowany farbą pejzaż w kolorach różu. Przyglądam się i szczegółowo oglądam kontury, kolory użyte. Ktoś maluje pędzlem, ale nie interesuje mnie kto, tylko co maluje... Taki prosty pejzażyk z różowymi chmurkami.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#33
Jak mam siłę to kontynuuję naukę OOBE... Najlepiej wychodzi jak po pracy zjem i idę spać na 2 h, a później idąc spać na noc i już ćwiczę... Jednym razem -5 razy bez problemu unoszenie nóg, ale jak dochodziło do serca to oddychanie staje się za ciężkie i wracam- przy powrocie pisk 2 sek.

18/19 marca
1) Wyścigi jakimiś samochodzikami. Jadę naprawdę szybko, między ludźmi, na chodniku, na rynku. Wygrywam i wszystkich pozostawiłam w tyle. Robimy kółko i powracam do miejsca startu, byla to stacja paliw. Czeka tam komendant policji- Włoch. Jest pełen podziwu, że tak szybko ukończony wyścig. Reszta uczestników ukryła się w krzakach. Komendant mówi że nie wie komu ma pogratulować- ja myślę że to płapka, ale bardzo chcę ujawnić że to ja wygrałam. Komendant- Kto wygrał to mu się należy 100 zł- wyciąga dłoń wysoko nad głowę i rzuca banknot. Ja go łapię, mimo że widziałam że jest zniszczony i cały poklejony taśmą. Podnoszę na znak że wygrałam wyścig i pytam- I co teraz, mandat? odpowiedź negatywna...
2)Wycieczka- zwiedzam rynek jakiegoś miasta. Idę w prawo, jest tam Japończyk- rozmawiam z nim. Odchodzę, ale pod małym mostkiem jest szczoteczka do zębów. Pytam czy jego. Już ma ją w lewej kieszeni. Mówię, że jakbym ją znalazła to by była prawdziwa pamiątka (chciałam podkleślić jego znaczenie)- On: "Jakby to była prawda, to byłby dla mnie zaszczyt".
Kaczko-łabędzie (myślałam o nich jak o kaczkach, a wyglądały jak łabędzie) zjadają okładkę mojego podrecznika. Największy z nich zjada i się dławi. Znowu wracam żeby się nie udusił. Podarłam paskami żeby nie zjadały w całości, ale mino to nie chcą jeść.
3) Johnny Deep - jest atrakcją na rynku. Zachowuje się jak pijany/naćpany. Tłum ludzi go wielbi. Pytam, jak ludzie odeszli czy taki jest naprawdę. Udaje że nie rozumie. Coś odpowiada. Pojawia się sobowtór Deepa (taki co zarabia stojąc na rynku i pozujac do zdjęć). Deep go obejmuje jak przyjaciela, tłum szaleje. Drugi okazuje się że ma korzenie polskie i pomyślałam że to jak ja...
4)Jest mroźna noc. Zawody w rzucanie płaskiej zamrożonej "kry". Rosjanki biorą udział. Wpisowe za rzut -30zł. Nie udał mi się rzut, ale nadal uważam że to fajna zabawa. Rosjanki zrobiły z tego konkurencję olimpijską. Wszystkie 3 wrzuciły krę na najwyższe stopnie schodów (schody na placu zabaw, chyba do ślizgawki). Wiem, że przegrałam.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#34
21/22marca Proszę o wyjasnienie bo nie rozumiem: Włocha, Japończyka, Amerykanina, Polaka i trzech Rosjanek...
Nie pamiętam kolejności.
Mąż mi mówi że lubi piosenkę... podaje nazwę zespołu i tytuł. Coś na "B", zespół jest z Afryki. Mąż jest wesoły i inny niż w realu, ale cieszy mnie że jest uśmiechnięty. Puszcza teledysk. W miarę oglądania pięknej, zielonej doliny schodzę do środka (przenosi mnie). Na dole jest zielone jeziorko, a ja stoję na skarpie jednego brzegu. Na przeciw odbywa się koncert. W tle cały czas leci piosenka, dochodzą jakieś dziwne dźwięki, nie umiem określić tego... jakby rozumiało moje myśli i przybliża kadr do zespołu. Śpiewa mały murzynek, przed ustami trzyma giga tubę-flet, jakiś czarno-czerwony instrument i śpiewa do niego. To jest coś w stylu autotune.
W dole doliny jest odgrodzone przy jeziorze. Tłum ludzi macza się po pas w zielonym bajorku, bo chcą być możliwie jak najbliżej, ale nie mogą bliżej bo taśma ich oddziela od podejścia bliżej zespołu. Piosenkarz mówi że śpiewa do tych co są po drugiej stronie doliny, ale docenia też tych na dole-tłum wiwatuje. Mówi że kocha tych ludzi i że kocha ...(miasto w Afryce). Tłum szaleje ze szczęścia.
Patrzę na osobę w tłumie, widze gościa z dziurami na skórze- 2 dziury na skroni, 2 dziury na brodzie. Opowiada że miał operację w latach 90-tych. Pokazują mi się z bliska jego dziury i tam coś chodzi, jakby jakieś stworki. Jakas nazwa na "Be".
Przenosi mnie do jego domu. Mama sie nim opiekuje, krząta się po kuchni. Mama z wyglądu mogła by być jego żoną, tak choroba go zniszczyła.
Jestem w jakimś mieszkaniu dla pracowników  w Holandii. Wchodze do toaley, zapalam światło, jest brudno, dlatego robię siku na narciarza. Dochodzę do lustra na ścianie, dotykam nosem lustra i nadal nic nie widzę za nim... chce sprawdzić czy ktoś tam jest. Wchodze jeszcze bardziej, jakby oczami w lustrze i widzę za mgłą postać na krześle. Wychodzę i żeby nie być wściekła że mnie podglądali to obracam w żart sytuację i zaczynam poruszać się w takich pozach jak mogłam ostatnio się oglądać w lustrze na golasa. Na pewno jest jeden facet i ktoś - nie umiem określić ile osób. Stoją przy umywalce i myją zęby- taką szczoteczką jak ostatnio w śnie.
Opowiadam, że była bym idealną policjantką.
On aż się wyprostował- JAK TO?!?
Odpowiadam że nie odstawałabym od nich inteligencją...
2 sekundy ciszy i BUHAHA- śmieją sie.
W śnie sie cieszyłam że zrozumieli mój żart, teraz znowu myślę że ten śmiech nie był serdeczny, tylko prześmiewczy...
Zaczynam sprzątać na podłodze, bo był aż gruby dywan z brudu i igieł sosnowych. Proszę ich o worki naśmieci i zaczynam wrzucać do worów. Zauważam stare zabawki i zapominam co chciałam zrobić. Mówię czy znają jakiegoś chłopca, to mu trzeba dac zabawki. On zbulwersowany- Wszystkie?? - Nie, tylko moje.

