Czarodziejskie sny
#1
Postaram się tutaj wrzucać swoje ld oraz ciekawsze zwykłe sny.
Ld praktykuję od 1. listopada.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
3 listopada

Byłem siebie w salonie. Wyszedłem na balkon. Na balkonie mieliśmy daszek i rolety z przodu. Były one czarne, a odsłonięta była tylko część najbardziej z lewej strony. Wyjrzałem przez nią i zobaczyłem że z chmur powoli zaczyna się formować tornado. Dolna część wiru oderwała się od górnej. Wbiegłem szybko do domu. Zamknąłem balkon, okno, wyciągnąłem wtyczki z kontaktu. Przyszła ciocia i pytała się mnie co robię. Nie odpowiedziałem, pobiegłem i zamknąłem okno u niej w pokoju. Poszedłem szybko do kuchni. Wyciągnąłem wszystko z kontaktu, dom był już prawie w środku tornada. Zamknąłem okno i złapałem się rur od kaloryfera. Wszystko zaczęło się trząść jakby miało się rozpaść. Wiedziałem że nie mogę zostać w kuchni przy oknie. Wybiegłem w stronę korytarza, złapałem się szafki, potem futryny i sen się urwał.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
4 listopada, ld

Byliśmy ze znajomymi na mieście. Robiłem coś na telefonie i na grupce wysłali jakiś filmik. Wyobraziłem sobie że to ja w nim jestem jestem i pomyślałem "to mi się chyba śni", uzyskałem świadomość, nagle chyba z ekscytacji zaczęła mnie strasznie boleć wątroba i się obudziłem. Wątroba bolała mnie bardzo nawet po przebudzeniu. Czy to normalne? Dodam, że nie mam najmniejszych problemów ze zdrowiem. Dbam o dietę i ćwiczę.

Poza tym - całkiem nieźle, czwarty dzień treningu i pierwsze uświadomienie. Około roku temu próbowałem już osiągnąć ld ale poddałem się po ok. 3 miesiącach ze względu na zerowe rezultaty.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
7 listopada

Wchodziliśmy z koleżanką na bardzo wysoką wieżę budowlaną. Była dosłownie w chmurach. Mieliśmy na sobie niebieskie szelki zabezpieczające. Byliśmy już na szczycie, słyszałem przez chwilę czyiś głos, coś w stylu "schodzimy już". Ja też chciałem zejść bo bardzo się bałem. Przez chwilę był tam też mój znajomy i powiedział coś w stylu "wyjdziesz za tą barierkę z prawej strony?". Ja byłem w tym momencie zamiast w środku wieży od strony drabiny, to po zewnętrznej stronie. Czułem jak buja się na boki i delikatnie trzeszczy. Zaczęliśmy schodzić na dół, ja byłem wyżej. Koleżanka musiała przepiąć swoją sprzączkę od szelek, ledwo zdążyła to zrobić a spadła z drabiny. Zawiesiła się na szelkach, bujnęło ją daleko do przodu i wróciła na drabinę. Bardzo mnie to przestraszyło. Powiedziałem "a co jakbyś spadła?" a ona coś w stylu "w locie jeszcze można zdążyć zaczepić szelki". Zeszliśmy niżej, i ja musiałem przepiąć swoje szelki, ale nie było o co, bo wieża niżej była już z litego betonu. W betonie była tylko jakaś rurka. Przebiłem ją sprzączką, ale nie zapiąłem jej. Z rurki zaczęła płynąć kremowa ciecz, wyglądała jak mleko toffi. Powiedziałem do koleżanki "czujesz zapach spalenizny?". Po chwili ciecz była na nas, widziałem jak koleżance spływa ona po dolnej części twarzy, wypluwa ją z ust. Okazało się że był to jakiś słaby kwas. Lekko zdeformował nam skórę. Nagle znaleźliśmy się na ziemi cali przemoczeni. Przez chwilę pojawiła się tam też jakaś blondynka ubrana cała na biało, ale jej nie znam.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
14 listopada

Na początku stałem przy samochodzie przy drzewie kwitnącej wiśni na idealnej zielonej trawie. W środku był kolega a ja opierałem się o auto i robiłem zdjęcie. Powiedziałem mu żeby tylko nie odjeżdżał a on odjechał i się przewróciłem.
Potem byłem z jakąś panią po 40-tce w dużym budynku, który był galerią sztuki. Oglądaliśmy różne obrazy itd. Poszliśmy na górę gdzie grupa dziewczyn malowała. Zrobiłem zdjęcie jednemu z ich obrazów. Zeszliśmy na dół . Po chwili jedna dziewczyna szła do łazienki. Usiadła koło nas na kanapie i zaczęła z nami rozmawiać. Spytałem czy już jej skądś nie znam, a ona powiedziała że tak. Podała mi rękę, przytuliła a potem dała mi buziaka w lewy policzek, w prawy a na koniec w usta.
Później byłem z tą samą panią po 40-tce na jakimś rynku. Znów chciałem zrobić zdjęcie, tym razem był to bardzo ładny poranek, budynki na rynku i kolejne drzewo kwitnącej wiśni. Pani miała aparat lustrzany i powiedziała że ona zrobi te zdjęcia i mi prześle. Poszliśmy w głąb rynku na jakiś plac z mozaikową kostką. Niebo pociemniało. Powiedziałem że jest tam bardzo ładnie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1