10-04-2022, 23:27
Zaczynamy nowy cykl o psychoterapii.
Wprowadzenie
Psychoterapia psychodynamiczna dociera do przyczyn problemów i pomaga je sobie uświadomić. Psychoterapia poznawczo-behawioralna pomaga rozwiązać problemy i daje narzędzia do poradzenia sobie z nimi tu i teraz. Myślę, że dla mnie najlepsze byłoby podejście integratywne.
Wprowadzenie
Psychoterapia psychodynamiczna dociera do przyczyn problemów i pomaga je sobie uświadomić. Psychoterapia poznawczo-behawioralna pomaga rozwiązać problemy i daje narzędzia do poradzenia sobie z nimi tu i teraz. Myślę, że dla mnie najlepsze byłoby podejście integratywne.
Robię postępy dla siebie, nie dla psychoterapeuty. Zmienianie się „dla kogoś” nie jest celem psychoterapii.
Odruchowo odzwierciedlam postawę terapeuty psychodynamicznego. Jego kamienną twarz, bezstronność, obojętność, brak zaangażowania w kontakt. Dystans i poker fejs.
Odruchowo odzwierciedlam postawę terapeuty psychodynamicznego. Jego kamienną twarz, bezstronność, obojętność, brak zaangażowania w kontakt. Dystans i poker fejs.
To jest NIE-DO-ZNIE-SIE-NIA. Nie chcę takiej relacji. Z nim czuję się jeszcze bardziej samotna, niż bez niego.
Od takiego psychoterapeuty nie można się uzależnić emocjonalnie. Dla mnie liczy się samo bycie w terapii, a nie jej efekt. Samo chodzenie do psychologa jest celem, a nie środkiem w jego osiągnięciu.
Cena jednej sesji jest niewspółmierna do ilości treści, jaką jestem w stanie na niej wypowiedzieć. Za pięć godzin może byłaby akceptowalna, nie za 50 min.
W centrum uwagi jest pacjent/klient psychoterapeuty. To patologiczna relacja, nieporównywalna z żadną inną. Brak symetrii. Brak wzajemności.
Terapia =/= interwencja kryzysowa
Wsparcie emocjonalne =/= praca nad sobą
Dzięki rozmowie z terapeutą bagaż mojej przeszłości wcale nie stanie się lżejszy. Po prostu będzie dźwigał go ktoś inny.
Moim celem jest czysty autyzm bez zaburzeń osobowości i zaburzeń emocjonalnych. Tylko CZR, bez tej nadbudowy z zaburzeń psychicznych.
Nie dać się sprowokować. Nie pozwolić, żeby pacjent grał na jego emocjach. Angażować się w problem pacjenta, lecz jednocześnie nie dać po sobie tego poznać. Nie pocieszać pacjenta, nie tulić, nie towarzyszyć mu w „użalaniu się nad sobą” – oto zadania psychoterapeuty psychodynamicznego. Owszem, może go ruszać sytuacja pacjenta, ale nie może tego w żaden sposób okazać! Bierna postawa. Bycie przy pacjencie, nieingerowanie w to, co ma sobie dzięki terapii uświadomić. Terapeuta słucha, zadaje pytania, ale nie ujawnia żadnych swoich uczuć, jakie wywołały w nim treści przekazane przez pacjenta.
Od takiego psychoterapeuty nie można się uzależnić emocjonalnie. Dla mnie liczy się samo bycie w terapii, a nie jej efekt. Samo chodzenie do psychologa jest celem, a nie środkiem w jego osiągnięciu.
Cena jednej sesji jest niewspółmierna do ilości treści, jaką jestem w stanie na niej wypowiedzieć. Za pięć godzin może byłaby akceptowalna, nie za 50 min.
W centrum uwagi jest pacjent/klient psychoterapeuty. To patologiczna relacja, nieporównywalna z żadną inną. Brak symetrii. Brak wzajemności.
Terapia =/= interwencja kryzysowa
Wsparcie emocjonalne =/= praca nad sobą
Dzięki rozmowie z terapeutą bagaż mojej przeszłości wcale nie stanie się lżejszy. Po prostu będzie dźwigał go ktoś inny.
Moim celem jest czysty autyzm bez zaburzeń osobowości i zaburzeń emocjonalnych. Tylko CZR, bez tej nadbudowy z zaburzeń psychicznych.
Nie dać się sprowokować. Nie pozwolić, żeby pacjent grał na jego emocjach. Angażować się w problem pacjenta, lecz jednocześnie nie dać po sobie tego poznać. Nie pocieszać pacjenta, nie tulić, nie towarzyszyć mu w „użalaniu się nad sobą” – oto zadania psychoterapeuty psychodynamicznego. Owszem, może go ruszać sytuacja pacjenta, ale nie może tego w żaden sposób okazać! Bierna postawa. Bycie przy pacjencie, nieingerowanie w to, co ma sobie dzięki terapii uświadomić. Terapeuta słucha, zadaje pytania, ale nie ujawnia żadnych swoich uczuć, jakie wywołały w nim treści przekazane przez pacjenta.
To ma swój cel i sens, niepojęty dla mnie. Terapeuta nie może pokazać, że tonie wraz z pacjentem w jego emocjonalnym bagnie, w które pacjent go wciąga. Nie zlewa się z uczuciami pacjenta. Nie jednoczy się z nim w bulu, a jeśli nawet, to nie komunikuje tego. Nie reaguje na emocjonalne manipulacje pacjenta. To jest właśnie empatyczne słuchanie. Pacjent sam dociera do tego, co pozwoli mu zmienić jego życie, nie dostaje żadnej porady, żadnych wskazówek od terapeuty. Pacjent sam kieruje swoim życiem i sam odnajduje w sobie motywację do zmiany swoich nieadaptacyjnych schematów zachowania. Postawa: „rób co chcesz, mnie to nie obchodzi. Ciebie ma obchodzić, pacjencie.”
Kurde… zaczynam łapać, o co tu chodzi. Ale po co mi taka obojętna osoba? I jeszcze mam jej za to płacić? Coś tu się pojebało komuś. Żeby tak zarabiać na ludzkim nieszczęściu?
Kurde… zaczynam łapać, o co tu chodzi. Ale po co mi taka obojętna osoba? I jeszcze mam jej za to płacić? Coś tu się pojebało komuś. Żeby tak zarabiać na ludzkim nieszczęściu?
Wysłano z mojego Samsunga F41.2