02-09-2018, 08:13
Wczoraj wieczorem poszedłem do sklepu. Pod sklepem zobaczyłem dziewczynę z plecakiem, przypomniałem sobie, że znam ją z widzenia z dawnych lat kiedy chodziłem po górach.
Przed snem zadałem sobie pytanie co zrobić aby uwolnić się od stresu i przyśnił mi się następujący sen:
Jest cudowny słoneczny dzień, jest cieplutko, ale nie gorąco. Idę z kilkoma miłymi dziewczynami z plecakami wzdłuż rzeki na wschód ku jej źródłu. Brzegi rzeki porośnięte są fantastycznym lasem, z cudownymi drzewami, wszystko jest niezwykle wyraziste, pełne szczegółów zachwycające. Panuje radosna przyjemna atmosfera.
Oczywiście wycieczka w góry z plecakiem, w dobrym towarzystwie, oderwanie się od wszystkiego było by dobrym pomysłem na odstresowanie się, ale w mojej obecnej sytuacji niewykonalne. Myślę jednak, że ten sen nie o tym mówił, wykorzystał tylko wspomnienie jakie wywołał widok tej dziewczyny z plecakiem. Znaczące wydaje się to, że idę w tym śnie na wschód w stronę źródła rzeki czyli powinienem skierować się ku źródłu, tam gdzie się to wszystko zaczyna.
W kolejnym śnie również byłem w górach, też było pięknie, ale nieco chłodno i nie było tego ciepłego słońca. Szliśmy z plecakami przez połoniny i w pewnym momencie poczułem się zmęczony. Zacząłem zastanawiać się jak daleko jest do jakiejś wioski gdzie można by odpocząć. W pierwszym momencie przyszło mi do głowy, że bardzo daleko a ja jestem zmęczony i problematyczne jest czy tam dotrę, ale później przypomniałem sobie, że w sumie nie jest aż tak daleko i powinienem dojść.
W kolejnym śnie byłem w domu gdzie pojawiło się kilku moich dawnych kolegów i różnych innych ludzi powodując ogólne zamieszanie i chaos. Nie ma sensu opisywać tego szczegółowo, ogólnie nastrój i ogólne tło odpowiadało sytuacjom, które ostatnio mnie stresowały.
Na początku próbowałem nad tym zapanować, ale nie dało się i w pewnym momencie postanowiłem sobie to wszystko odpuścić.
Ten sen mówi mi, że za bardzo się staram aby wszystko było dobrze i biorę na siebie zbyt duża odpowiedzialność co jest dla mnie źródłem stresu i że powinienem sobie spróbować to wszystko odpuścić pozwolić aby się działa wola nieba a mniej się będę stresował.
W kolejnym śnie byłem w domu babci. Był tam mój brat i dwóch starych kumpli spośród tych z wcześniejszego snu. Ci kumple również w tym śnie narobili mi strasznego bałaganu w kuchni, ale nie przejąłem się tym w ogóle. W kuchni urzędował mój brat więc zostawiłem to wszystko nie przejmując się. Poszedłem do swojego pokoiku i zobaczyłem, że tam podłoga popękała dość tam obskurnie się zrobiło, ale nie przejąłem się tym zbytnio. Zapaliłem grube kadzidło i mimo trudności udało mi się go umieścić w tej podłodze i zacząłem wykonywać rytuał oczyszczający niczym się nie przejmując. Pomyślałem, że kiedy go skończę będę mógł wrócić do domu i wszystko będzie dobrze.