12/13 marca
W rzeczywistości mojej koleżanki Ewy -teściu zastrzelił się miesiąc temu, trochę to przeżywam, dlatego taki sen...
1) Jesteśmy u znajomej w mieszkaniu. Jej mąż wariuje, zaczyna wymachiwać pistoletem i strzela do niej. Strzał odrywa jej rękę i wiem że umarła. Jej mąż wymachuje reką i nadal szaleje. Miała przyjechać policja. Pomyślałam, że trzeba zabrać jej córkę z tego mieszkania, żeby tego nie widziała. Wychodzę na wprost z pokoju, córka rozpłakana siedzi w koncie (niepodobna do realu). Podniosłam ją i oplotłam jej nogi mi w pasie i ręce na szyję. Postanowiłam że zabiorę ją razem z moimi dziećmi do mojego mieszkania.
Stoję przed łóżkami moich dzieci- mam wspomnienie że dziewczynka spała już u nas i jest jej koc rozłożony.
2)Jakby kontynuacja- idziemy wszyscy razem+ moja mama do galerii (nigdy w takiej nie byłam). Stoimy w kolejce żeby kupić przecenione bułki (kurde- aż taką cebulą nie jestem
a prawie każdym śnie mnie tak robi w babuko). Chciałam kupić hot-doga dla syna, bo bardzo chciał. Hot-dog był dziwny, bo oprócz bułki i parówki miał surowy pasek boczku. Były za 10 zł, od razu przeliczyłam że na trójkę dzieci będzie 3 dychy (czyli nie było tak źle ze mną
). Pomyślałam że nie wiadomo czy zjedzą takiego dziwnego, ale czekamy... Przeniosło mnie do stolika i wstaję zbulwersowana że czekam przy stoliku- jest to przedłużenie kolejki, ale nic się nie rusza i że 10 minut juz siedzimy. Pani coś próbowała dyskutować, że żeby kupić trzeba najpierw mieć naklejki-kupony i pokazuje przy tym całą rolkę. Ale już nie chciałam słuchać i wyszliśmy.
3) kontynuacja- Oprowadzałam mamę po starym mieście w którym mieszkaliśmy.
Idziemy już długo, dziwię się że dzieci dzielnie idą z nami i nie narzekają. I przenosi mnie już bez dzieci->
Jesteśmy w budynku handlowym- w realu nie ma takiego, jest podobny. Jesteśmy na samej górze, najpierw pokazuję że tam w tyle był kiedyś zegarmistrz. Ludzie to usłyszeli i się dziwią, ale odpowiadam krótko i obracam się w prawo.
Idę do miejsca gdzie przejście jest zastawione krzesłami i przeciskami nogi pomiędzy żeby pójść dalej. Przede mną jest futryna bez drzwi, w głębi korytarza stoi zacieniony mężczyzna w kitlku lekarskim i mówi że nie ma tu przejścia. Ja myślę że może jest tu zakład kosmetologiczy i naprawdę nie powinnam tu wchodzić.
Następnie siedzę i patrzę na moje nogi. Mam coś robione w stylu tatuażu... Na prawej nodze od kolana w dół mam malowany farbą pejzaż w kolorach różu. Przyglądam się i szczegółowo oglądam kontury, kolory użyte. Ktoś maluje pędzlem, ale nie interesuje mnie kto, tylko co maluje... Taki prosty pejzażyk z różowymi chmurkami.