30-10-2019, 21:38
szczanneling.rtf (18+)
Kilka razy się budziłem. Pomiędzy każdą pobudką wisiała inna firanka niż w rzeczywistości i była zaczepiona o sufit. Wtedy wiedziałem, że mam coraz bardziej nierówno pod sufitem.
Szedłem obok lasu. Nad drzewami nagle zleciały się metafizyczne okrągłe maszyny pieprzące. Były jednocześnie daleko i blisko mnie. Chciałem za nimi lecieć, ale nie udało się. Chwyciłem jedną z daleka i chwilę przytrzymałem.
Ktoś wcisnął się w dziurę chwały w drewnianym ogrodzeniu. Za nim siedziała dziewczyna bez ubrania. Niestety nie udało jej się uciec od ostrego druta. Cała obspermiona. Później była jakaś zbiórka, gdzieś. Ta dziewczyna naga stała z innymi, ubranymi. Chłopiec też tam był. Już nie był podniecony.
Spotkałem się z kilkoma osobami. Poszliśmy, gdzieś gdzie był kiosk. Widziałem jądra afrykańskie wielkości pomarańczy. Usiedliśmy do stołu blisko ulicy. Jedna dziewczyna siedziała bliżej tego kiosku i obserwowała. Na stole leżały setki prezerwatyw różnych rodzajów. Chyba jedną spróbowałem i szukałem jakich niespotykanych smaków. Jedną durianową zostawiłem na potem. Nagle patrzę, a tam prawie nie ma prezerwatyw. Powiedziałem, że przecież rozpakowałem co najwyżej sześć albo siedem, a tu już nie ma ani jednej. Ktoś zaproponował, że może w takim razie przejdziemy do podziemnego garażu. Odpowiedziałem, że lepiej nie, bo teraz garaż miesza się z innymi miejscami i nie wiadomo co z tego wyniknie.
Ciemny księżyc mroczył. Widziałem butlę od vanisha. Ktoś na nią siadał. Mogłem wytworzyć pole anty-libidalne wokół siebie. Gdy zbliżyłem ręce do majtek, te zamiast do nich wchodzić, omijały je.
Miałem dziwnie długiego penisa i bokserki, chociaż nie noszę bokserek. Zdjąłem je i wyszedłem na ulicę. Pomyślałem, że nawet w czwartym wymiarze trzeba chodzić do burdelu. Dwie małolatki biegły przed siebie. Jedna potem do mnie przybiegła, chichocząc.
Kilka razy się budziłem. Pomiędzy każdą pobudką wisiała inna firanka niż w rzeczywistości i była zaczepiona o sufit. Wtedy wiedziałem, że mam coraz bardziej nierówno pod sufitem.
Szedłem obok lasu. Nad drzewami nagle zleciały się metafizyczne okrągłe maszyny pieprzące. Były jednocześnie daleko i blisko mnie. Chciałem za nimi lecieć, ale nie udało się. Chwyciłem jedną z daleka i chwilę przytrzymałem.
Ktoś wcisnął się w dziurę chwały w drewnianym ogrodzeniu. Za nim siedziała dziewczyna bez ubrania. Niestety nie udało jej się uciec od ostrego druta. Cała obspermiona. Później była jakaś zbiórka, gdzieś. Ta dziewczyna naga stała z innymi, ubranymi. Chłopiec też tam był. Już nie był podniecony.
Spotkałem się z kilkoma osobami. Poszliśmy, gdzieś gdzie był kiosk. Widziałem jądra afrykańskie wielkości pomarańczy. Usiedliśmy do stołu blisko ulicy. Jedna dziewczyna siedziała bliżej tego kiosku i obserwowała. Na stole leżały setki prezerwatyw różnych rodzajów. Chyba jedną spróbowałem i szukałem jakich niespotykanych smaków. Jedną durianową zostawiłem na potem. Nagle patrzę, a tam prawie nie ma prezerwatyw. Powiedziałem, że przecież rozpakowałem co najwyżej sześć albo siedem, a tu już nie ma ani jednej. Ktoś zaproponował, że może w takim razie przejdziemy do podziemnego garażu. Odpowiedziałem, że lepiej nie, bo teraz garaż miesza się z innymi miejscami i nie wiadomo co z tego wyniknie.
Ciemny księżyc mroczył. Widziałem butlę od vanisha. Ktoś na nią siadał. Mogłem wytworzyć pole anty-libidalne wokół siebie. Gdy zbliżyłem ręce do majtek, te zamiast do nich wchodzić, omijały je.
Miałem dziwnie długiego penisa i bokserki, chociaż nie noszę bokserek. Zdjąłem je i wyszedłem na ulicę. Pomyślałem, że nawet w czwartym wymiarze trzeba chodzić do burdelu. Dwie małolatki biegły przed siebie. Jedna potem do mnie przybiegła, chichocząc.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2