Nie chce mi się snów zapisywać... I tak pamiętam te ciekawsze i te z przesłaniem od dzieciaka, a te zwykłe nie mają takiej mocy.
Dzień 3
Data: 03.08.2016
Godziny snu: 21:00 - 6:20
Leżałem na plecach relaksując się jak zwykle.
Sen #1: Ratowałem małe dziewczynki przed gwałcicielem. Biegaliśmy po renesansowym zamku szukając wyjścia. Okazało się że na dziedzińcu czekała na nich tajna agentka Maja, która zaprowadziła je w pobliskie chaszcze do samochodu. Uradowany moim męstwem zacząłem lepić bałwana. Lepiłem, bo wokół było pełno śniegu a szare obeschnięte drzewa raczej niedotrzymałyby mi towarzystwa a musiałem coś robić.
Sen #2: Chodziłem po olbrzymim wieżowcu, który był zbudowany z samych ruchomych schodów. Była to główna siedziba PiSu w Wielkiej Lechii. Zobaczyłem jak jakimiś schodami przejeżdżała Beata Szydło. Pobiegłem za nią po autograf. Zauważyłem, że z kieszeni wypadły jej banknoty. Podniosłem je. Było aż tam 600zł. Chciałem je wziąść, ale tak nie wypadało, do tego kamery się na mnie patrzyły, jeszcze bym do pierdla poszedł. Dogoniłem ją na 4 piętrze i oddałem. Ona po chwili zastanowienia rzekła:
- Dobry obywatelu, masz, to od teraz Twoje.
I oddała mi banknoty. Myślałem, że próbuje mnie podpuścić i potem poda na policję, że to ukradłem, ale i tak je wziąłem. Później cały czas miałem wrażenie, że służby bezpieczeństwa mnie obserwują i czekają żeby mnie złapać.
Sen #3: Chodziłem po Carrefourze. Podziwiałem jak ludzie kupują poprzez automatyczne kasy, zjadłem bułkę, chodziłem po molo, podziwiałem kobiety w bikini. Najlepszy dzień w sklepie ever.
Sen #4: Byłem umówiony z Iron Manem w jakimś wieżowcu w Wenecji. Jechałem windą, a obok mnie stał jakiś pan Hobson. Rozmawiałem z nim o czymś. Gdy już dojechałem na najwyższe piętro, przede mną ukazał się Robert Downie Junior, rozpostarty i bezbronny na skórzanej. Ubrany w czarny garnitur z czarną koszulą. Powitałem, usiadłem na skórzanym fotelu i rozmawialiśmy potem o przyszłości lodówek i mikrofalówek. Przy okazji podziwiałem skórzane ściany z takimi guziczkami jak mają biskupi na szatach.
Sen #5: Chodziłem sobie Gdańśką ul. Długą, gdy nagle zauważyłem, że jakiś rower jedzie. Bez jeźdźca. Zatrzymałem chultaja. Był oznakowany logiem Lotosu, Castrola i innych marek związanych z samochodami. Nagle podbiegła do mnie chudawa, ubrana w biało-czerwony lateksowy kombinezon staruszka, z niebieskim kaskiem na głowie. Podziękowała za zatrzymanie roweru, który był przeznaczony aż na 3 osoby i odprowadziła go do domu. Idąc dalej spotkałem taki sam rower, lecz na szczęście ten był ujeżdżany przez jakichś ludzi. Potem poszedłem zjeść kebaba.
Sen #6:Grałem w Yu-gi-oh. Nie ma co tu pisać o tym. Na końcu uruchomiłem i to doprowadziło mnie do przegranej, bo przeciwnik miał kontr-pułapkę na moją pułapkę. Przeciwnikiem był jakiś murzyn ze złotymi włosami.
Cytat:!!!!!!!JA ZECHCE !!!!!!!
Sen EX: Wracając z balkony, w moim hotelowym łóżku ujrzałem roznegliżowaną blondynkę z dużym biustem. Od razu wzbudziło to we mnie rządzę i włączyło tryb bestii. Załączyłem na wieży stereo
Sexy Back i wziąłem się do akcji. Nie chciałem przeprowadzać gry wstępnej, chciałem przejść od razu do rzeczy. Rzuciłem kobietę na podłogę, twarzą do ziemi i z wypiętą, krągłą dupą i zacząłem pentrować jej odbyt. Szarpnąłem jej włosami by zobaczyć jej twarz. Pełna była bólu, z oczy płynęły łzy, lecz usta były ułożony w chaotyczny uśmiech pełen ekstazy. Mój wojownik szarżował w jej jaskini nieprzerwanie. Rósł, nabrzmiewał i zbliżał się do finału. Szarpnąłem dziewczynę jeszcze raz za włosy, uderzyłem jej twarzą o podłogę i wtedy się zaczęło. Orgazm nie z tej ziemi. Wypluwałem z siebie nasienie miłości aż do dna. Lecz ciągle mi było mało. "Chcę jeszcze, jeszczem JESZCZE.". Bestia wewnątrz była niezaspokojona. Mój towarzysz mówił, że już nie może, ale nie dałem mu spokoju. Gdy skończyła mi się zawartość jąder, poczułem ogromny ból, co dodatkowo spotęgowało mój orgazm. Orgaznim chcąc spełnić moją prośbę posunął się do drastycznego kroku. Czułem, że z mojego pytonga leci krew. Moja partnerka była wniebowzięta, bo przez cały czas wydawała dźwięk podobny do odgłosów małych boberków. Jednak ona się nie liczyła, musiałem uspokoić wewętrzną bestię, co się udało.
Obudziłem się zjarany jak zawsze.