Brudnopis
7 rano, przed pracą wpadam do aszramu
Jest to stały punkt mojego programu.
Mam po drodze, więc codziennie tu przychodzę,
Po cichutku siadam sobie na podłodze.
Majestatyczna postać niczym wykuta w skale
Jego forma nawet nie drgnie, nie porusza się wcale.
Myśli unieruchomione przez Jego słodkie spojrzenie.
Jest jak napój, który gasi każde pragnienie.
Tajemnicza siła nastawia moje ciało do pokłonu
Doskonałej Ciszy, wolnej od narodzin i zgonu.
Światłość Najwyższa w formie kruchego ascety
Żywa figurka świętego, obojętna na wszelkie podniety.
Niewysłowionym zadowoleniem promieniuje
Drogę do Samopoznania bez słów wskazuje
Trwa w milczeniu, niby nic się nie dzieje
Tam gdzie płomień, gdy nie płonie i wiatr, kiedy nie wieje
Spoczywa moja dusza, zatopiona w Panu.
7.45. Koniec darszanu.
mindfulness-based stress induction
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Czujnik bezruchu 

Praca w biurze powoduje dyskomfort
Za dużo w nim bodźców i myślenia
Lecz mam prosty sposób na to,
By uwolnić się od przeciążenia. 

Potrzebuję zrobić sobie przerwę
Udaję się więc do ubikacji
Siadam na sedesowej muszli,
Przystępuję do kontemplacji. 

Trudna jest to sztuka
Lecz leży w zasięgu możliwości,
Wymaga wielkiego opanowania
Kształtuje cnotę cierpliwości. 

Mija sekunda za sekundą,
Oddech za oddechem płynie,
Trwam w bezruchu nieustępliwie,
Z tego moja osoba słynie. 

Jeszcze moment, jeszcze sekundkę,
Jeszcze trochę wytrzymać muszę
Już niedaleko, jeszcze chwila
I ulga ogarnie moją duszę. 

I w końcu nagle zapada ciemność,
I cichnie buczące urządzenie.
Nastaje wówczas pokój
Przekraczający wszelkie zrozumienie. 

Wszystko znikło, lecz pozostałam przytomna,
Rozkoszuję się mroczną nicością.
Zmysły zostały przekroczone,
Oszukałam je swoją wytrwałością. 

Zatrzymał się toaletowy wentylator
Wygasła aktywność umysłowa.
Czerń zalała malutką przestrzeń
Dając stan niewyrażalny w słowach. 

Wolna od wszelkich zjawisk
Spoczywam w bezforemnym skupieniu.
Trwam w nieskalanym, czystym Bycie
Zatopiona w swoistym świata zapomnieniu. 

Lecz wtem ktoś szarpie za klamkę
Wyrywając mnie z transu mego.
Zmącony został mój spokój,
Nie wiem, jak, po co i dlaczego. 

Inna osoba kabiny się domaga,
Chcąc zaspokoić potrzeby pęcherza i odbytu,
Uderza we mnie bolesna prawda:
To zły czas i miejsce do kontemplacji bytu. 

Niedwoistość jest mym uzależnieniem
Co jakiś czas muszę zażyć kolejną dawkę.
Boże, zrobiłeś ze mnie ćpuna,
A moje ciało traktujesz jak zabawkę. 

W Jaźni wolno mi pogrążać się tylko
Wąchając kible zaszczane.
Następnym razem pójdę gdzie indziej,
Wybiorę piętro mniej uczęszczane. 

Zostawcie mnie pogrążoną w sobie,
Idźcie precz od mojego ustępu.
Chcę go mieć tylko dla siebie.
Nigdy nie zrobię w tej dziedzinie postępu.
mindfulness-based stress induction
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Utrzymuj bez przerwy umysł sprzed myślenia,
To jedyny stan, który nigdy się nie zmienia.
Od wszelkich bodźców odwraca się uwaga
Pozostaje wówczas tylko świadomość naga.
Ani śmierć, ani życie jej w żadnym stopniu nie dotyka.
Jest to upragniony cel każdego mistyka.
Świetlistość, przestrzeń, różnie to nazywają,
Żadne jednak określenia tego w pełni nie oddają.
Wolna od rozróżnień, u każdego taka sama,
Potwierdzi to adwajtysta, mnich zen, buddyjski lama.
Nieporuszona, lecz nie jak zbiornik z wodą stojącą,
Pełna szczęśliwości, lecz nie przytłaczająco.
Nietykalna cisza, lecz nie jak w kostnicy,
Tak to zazwyczaj opisują mistycy.
Spokój i klarowność, nie jak po benzodiazepinie,
Prawda, mądrość i wolność, która nigdy nie przeminie.
mindfulness-based stress induction
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1