06-06-2019, 22:34
Ostatnio Fallen Leaf podrzucił mi tekst, według którego zrozumiałem, że w hinduizmie wierzy się w cyklicznie zmieniającego postać Boga. Raz jest świadomą jednością i twórcą, następnie rozbija się na ludzkie istnienia odgrywając ich role - i tak w koło. Nie mogłem nie skojarzyć tego z rytmem cyrkadialnym człowieka. Za dnia świadomość, wszystkie neurony zunifikowane pod sztandarem ego, zaś w nocy - każda część umysłu niezależna od siebie, gra role w scenariuszu pisanym w ciągu dnia. Świadomość vs twórczość, jedność vs rozproszenie, porządek vs chaos.
Od tego czasu tylko tak wyobrażam sobie sens snu. Ten sam umysł w dwóch różnych stanach. Nie ma żadnych pustek ani sennej przestrzeni, są tylko komórki mózgowe, które za dnia głosują i podejmują wspólnie decyzje w fikcyjnym państwie " JA " a w nocy idą na piwko bawiąc się indywidualnie
Od tego czasu tylko tak wyobrażam sobie sens snu. Ten sam umysł w dwóch różnych stanach. Nie ma żadnych pustek ani sennej przestrzeni, są tylko komórki mózgowe, które za dnia głosują i podejmują wspólnie decyzje w fikcyjnym państwie " JA " a w nocy idą na piwko bawiąc się indywidualnie