W kolejnych dniach tylko sny na opamietanie i nic ...
1) Siedzę w kościele i jem jabłko. (w kościele nie byłam 5 lat). Myślę czy w kościele można jesć jabłko? Bo tak głośno chrupało... ale dostrzegam kątem oka że ktoś też je wiec "OK"...
2) "Mąż" mnie ustawił przed dwiema kartkami z datami zaproszeń na urodziny. Kolega miał urodziny w grudniu- zaproszenie na sierpień- nic mnie nie rusza...
Drugi urodziny w dzień moich urodzin, jestem tylko zaskoczona, ale też ma wtedy urodziny.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#35
Gdyby nie jabłko, nie byłoby kościoła. Daję plus.
Yoga NIDRA - Non-thinking Introverted Dreamless Restful Awareness
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#36
25/26 marca Nie mogłam zasnąć i zrobiłam coś w stylu modlitwy do MTJ-a, by pomógł mi z tymi dwoma. Zaczełam mysleć że MTJ to taki anioł stróż.
Po obudzeniu miałam w sobie super spokój i myślałam że MTJ się nimi zajął i że to było łatwe... ale końcówka snu wcale nie jest dobra...
Nasz blok ma balkony połączone i wszyscy śpią z kołdrami na balkonach. Leżę w swojej pościeli, ale głowę położyłam na kołdrze sąsiadki - pachnie proszkiem dla niemowląt.
Idziemy z mężem pod tymi balkonami, trawa jest zgniła jak po zimie. Ja martwię się że wejdę w kupę po psie. Szukamy ZABAWEK. Znaleźliśmy 3 samochodziki w różnych kolorach. Później grzebię w ziemi i znalazłam samochodzik mojego syna- żółty z klocków lego. Pod spodem jest zdublowany i zółty samolot. Mam jakąś sugestię od męża żebym brała wszystko, a ja mówię: Nie, te nie, tylko nasze.
Zaczynamy remont w przedpokoju. Przedpokój jest bardzo zbliżony do mojego w realu, ale jest w kwadracie, w każdą z 4 stron są drzwi. Drzwi wejściowe (na przeciw) są zmknięte, a reszta nie ma drzwi tylko same ościeżnice. Jacyś budowlańcy malują na ciemny grafitowy, farba z wykończeniem satynowym. Znikają i ja teraz maluję. Zauważam nierówność na ścianie. Myślę że teraz nie wyrównam i nie zaszpachluję. Obracam się do tyłu i tam jest jescze gorzej. To przypomina mi sęki w drzewie, takie marszczenia przypominają drzewo. Myslę że tak zostawię i brzegi pomaluję na złoto to będzie takie artystyczne Ą, Ę. Patrzę na sufit- sufit jest w tragicznym stanie, odpadł cały tynk i są sklepienia jak w kościele gotyckim, całe w cegle. Myślę znowu że może jakoś to będzie i odpada duży kawał łuku od kolumny. Łapię go i jak myślę że jakoś sufit będzie się trzymał, to zawala się sufit i spada z góry facet z biurkiem, bo na górze było biuro. :D
Przenosi mnie przed budynek, ktoś stoi po mojej lewej i opowiada, ale nie słyszę słów. Ten budynek wygląda jak samowolka budowlana. Pełno wieżyczek nastawianych. Po prawej idą ludziki i ładują drogie kafle do budynku, żeby wyremotnować, a po środku sie sypie.
Odchodząc pomyślałam że będszie ciężko mieszkanie sprzedać :(  ( w realu mamy takie plany).
Zakończenie tragiczne:(
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#37
29/30 marca Wieczorem wypiłam wino z toastem w myślach "Świętujmy zawalenie sufitu".

