15-07-2020, 09:57
15 lipca 2020
Poszłam spać przed północą.
Zasypiałam z myślą, że iść do psychiatry to tak, jakby złodziej sam zgłosił się na policję.
Starsza siostra latała po kuchni. Miała długie, zaniedbane ciemne włosy do pasa. Panował mrok, jak to zwykle bywa w pierwszej fazie REM. Siostra widziała rzeczy, których nie ma. Górne szafki zamieniły się w ekran telewizyjny lub komputerowy. Chciałam być taka jak ona i powiedziałam o tym mamie. Okazało się, że tym nie można się zarazić.
Obudziłam się o 1.35. Nie mogłam później zasnąć przez ponad 40 minut. Przez dłuższą chwilę leżałam nieruchomo, wpatrując się w gęstą siatkę rozedrganych maleńkich znaków pod powiekami. W końcu ruszyłam się, by sprawdzić godzinę.
Wczułam się we wspomnienie głuchej czernicości. Pozostał po nim posmak grozy. Odnalazłam w nim niepokojące uczucie.
Olśniło mnie. Przecież dawno temu, w brzuchu, było tak samo. Mama chciała coś zrobić, ale przeze mnie nie mogła. Być może chodziło o drobiazg, jakieś głupstwo, zwykłą rzecz, której kobiety w ciąży powinny unikać dla dobra dziecka - ale ja zinterpretowałam to po swojemu, w nadwrażliwy sposób, jako odrzucenie. Czułam się niechciana.
Potem długo rozmyślałam o różnych sprawach. Rozpamiętywałam też sen.
Wstałam i udałam się do fizycznej kuchni. Tam wlałam trochę wody do obeschłych ust i schowałam do lodówki ostygły już po 9 godzinach garnek.
Z kolejnych faz REM zapamiętałam niewiele. Znów próbowałam kupić sobie "Bravo" i "Bravo Girl". Tęsknota za młodością, która przeminęła. Chodziłam po sennym bazarze.
Pod oczami znów wyglądam źle. Męczy mnie wolnopłynący, ciurkający lęk, będący stale w tle.
Poszłam spać przed północą.
Zasypiałam z myślą, że iść do psychiatry to tak, jakby złodziej sam zgłosił się na policję.
Starsza siostra latała po kuchni. Miała długie, zaniedbane ciemne włosy do pasa. Panował mrok, jak to zwykle bywa w pierwszej fazie REM. Siostra widziała rzeczy, których nie ma. Górne szafki zamieniły się w ekran telewizyjny lub komputerowy. Chciałam być taka jak ona i powiedziałam o tym mamie. Okazało się, że tym nie można się zarazić.
Obudziłam się o 1.35. Nie mogłam później zasnąć przez ponad 40 minut. Przez dłuższą chwilę leżałam nieruchomo, wpatrując się w gęstą siatkę rozedrganych maleńkich znaków pod powiekami. W końcu ruszyłam się, by sprawdzić godzinę.
Wczułam się we wspomnienie głuchej czernicości. Pozostał po nim posmak grozy. Odnalazłam w nim niepokojące uczucie.
Olśniło mnie. Przecież dawno temu, w brzuchu, było tak samo. Mama chciała coś zrobić, ale przeze mnie nie mogła. Być może chodziło o drobiazg, jakieś głupstwo, zwykłą rzecz, której kobiety w ciąży powinny unikać dla dobra dziecka - ale ja zinterpretowałam to po swojemu, w nadwrażliwy sposób, jako odrzucenie. Czułam się niechciana.
Potem długo rozmyślałam o różnych sprawach. Rozpamiętywałam też sen.
Wstałam i udałam się do fizycznej kuchni. Tam wlałam trochę wody do obeschłych ust i schowałam do lodówki ostygły już po 9 godzinach garnek.
Z kolejnych faz REM zapamiętałam niewiele. Znów próbowałam kupić sobie "Bravo" i "Bravo Girl". Tęsknota za młodością, która przeminęła. Chodziłam po sennym bazarze.
Pod oczami znów wyglądam źle. Męczy mnie wolnopłynący, ciurkający lęk, będący stale w tle.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2