25-01-2020, 19:03
25 stycznia 2020 - Faza po metamizolu
Podczas snu chodziłam po domu (u rodziców) w staniku i szortach. Czułam się całkowicie komfortowo i naturalnie, zero wstydu.
Jechałam autobusem. Kierowcą był mój pan od matematyki. Przez dłuższą chwilę gapiliśmy się na siebie.
Weszłam do jakiegoś budynku. Na krześle siedział szympans, uczono go różnych rzeczy tak jak w szkole. Był tym tak zaabsorbowany, że nie zdążył zgłosić potrzeby fizjologicznej. Powiedziano mi, żeby wytrzeć krzesło chusteczką higieniczną wyciąganą z pudełka. To by miało sens, gdyby obicie nie było aż tak chłonne. Obrzydziło mnie to. Nikt nie przejmował się cuchnącym, mokrym siedzeniem.
Znalazłam się w lokalnym urzędzie pocztowym. Było tam ogłoszenie zachęcające do posyłania autyków na pocztę, by nauczyli się samodzielności i umieli załatwiać różne sprawy. Na stoliku leżało kilka broszur o autyzmie.
Zbierałam kłaki kurzu i odpady od dziurkowania. Nie wiedziałam, gdzie je wyrzucić. W końcu znalazłam jakieś plastikowe wiaderko z pokrywą. Wrzuciłam do niego śmieci. Okazało się, że tam są czyste, złożone ubrania, ale było już za późno. Wyszłam na idiotkę. Cokolwiek robiłam, brano mnie za głupszą niż jestem. To by było na tyle, jeśli chodzi o mój staż jako asystent urzędowo-biurowy.
Podczas snu chodziłam po domu (u rodziców) w staniku i szortach. Czułam się całkowicie komfortowo i naturalnie, zero wstydu.
Jechałam autobusem. Kierowcą był mój pan od matematyki. Przez dłuższą chwilę gapiliśmy się na siebie.
Weszłam do jakiegoś budynku. Na krześle siedział szympans, uczono go różnych rzeczy tak jak w szkole. Był tym tak zaabsorbowany, że nie zdążył zgłosić potrzeby fizjologicznej. Powiedziano mi, żeby wytrzeć krzesło chusteczką higieniczną wyciąganą z pudełka. To by miało sens, gdyby obicie nie było aż tak chłonne. Obrzydziło mnie to. Nikt nie przejmował się cuchnącym, mokrym siedzeniem.
Znalazłam się w lokalnym urzędzie pocztowym. Było tam ogłoszenie zachęcające do posyłania autyków na pocztę, by nauczyli się samodzielności i umieli załatwiać różne sprawy. Na stoliku leżało kilka broszur o autyzmie.
Zbierałam kłaki kurzu i odpady od dziurkowania. Nie wiedziałam, gdzie je wyrzucić. W końcu znalazłam jakieś plastikowe wiaderko z pokrywą. Wrzuciłam do niego śmieci. Okazało się, że tam są czyste, złożone ubrania, ale było już za późno. Wyszłam na idiotkę. Cokolwiek robiłam, brano mnie za głupszą niż jestem. To by było na tyle, jeśli chodzi o mój staż jako asystent urzędowo-biurowy.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2