14-12-2019, 18:12
14 grudnia 2019
Przydzielono mi asystentkę - osobę, która miała mnie wspierać w codziennych czynnościach, takich jak mycie, ubieranie się, przygotowywanie posiłków oraz innych związanych z ogarnianiem siebie i domu. Zaszło chyba jednak jakieś koszmarne nieporozumienie. Dziewczyna studiowała pedagogikę specjalną, ciągle gadała do mnie jakimiś wyuczonymi formułkami, które mnie irytowały. Nie odstępowała mnie na krok, była przy mnie przez cały czas, nawet, gdy brałam prysznic. Owszem, kontakt ze mną jest utrudniony, słabo mówię, wolno reaguję, ale to nie znaczy, że trzeba mnie traktować jak osobę głęboko upośledzoną!
Przydzielono mi asystentkę - osobę, która miała mnie wspierać w codziennych czynnościach, takich jak mycie, ubieranie się, przygotowywanie posiłków oraz innych związanych z ogarnianiem siebie i domu. Zaszło chyba jednak jakieś koszmarne nieporozumienie. Dziewczyna studiowała pedagogikę specjalną, ciągle gadała do mnie jakimiś wyuczonymi formułkami, które mnie irytowały. Nie odstępowała mnie na krok, była przy mnie przez cały czas, nawet, gdy brałam prysznic. Owszem, kontakt ze mną jest utrudniony, słabo mówię, wolno reaguję, ale to nie znaczy, że trzeba mnie traktować jak osobę głęboko upośledzoną!
Asystentka źle oceniła mój potencjał intelektualny, bazując jedynie na jakości komunikacji ze mną, zwłaszcza sposobu, w jaki na nią patrzyłam. Zastanawiałam się, jak by zareagowała, gdyby dowiedziała się, że jestem księgową. Pewnie nie wyobrażała sobie, że ktoś taki jak ja może zdobyć wyższe wykształcenie i pracować w innym zakładzie pracy niż chroniony. Nawet nie spytała, czy pracuję. Nie zrozumiała też, że jej zadaniem nie jest mnie bezustannie niańczyć, tylko od czasu do czasu delikatnie przypomnieć, że trzeba zrobić to i tamto, przywrócić do kontaktu z rzeczywistością - czyli otoczeniem.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2