15-06-2019, 14:45
Kolejne odpały Sudo
Jeszcze do końca wolności mi nie odebrano
Nie ufam słowom, które w stali wygrawerowano
Muszę być czujna w krainie żywych trupów
Nie chcę się stać kolejnym z ich łupów.
Wpadłam w pułapkę? To było wiadome z góry
Powinnam zachować dystans, zbliżając się do czarnej dziury
O tobie mówię, mogłam lepiej granic swych pilnować
Wczoraj miałam cię przeżyć, dziś chcę z tego zrezygnować.
Tu chodzi o zasady, to zrozumieć trzeba
Nie, że chcę krzyczeć "Igrzysk!" stojąc w tłumie żądnym chleba
Żadnej zdrady w tym nie ma, to nic osobistego
Umrę i nie zostawię po sobie śladu żadnego
Chciałabym móc czasem stosować anielskie sztuczki
Lecz wiem, że ze mnie kawał podłej, wrednej suczki
Ciągle jestem na wojnie, los umieścił mnie w burdelu
Mój zgon nie będzie spokojny jak odlot po helu.
W obu znanych światach pragną mego upadku
Nie wiem, skąd nadejdzie poborca podatku
Zgnoić, upokorzyć, oczernić, wskazać palcem
Żem gnidą, czarną owcą, gangreną i zakalcem.
Patrzący na mnie z góry - brakuje wam śmiałości
Ustawiłam sobie maksymalny poziom przezroczystości
Mam czyste intencje, nie zamierzam się chować
Dążę do porozumienia, proszę się częstować.
Skreślą mnie jak resztę, to wciąż za mało pewnie
Przyjdzie czas i do cna spalą tę całą chlewnię
Zginiemy jak zarazki w gotującym się wrzątku
Jest nas zaledwie garstka, zabiją wszystkich bez wyjątku.
Niestety mieli rację naukowcy i sataniści
Miłość niczym nie różni się od nienawiści
Dostąpiłam kontaktu z sacrum mimo woli
Jesteśmy jednakowi, kiedy coś nas boli.
To jak skazana na porażkę walka z matriksem
Tylko upór sprawia, że wciąż kontynuuję wiksę
Na dłuższą metę to starcza jedynie połowicznie
Pozostaje mi tylko podpisać się elektronicznie.
Jeszcze do końca wolności mi nie odebrano
Nie ufam słowom, które w stali wygrawerowano
Muszę być czujna w krainie żywych trupów
Nie chcę się stać kolejnym z ich łupów.
Wpadłam w pułapkę? To było wiadome z góry
Powinnam zachować dystans, zbliżając się do czarnej dziury
O tobie mówię, mogłam lepiej granic swych pilnować
Wczoraj miałam cię przeżyć, dziś chcę z tego zrezygnować.
Tu chodzi o zasady, to zrozumieć trzeba
Nie, że chcę krzyczeć "Igrzysk!" stojąc w tłumie żądnym chleba
Żadnej zdrady w tym nie ma, to nic osobistego
Umrę i nie zostawię po sobie śladu żadnego
Chciałabym móc czasem stosować anielskie sztuczki
Lecz wiem, że ze mnie kawał podłej, wrednej suczki
Ciągle jestem na wojnie, los umieścił mnie w burdelu
Mój zgon nie będzie spokojny jak odlot po helu.
W obu znanych światach pragną mego upadku
Nie wiem, skąd nadejdzie poborca podatku
Zgnoić, upokorzyć, oczernić, wskazać palcem
Żem gnidą, czarną owcą, gangreną i zakalcem.
Patrzący na mnie z góry - brakuje wam śmiałości
Ustawiłam sobie maksymalny poziom przezroczystości
Mam czyste intencje, nie zamierzam się chować
Dążę do porozumienia, proszę się częstować.
Skreślą mnie jak resztę, to wciąż za mało pewnie
Przyjdzie czas i do cna spalą tę całą chlewnię
Zginiemy jak zarazki w gotującym się wrzątku
Jest nas zaledwie garstka, zabiją wszystkich bez wyjątku.
Niestety mieli rację naukowcy i sataniści
Miłość niczym nie różni się od nienawiści
Dostąpiłam kontaktu z sacrum mimo woli
Jesteśmy jednakowi, kiedy coś nas boli.
To jak skazana na porażkę walka z matriksem
Tylko upór sprawia, że wciąż kontynuuję wiksę
Na dłuższą metę to starcza jedynie połowicznie
Pozostaje mi tylko podpisać się elektronicznie.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2