1)Jakies zwiedzanie starego miasta w którym żyłam. Koleżanki z pracy.

2) Jestem w domu dziecka. Widzę w ostatnim pokoju małą dziewczynkę. Podchodzę do drewnianego łóżeczka i wyciągam niemowlę na ręcę i mam silną ochotę je tulić. Dziewczynka jest chora, ma jakąś chorobę skóry. Idę do drugiego pokoju w lewo, cały czas z dziewczynką na rękach. Myślę o adopcji, chociaż wiem że nie mogę bo mam swoje. Ta dziewczynka była taka malutka i samotna że byłam bardzo wzruszona. Podchodzi pielęgniarka z lewej i prosi bym przytrzymała stópkę, bo czas na zastrzyk. Dziewczynka dostaje 3 zastrzyki w piętę. Wogóle nie płacze. Pięta była brudna jakby już kiedyś chodziła. 

3) Wracamy z wycieczki ze znajomymi na pieszo. Idziemy w prawo, w stronę bloku. Mąż jedzie busem z gromadą dzieci od drugiej strony budynku i ma zaparkować z tyłu bloku. Koło klatki jest tunel i wszyscy przechodzą nim do klatki nie obchodząc bloku dookoła. Dzieciaki niosą jakieś bagaże, ale nie wzięły wszystkiego. Podchodze i chwyciłam 4 balony w kolorach grafitowych (się nadźwigam:) ). Idę po schodach w klatce, dogoniłam moje dzieci i córkę skarciłam że nie wzięła nic. Mówię, że ma wracać na dół i zabrać chocby jeden balon. Syn coś niósł i idziemy dalej na górę.
4) Dziewczynki się bawią w kuchnię. W pokoju mają plastkiowe garnki i talerze. Starsze dziewczynki sypią prawdziwą posypkę do pojemników plastikowych. Córka też chce i jej pozwalają. Cały czas siedzę w kącie i obseruję sytuację patrząc w lewo.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#38
Wielka sobota/Wielkanoc
Mama zaszczyciła.
Chodzę po sklepie, jakiś giga spożywczo-tekstylny. Mam już wychodzić i kieruję się do kasy. Mama rzuciła połowę zakupów do tej kasy po prawo i poszła bez słowa. Ja pomyślałam, że ta po prawo zaraz się zamyka i lepiej jak nas tam obsłużą. Po lewej było kilku ludzi w kolejce. Pani kasjerka mówi że tej marchewki nie zważyłyśmy. Tam hen pokazała, że jest waga. Powiedziała też że jest tam jej siostra bliźniaczka, która śniła o mnie w nocy i chce mnie poznać. Szukałam tej kobity, ale jak zobaczyłam że ucieka w lewo to odpuściłam i nadal szukałam wagi. Poszłam prosto, waga wyglądała jak bankomat. Długo trwało ważenie, a na końcu zmieliło mi marchewkę i wypluło takie resztki jak z niszczarki. Zostałam wyzwana od oszustki przez innych ludzi w sklepie. Chciałam uciec i odeszłam w tył po lewo. Unosiłam się przy tym metr nad ziemią.
Później znalazłam alejkę z książkami i zabawkami. Czapki pokemon, obok nowej płyty O.S.T.R. "Najpierw to, a potem dorosnę". ::))Giga plakaty

