26-10-2018, 11:33
26.10
Zmierzałem na połowinki. Miejsce w którym się odbywały bardzo przypominało mój dom. Jakaś pani przydzieliła mi i moim kolegom pokój na noc. Poszliśmy go umeblować pod siebie. Gdy skończyliśmy wspomniana wcześniej kobieta wpadła na kontrolę, zaczęła opieprzać nas za to, że ustawiliśmy basen zbyt blisko ściany. Zacząłem się z nią kłócić, że przecież nie dała nam żadnej instrukcji ani takowa nie jest nigdzie umieszczona (chociaż była na ścianie, co zauważyłem później). Powiedziałem jej, że jestem dla niej niemiły ponieważ ona pierwsza wyszła z taką postawą. Rozchmurzyła się i spytała, czy nie schlejemy się zbyt w nocy. Powiedziałem że na spokojnie, może tylko z jednym kolegą jest ryzyko, ale będziemy go pilnować. Wyszła. Zorientowałem się, że jestem w leginsach do biegania. Pomyślałem, że przecież w takim stroju nie mogę iść na salę tańczyć, muszę się przebrać. Zadzwoniłem do mamy czy mogłaby przywieść mi koszule i spodnie. Zgodziła się. Nagle znalazłem się na parkingu przed supermarketem z jednego z poprzednich snów. Siedziałem przy stoliku, na przeciwko gigantycznego gościa i dziewczyny. Zapytałem się ich kiedy zaczynają się połowinki. Odpowiedzieli, że za 3 minuty. Pomyślałem, że to niemożliwe. Przecież na tydzień przed zaplanowałem użyć pewnej afirmacji w związku z połowinkami, a tego nie zrobiłem. Ta myśl wystarczyła mi by zorientować się, że śnie.
LD
Na poparcie mej prawie stuprocentowej pewności sprawdziłem czy mogę wpłynąć na moich towarzyszy przy stole. Po kilku sekundach koleś podszedł do mnie, uściskał i powiedział mile słowa, następnie dziewczyna zawiesiła mi się na szyi. Nie miałem już wątpliwości. Jednak zamiast jak zwykle emocjonować się i jak najszybciej przystąpić do działania postanowiłem uspokoić się i poobserwować wszystko dookoła, moje wnętrze, to co czuje i jak pracuje moja świadomość. Było to świetne doświadczenie. Zdumiała mnie realność wszystkiego, dotyk kamiennych schodów i otarcie o nie. Stwierdziłem, że czuję się zupełnie jak na jawie. Moja uwaga przeniosła się na moje dłonie. Deformacje którym się poddawały były tak intensywne, że aż zabawne. Pomyślałem, że spróbuje przyzwać coś z horroru. Po kilku sekundach otoczyły mnie małe istoty w czarnych szatach i niepokojąco wyglądających białych maskach. Zaatakowały mnie. Odleciałem kawałek do góry. Zauważyłem że obok pojawiło się kilka sporo większych wersji tych stworzeń, czymś we mnie strzelały. Miotałem w nie fajerbolami, ale nie wyrządzały im krzywdy. Próbowałem przyzwać ogromną kulę ognia, ale mi się nie udało. Czarny mag stojący za mną nabił mnie na hak i próbował przyciągnąć, ale wyrwałem mu się. Odleciałem w przód i znalazłem się przed kościołem który znałem z jakiegoś odległego snu. Wszedłem do niego. Wewnątrz znajdowało się jeszcze kilka postaci w czarnych szatach, ale przekonałem się, że wszelkie niebezpieczeństwo zniknęło. Postacie rozpłynęły się. Wkroczyłem wgłąb sali. Zacząłem rozglądać się po ludziach w poszukiwaniu ładnej kobiety do seksu ( ). Nagle kazanie umilkło i myślałem, że znów doświadczam zacięcia się snu, ale po kilku sekundach ludzie sami zaczęli szeptać między sobą co się stało, dlaczego przerwał. Postanowiłem wyjść z kościoła przez ścianę, ale okazała się być zbyt gruba. Wyszedłem zatem przez cieńsze okno. Namierzyłem od razu kolejną panienkę. Przekonałem ją do zabawy, jednak nie było to satysfakcjonujące gdyż jej ciało ulegało przeróżnym deformacją. Obudziłem się.
Teraz jestem już pewien że parzenie się w moich świadomych snach nie ma sensu, bo za każdym razem ciało partnerki zmienia się w sposób nieprzewidywalny i ciągły. (W najgorszym przypadku zmieniła się w faceta, przykre wspomnienie.)
