07-10-2017, 08:46
# Zbiór fragmentów snów z ostatnich dni
Coś w rodzaju filmu animowanego, którego bohaterami są pluszowe psy, w dodatku część z nich wyglądała jak moje i siostry zabawki z dzieciństwa. Główny bohater, stary cyniczny pies postanawia uciec z miejsca, w którym dzieje się akcja, zabierając ze sobą młodą suczkę, która z jakiegoś powodu była tam ważną zakładniczką. Kiedy uciekają, ona ma na sobie kaganiec. Pyta swojego towarzysza, czy mógłby jej go zdjąć. On odpowiada, że na razie to nie ma znaczenia i nawet lepiej, bo podczas ucieczki powinni być cicho.
============================================
Do połowy oglądam jakaś dziwną wersję "Śpiącej Królewny" do połowy w niej uczestniczę. Oglądam aktorów z bliska. W tej wersji królewna jako dziecko nawiązuje znajomość z dziwnym chłopcem, bardzo podobnym do mojego dawnego kolegi z gimnazjum. Kiedy chłopiec chodzi po dziedzińcu zamku, zauważam, że ma spodnie rozdarte na tyłku i widać mu przez to majtki z pasków, jak z jakiegoś sex-shopu.
Piszę potem recenzję tego filmu. Bazgrzę wyjątkowo nieczytelnie czarnym długopisem. Muszę się jakoś zmieścić w górnych dwóch trzecich kartki A4 bo poniżej jest coś wydrukowane i pod spodem ma być miejsce na coś innego. Na koniec, ledwo się mieszcząc, dopisuję, że ten chłopiec w filmie był właśnie tym złym towarzystwem, przed którym zawsze ostrzegają rodzice.
============================================
"Budzę się". Jest nadal dość ciemno. Wszystko widać lekko niebieskawe. Czuję, że ktoś jest w pokoju. Kładę się, próbuję spać, ale zaczynam wirować. Widzę samą z siebie jakby z boku. Myślę, że to paraliż senny i początek OOBE, zastanawiam się, czy teraz już zawsze tak będzie, kiedy tylko się położę.
Budzę się, tym razem naprawdę.
============================================
Mam zanieść jakieś torby do Centrum Zdrowia Dziecka. Kiedy tam jestem i idę korytarzami z ostro żółtymi ścianami, z czego w niektórych rośnie las iglasty, zdaję sobie sprawę, że to musi być sen. Odwracam się, patrzę na ścianę. Czas wyraźnie zwalnia do tempa bardziej zbliżonego do normalnego. Czuję jakiś dyskomfort w związku z niesionymi torbami. Z jakiegoś powodu nie mogę ich zostawić. Postanawiam je telepatycznie gdzieś odesłać, zanim stąd wyjdę, wracając przez korytarz z drzewami. Idę przez pomieszczenia przypominające kącik kuchenny dla sprzątaczek, dalej jest toaleta. Stwierdziłam, że tam nikt nie będzie przeszkadzał. Położyłam rzeczy z toreb na niskiej ławce pod ścianą. Zaczęłam na nie dmuchać, przez co one jakby topiły się jak lód i wsiąkały w ławkę. Oczywiście jacyś ludzie musieli stanąć w drzwiach, więc przerwałam i je zamknęłam. Kiedy próbowałam to skończyć, obudziłam się.
# Takie mam wrażenie, że w którymś momencie tam bardzo mi się świadomość obniżyła.
Coś w rodzaju filmu animowanego, którego bohaterami są pluszowe psy, w dodatku część z nich wyglądała jak moje i siostry zabawki z dzieciństwa. Główny bohater, stary cyniczny pies postanawia uciec z miejsca, w którym dzieje się akcja, zabierając ze sobą młodą suczkę, która z jakiegoś powodu była tam ważną zakładniczką. Kiedy uciekają, ona ma na sobie kaganiec. Pyta swojego towarzysza, czy mógłby jej go zdjąć. On odpowiada, że na razie to nie ma znaczenia i nawet lepiej, bo podczas ucieczki powinni być cicho.
============================================
Do połowy oglądam jakaś dziwną wersję "Śpiącej Królewny" do połowy w niej uczestniczę. Oglądam aktorów z bliska. W tej wersji królewna jako dziecko nawiązuje znajomość z dziwnym chłopcem, bardzo podobnym do mojego dawnego kolegi z gimnazjum. Kiedy chłopiec chodzi po dziedzińcu zamku, zauważam, że ma spodnie rozdarte na tyłku i widać mu przez to majtki z pasków, jak z jakiegoś sex-shopu.
Piszę potem recenzję tego filmu. Bazgrzę wyjątkowo nieczytelnie czarnym długopisem. Muszę się jakoś zmieścić w górnych dwóch trzecich kartki A4 bo poniżej jest coś wydrukowane i pod spodem ma być miejsce na coś innego. Na koniec, ledwo się mieszcząc, dopisuję, że ten chłopiec w filmie był właśnie tym złym towarzystwem, przed którym zawsze ostrzegają rodzice.
============================================
"Budzę się". Jest nadal dość ciemno. Wszystko widać lekko niebieskawe. Czuję, że ktoś jest w pokoju. Kładę się, próbuję spać, ale zaczynam wirować. Widzę samą z siebie jakby z boku. Myślę, że to paraliż senny i początek OOBE, zastanawiam się, czy teraz już zawsze tak będzie, kiedy tylko się położę.
Budzę się, tym razem naprawdę.
============================================
Mam zanieść jakieś torby do Centrum Zdrowia Dziecka. Kiedy tam jestem i idę korytarzami z ostro żółtymi ścianami, z czego w niektórych rośnie las iglasty, zdaję sobie sprawę, że to musi być sen. Odwracam się, patrzę na ścianę. Czas wyraźnie zwalnia do tempa bardziej zbliżonego do normalnego. Czuję jakiś dyskomfort w związku z niesionymi torbami. Z jakiegoś powodu nie mogę ich zostawić. Postanawiam je telepatycznie gdzieś odesłać, zanim stąd wyjdę, wracając przez korytarz z drzewami. Idę przez pomieszczenia przypominające kącik kuchenny dla sprzątaczek, dalej jest toaleta. Stwierdziłam, że tam nikt nie będzie przeszkadzał. Położyłam rzeczy z toreb na niskiej ławce pod ścianą. Zaczęłam na nie dmuchać, przez co one jakby topiły się jak lód i wsiąkały w ławkę. Oczywiście jacyś ludzie musieli stanąć w drzwiach, więc przerwałam i je zamknęłam. Kiedy próbowałam to skończyć, obudziłam się.
# Takie mam wrażenie, że w którymś momencie tam bardzo mi się świadomość obniżyła.