Przyszła mama i mówi że wychodzimy, bo zaraz wyjazd. Po wyjściu ze sklepu okazuje się że jestem we Wrocławiu. Nigdy z mamą nie byłam, a tam studiowałam. Dołożyłam sobie że przecież oprowadzam mamę w formie wycieczki... Jest pełno budynków z kopułami jak z Włoch, jakies kaplice i do tego słyszę muzyke skaralną/klasyczną. Mówię do mamy (cały czas idzie po lewo) żeby sobie nagrała to. Wyciaga z serdecznym uśmiechem zegarek smartwatch mojego syna z realu (tu też sobie wyjaśniłam że pewnie wzieła od syna). Skręciłam w lewo w jakieś ekskluzywne butiki kolorowe. Mama zaraz wyszła z tego labiryntu sklepów i kolorowych szyldów -bez słowa. Tylko zdziwiłam się że nie chce pooglądać ciuszków.

Błądziliśmy, nawigacja w moim telefonie nie działała. Wiedziałam, że musimy się pośpieszyć. Zwaliłam na mamę że mieliśmy po wyjściu ze sklepu pójść w lewo, a nie w prawo pod górę.

Mama opowiada że mój brat pracuje u jakiegoś wyzyskiwacza. Pokazuje mi się dwóch zabiedzonych chłopców z ok. XIX wieku, siedzą w jakimś pomieszczeniu, blisko komina, chociaż nie jest zapalony. Z komina spada śnieżynka prosto na szkło w oknie i szyba pęka. Najpiew było mi smutno i żal brata, a później pomyślałam że nie będzie się nim przejmować (w realu mam spinę z bratem).
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#39
1/2 kwietnia
Spisuję sen o 2.45
Mam wolne i idę do córki na występ, który odbędzie sie w bibliotece. Nie mogę wejść po prawo, bo tam dzieci będą występować, na środku są 4 ławki- wszystkie zajęte, więc obracam się tak, że idę na lewo od wejścia. Będę podpierać ścianę chociaż bardzo chcę usiąść. Za mną stoi dziewczyna w czarnym, klasycznym garniturze. Zaczyna dziwnie się zachowywać. Obejmuje mnie od tyłu i krzyczy, jest zamieszanie. Okazuje się że bierze jakieś leki - tłumaczy jej matka i wyskakują przez okno (wgłąb ekranu snienia). Przenosi nas za budynek.
Tu już nie córka wariuje, tylko matka zwariowała. Staje się grubą, gołą babą z obwisłymi cycami i rozwichrzonymi włosami. Odbija się od giganytcznego gotowanego jaja żeby zrobić nam krzywdę, ale nie może dosięgnąć. Jesteśmy na bardzo wysokim poziomie budynku. Oglądam teraz scenę jakbym stała bez ciała. Ta szalona dziewczyna jest po lewo, a chłopak -blondyn w ciemnych okularach- po prawo.
Pamiętam też śpiewanie piosenki, znana kojarzy mi się z marynarskimi szantami. Pamiętam tekst który śpiewałam "If i could loose it all". Przykładałam usta do niebieskiego ustnika i były przy tym fajne efekty, takie basy.
Chłopak daje jej masło i ona normalnie zjada kostkę masła i później pierś z kurczaka (ale przy tym czuję smak tego jedzenia, jakbym sama jadła), a resztki dostaje ten chłopak. Dziewczynie od razu się polepsza i mówi (ale jakbym ja mówiła)
- Już wiem, będziesz moim... (w domyśle chłopakiem)
- Nie, nie co najwyżej menadżerem.-odpowiada.
- Acha będziesz moim menadżerem!
Mam nadzieje że jest to odpowiedź MTJ na nazwanie go Aniołem Stróżem, bo inaczej są to wypociny wariatki.
Leże w łóżku i mam takie: "Menadżeżeee!", a zaraz zmieniam ton głosu na żula: " Panie kierownikuuu..."
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#40
6/7 kwietnia
Pytanie przed snem: Czy powinnam iśc do komunii? [Sugier cały czas o tym mówi]