Zmierzałem na połowinki. Miejsce w którym się odbywały bardzo przypominało mój dom. Jakaś pani przydzieliła mi i moim kolegom pokój na noc. Poszliśmy go umeblować pod siebie. Gdy skończyliśmy wspomniana wcześniej kobieta wpadła na kontrolę, zaczęła opieprzać nas za to, że ustawiliśmy basen zbyt blisko ściany. Zacząłem się z nią kłócić, że przecież nie dała nam żadnej instrukcji ani takowa nie jest nigdzie umieszczona (chociaż była na ścianie, co zauważyłem później). Powiedziałem jej, że jestem dla niej niemiły ponieważ ona pierwsza wyszła z taką postawą. Rozchmurzyła się i spytała, czy nie schlejemy się zbyt w nocy. Powiedziałem że na spokojnie, może tylko z jednym kolegą jest ryzyko, ale będziemy go pilnować. Wyszła. Zorientowałem się, że jestem w leginsach do biegania. Pomyślałem, że przecież w takim stroju nie mogę iść na salę tańczyć, muszę się przebrać. Zadzwoniłem do mamy czy mogłaby przywieść mi koszule i spodnie. Zgodziła się. Nagle znalazłem się na parkingu przed supermarketem z jednego z poprzednich snów. Siedziałem przy stoliku, na przeciwko gigantycznego gościa i dziewczyny. Zapytałem się ich kiedy zaczynają się połowinki. Odpowiedzieli, że za 3 minuty. Pomyślałem, że to niemożliwe. Przecież na tydzień przed zaplanowałem użyć pewnej afirmacji w związku z połowinkami, a tego nie zrobiłem. Ta myśl wystarczyła mi by zorientować się, że śnie.
LD
Na poparcie mej prawie stuprocentowej pewności sprawdziłem czy mogę wpłynąć na moich towarzyszy przy stole. Po kilku sekundach koleś podszedł do mnie, uściskał i powiedział mile słowa, następnie dziewczyna zawiesiła mi się na szyi. Nie miałem już wątpliwości. Jednak zamiast jak zwykle emocjonować się i jak najszybciej przystąpić do działania postanowiłem uspokoić się i poobserwować wszystko dookoła, moje wnętrze, to co czuje i jak pracuje moja świadomość. Było to świetne doświadczenie. Zdumiała mnie realność wszystkiego, dotyk kamiennych schodów i otarcie o nie. Stwierdziłem, że czuję się zupełnie jak na jawie. Moja uwaga przeniosła się na moje dłonie. Deformacje którym się poddawały były tak intensywne, że aż zabawne. Pomyślałem, że spróbuje przyzwać coś z horroru. Po kilku sekundach otoczyły mnie małe istoty w czarnych szatach i niepokojąco wyglądających białych maskach. Zaatakowały mnie. Odleciałem kawałek do góry. Zauważyłem że obok pojawiło się kilka sporo większych wersji tych stworzeń, czymś we mnie strzelały. Miotałem w nie fajerbolami, ale nie wyrządzały im krzywdy. Próbowałem przyzwać ogromną kulę ognia, ale mi się nie udało. Czarny mag stojący za mną nabił mnie na hak i próbował przyciągnąć, ale wyrwałem mu się. Odleciałem w przód i znalazłem się przed kościołem który znałem z jakiegoś odległego snu. Wszedłem do niego. Wewnątrz znajdowało się jeszcze kilka postaci w czarnych szatach, ale przekonałem się, że wszelkie niebezpieczeństwo zniknęło. Postacie rozpłynęły się. Wkroczyłem wgłąb sali. Zacząłem rozglądać się po ludziach w poszukiwaniu ładnej kobiety do seksu ( ). Nagle kazanie umilkło i myślałem, że znów doświadczam zacięcia się snu, ale po kilku sekundach ludzie sami zaczęli szeptać między sobą co się stało, dlaczego przerwał. Postanowiłem wyjść z kościoła przez ścianę, ale okazała się być zbyt gruba. Wyszedłem zatem przez cieńsze okno. Namierzyłem od razu kolejną panienkę. Przekonałem ją do zabawy, jednak nie było to satysfakcjonujące gdyż jej ciało ulegało przeróżnym deformacją. Obudziłem się.
Teraz jestem już pewien że parzenie się w moich świadomych snach nie ma sensu, bo za każdym razem ciało partnerki zmienia się w sposób nieprzewidywalny i ciągły. (W najgorszym przypadku zmieniła się w faceta, przykre wspomnienie.)