06-09-2019, 16:18
6 września 2019
Wieczorem przed spaniem wielokrotnie powtórzyłam mantrę "Chcę magiczną łopatkę do pogłębiania wglądu".
Położyłam się znacznie później niż zwykle. Tyle się działo w Internecie... W rezultacie obudziłam się dopiero o czwartej.
Pamiętam, że śniło mi się, że udało mi się założyć multikonto na ajsenie, z czego byłam wielce zadowolona. Budząc się, nie wyciągnęłam od razu łapy po telefon w celu sprawdzenia godziny, lecz poleżałam chwilkę nieruchomo, żeby zobaczyć, co się stanie. Pod powiekami ukazały się zmieniające się szybko kolumny liter, szerokie na 6-8 znaków. Czcionka była bardzo słabo widoczna, za mały kontrast z tłem, niczym w komunikacie pojawiającym się przy nieudanej próbie logowania na forum. Pod względem swojej mocy wizja ta była tylko ułamkiem doświadczenia z 14 lipca 2018, jednak przybrała nieco inną formę niż zwykle. Litery w poszczególnych rzędach były jednakowe, miałam też silną świadomość swego ciała i otoczenia. Dawno nie zdarzyło mi się uchwycić tego świetlistego momentu po zakończeniu snu. Można więc powiedzieć, że choć trochę posunęłam się do przodu.
Usnęłam ponownie. Leżałam z mamą na kanapie z nogami skierowanymi w kierunku jej głowy, próbując zasnąć. Nie przebrałam się do spania, nie umyłam nawet zębów ani reszty ciała.
Podeszłam do okna. Na ulicy mężczyzna szedł pod rękę z partnerką, trzymając przy niej naczynie na wymioty - białą doniczkę. W końcu kobieta kucnęła przy altanie śmietnikowej i tam pozbyła się tego, co zalegało w jej wnętrzu.
Położyłam się znów i opuściłam ciało. Na dworcu kolejowym poleciałam wysoko w górę. W pewnym momencie pojawił się opór, czułam, że nie jestem w stanie wznieść się wyżej, ale byłam zadowolona. Wysokość była całkiem przyzwoita. Ujrzałam pociąg, w którym coś było nie w porządku z ostatnim wagonem. Przestraszyłam się. Pomyślałam, że to może doprowadzić do katastrofy.
Byłam w sennej bibliotece. Zainteresowała mnie książka o tematyce historycznej. Było tam coś o bitwie pod Cedynią. Za czasów szkolnych olewałam historię. Bardziej obchodziło mnie wtedy zdobywanie wiedzy o autyzmie. Teraz jednak daty i opisy przeszłych wydarzeń zafascynowały mnie. Zaskoczyły mnie uczucia, które mnie opanowały. Pomyślałam, że przedtem karma nie pozwalała mi na zainteresowanie tym przedmiotem. Było mi smutno, kiedy musiałam opuścić budynek, zostawiając w nim książkę.
Znalazłam się w firmie. Koleżanka z biurka obok przyczepiła zszywaczem do faktury mój odtwarzacz mp3 ze słuchawkami. Byłam wściekła, gdyż urządzenie było cały czas włączone i rozładowało się.
Wraz z kilkoma dziewczynkami w wieku 8-12 lat udałam się na przyjęcie na ostatnie piętro do starszego pana, który interesował się osobami w tym wieku. Jakaś kobieta była tym oburzona, ale zignorowałyśmy to. Przyniesiono torty. Znajdowały się na nich karteczki z godziną dostawy (np. 20:48), które skojarzyły mi się z porą napisania jakiegoś posta czy wiadomości na czacie. Wyjadałam ciasto z jakiegoś pojemnika. Gdy go opróżniłam, jedna z dziewcząt uznała go za śmietnik i wrzuciła coś do niego.
Wieczorem przed spaniem wielokrotnie powtórzyłam mantrę "Chcę magiczną łopatkę do pogłębiania wglądu".
Położyłam się znacznie później niż zwykle. Tyle się działo w Internecie... W rezultacie obudziłam się dopiero o czwartej.
Pamiętam, że śniło mi się, że udało mi się założyć multikonto na ajsenie, z czego byłam wielce zadowolona. Budząc się, nie wyciągnęłam od razu łapy po telefon w celu sprawdzenia godziny, lecz poleżałam chwilkę nieruchomo, żeby zobaczyć, co się stanie. Pod powiekami ukazały się zmieniające się szybko kolumny liter, szerokie na 6-8 znaków. Czcionka była bardzo słabo widoczna, za mały kontrast z tłem, niczym w komunikacie pojawiającym się przy nieudanej próbie logowania na forum. Pod względem swojej mocy wizja ta była tylko ułamkiem doświadczenia z 14 lipca 2018, jednak przybrała nieco inną formę niż zwykle. Litery w poszczególnych rzędach były jednakowe, miałam też silną świadomość swego ciała i otoczenia. Dawno nie zdarzyło mi się uchwycić tego świetlistego momentu po zakończeniu snu. Można więc powiedzieć, że choć trochę posunęłam się do przodu.
Usnęłam ponownie. Leżałam z mamą na kanapie z nogami skierowanymi w kierunku jej głowy, próbując zasnąć. Nie przebrałam się do spania, nie umyłam nawet zębów ani reszty ciała.
Podeszłam do okna. Na ulicy mężczyzna szedł pod rękę z partnerką, trzymając przy niej naczynie na wymioty - białą doniczkę. W końcu kobieta kucnęła przy altanie śmietnikowej i tam pozbyła się tego, co zalegało w jej wnętrzu.
Położyłam się znów i opuściłam ciało. Na dworcu kolejowym poleciałam wysoko w górę. W pewnym momencie pojawił się opór, czułam, że nie jestem w stanie wznieść się wyżej, ale byłam zadowolona. Wysokość była całkiem przyzwoita. Ujrzałam pociąg, w którym coś było nie w porządku z ostatnim wagonem. Przestraszyłam się. Pomyślałam, że to może doprowadzić do katastrofy.
Byłam w sennej bibliotece. Zainteresowała mnie książka o tematyce historycznej. Było tam coś o bitwie pod Cedynią. Za czasów szkolnych olewałam historię. Bardziej obchodziło mnie wtedy zdobywanie wiedzy o autyzmie. Teraz jednak daty i opisy przeszłych wydarzeń zafascynowały mnie. Zaskoczyły mnie uczucia, które mnie opanowały. Pomyślałam, że przedtem karma nie pozwalała mi na zainteresowanie tym przedmiotem. Było mi smutno, kiedy musiałam opuścić budynek, zostawiając w nim książkę.
Znalazłam się w firmie. Koleżanka z biurka obok przyczepiła zszywaczem do faktury mój odtwarzacz mp3 ze słuchawkami. Byłam wściekła, gdyż urządzenie było cały czas włączone i rozładowało się.
Wraz z kilkoma dziewczynkami w wieku 8-12 lat udałam się na przyjęcie na ostatnie piętro do starszego pana, który interesował się osobami w tym wieku. Jakaś kobieta była tym oburzona, ale zignorowałyśmy to. Przyniesiono torty. Znajdowały się na nich karteczki z godziną dostawy (np. 20:48), które skojarzyły mi się z porą napisania jakiegoś posta czy wiadomości na czacie. Wyjadałam ciasto z jakiegoś pojemnika. Gdy go opróżniłam, jedna z dziewcząt uznała go za śmietnik i wrzuciła coś do niego.
Wysłano z mojego Samsunga F41.2