Oglądam na allegro aukcję z przyborami szkolnymi. Cały zestaw za 52/lub 54zł. Przyglądam się i kredki są połamane...
Stoję w sklepie i kobieta pyta się pracodawcy czy za ten zestaw mam wystawić fakturkę?
-POWINNAŚ, POWINNAŚ. JEŚLI MASZ MOŻLIWOŚĆ TO POWINNAŚ.
Potem widzę że ten zestaw jest połamany, bo po kradzieży. Jakaś młoda dziewczyna chciała ukraść, ale została złapana na gorącym uczynku i tak zostały zniszczone.
Stoję obok (jakby mnie nie było) i oglądam że kierownik sklepu robi zdjęcia tej złodziejce w celach identyfikacji. Później odnoszę wrażenie że te zdjęcia były w celu erotycznym.

Jakiś długi i skomplikowany sen (całość toczy się pod wodą).
Chłopcy zaczeli imprezę w garażu. Zostali tam uwięzieni. Wraz z rozwojem snu okazuje się że Ci co utknęli (pod wodą) zmieniają się w małe, dziwne stworzonka. Takie maskotki z dużymi oczami i głowami, ale były to żywe zwierzęta.
Chłopak zwiedza jakiś bogaczy, odkrywa że pod stosem ubrań jest "piesek-stworek". Idzie z bogaczami po zakręconych schodach w górę. Na samym szczycie, pod sufitem jest drzewo i tam na czubku tez sa zwierzątka. Przez te oczy wyglądają na rozumne i przestraszone. Czuję że naprawdę to są ludzie!

Postanawiam (ale jako ten chłopak) że musimy uciec. Jakiś szemrany taksówkarz otwiera bagażnik- tam jest pełno nietoperzy-stworzonek. Jak podchodzę bliżej to leżą tylko portfele i etui na paszporty (cały bagażnik) . Uświadamiam sobie że portfele są zrobione z tych nietoperzy i że na każdy musiał zginąć jeden człowiek... Ale nie rozczulam się bo jak chcemy uciec to musimy kupić te zafałszowane dowody osobiste.

Zatrzymuje nas policjant i każe na legitymować- ok. 6 chłopców. Na dowodach nazwisko Korwin(n) i jakiś znanych polityków. Myślę, że to nie przejdzie, bo grafika jest dziadowska, ale policjant nas puszcza wolno!

Sen nad ranem
Koncert Limp Bizkit. Stoję na scenie i po prawo jest Fred Durst, który mówi że jego koleżanka ( wskazuje na mnie ::)) lubi bardzo zespół Fall Out Boys i że zrobi konkurs. Między dwiema piosenkami jest jakaś melodia - ja mam ją zagrać a tłum ludzi ma odgadnąć. Gram na małych, dziecięcych organkach 5 klawiszy. Pomyliłam się i powtarzam, ale NIKT nie wie co to za melodia.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Dziennik snów Kilera Jestem Kiler 457 70,743 09-09-2024, 23:08
Ostatni post: Jestem Kiler
  Dziennik snów Sennego Spacerowicza Dream Walker 321 157,297 01-09-2024, 12:07
Ostatni post: Dream Walker
  dziennik snów doysoyk Doysoyk 26 2,864 30-08-2024, 17:38
Ostatni post: Isabela
  Dziennik snów Zupyztrupa Zupaztrupa 16 757 14-08-2024, 10:03
Ostatni post: Zupaztrupa
  Kys - Dziennik snów Kys 55 16,898 21-07-2024, 21:28
Ostatni post: Slavia

Skocz do:

UA-88656808-1