20-02-2020, 19:50
Stałam przed domem i patrzyłam w niebo, na którym coś zaczęło układać się w ogromny obraz. Ktoś mi tlumaczyl, że to taka sztuka. Kiedyś malowao na sufitach freski na niebieskim tle żeby przypominały niebo a on teraz maluje niebo, żeby wyglądało jak sklepienie. Obraz zajmował większą część nieba i przestawiał coś w rodzaju portretu kobiety, trochę przypominał ikonę. Chciałam obejrzeć każdy szczegół a wtedy cały odbierany przeze mnie widok zaczął migać jakby zmieniał się w negatyw poprzecinany szarpanymi liniami. Coś jak miganie rozbitego ekranu LCD? Cały czas byłam świadoma i chciałam zobaczyć co będzie dalej ale odcięło mi prąd.
W innym chodziłam po nocnym mieście i starałam się kogoś znaleźć. Nagle zrobiło się zupełnie ciemno. Wymyśliłam sobie na potrzeby tej misji, że pewnie awaria sieci i dlatego wszystko zgasło. Postarałam się nie spanikować i macałam podłoże, które wydało mi się kamiennymi schodami więc zaraz zaczęłam odzyskiwać wizję. Pojawiły się światła lamp w oddali a później reszta widoku miasteczka z uliczkami z bruku i starymi kamienicami. Lampy miały takie ciepłe światło więc wygladało to dosyć przyjemnie. Znowu zaczęłam szukać kogoś przemierzając uliczki. Ale okazało się w koncu, że ten ktoś mnie ciągle zwodził.
W innym chodziłam po nocnym mieście i starałam się kogoś znaleźć. Nagle zrobiło się zupełnie ciemno. Wymyśliłam sobie na potrzeby tej misji, że pewnie awaria sieci i dlatego wszystko zgasło. Postarałam się nie spanikować i macałam podłoże, które wydało mi się kamiennymi schodami więc zaraz zaczęłam odzyskiwać wizję. Pojawiły się światła lamp w oddali a później reszta widoku miasteczka z uliczkami z bruku i starymi kamienicami. Lampy miały takie ciepłe światło więc wygladało to dosyć przyjemnie. Znowu zaczęłam szukać kogoś przemierzając uliczki. Ale okazało się w koncu, że ten ktoś mnie ciągle zwodził.