10-10-2016, 21:14
Śnieżny widok
10.10.2016
Ubieram górną część od piżamy, po chwili jednak rezygnuję i zostawiam na podłodze. Wychodzę przez okno jak przez drzwi, przemieszczam się gdzie indziej zamiast na trawnik przed oknem. Przez chwilę wydaje mi się, że to gdzieś niedaleko na dzielnicy, ale jednak nie wiem co to za miejsce. Przez cały czas widzę bardzo słabo, chyba głowę mam zwieszoną w dół i widzę jedynie drogę. Wchodzę do jakiejś budki coś jak większy kiosk, może papierniczy. Na lodówce widzę rysunki zwierzątek, jedno to słoń. Męski głos pyta się w czym może mi pomóc, nie odpowiadam i wychodzę. Udało mi się spojrzeć w kierunku z którego przybyłem, oczywiście nie ma tam mieszkania, ani mojego okna tylko budynek, albo i także podobny sklepik w nieznanym miejscu. Idę za sklepik, z którego dopiero co wyszedłem. Mocno muszę się skupić, aby coś zobaczyć, skręcam też głową w prawo, co mi polepsza widok. Patrzę w niebo, widać jakieś drobne światełka i duże mocno świecące słońce, wygląda dziwnie. Patrzę teraz w dół, ze wzgórza, na którym stoję, rozpościera się rozległy wspaniały widok. Mocno zaśnieżona droga prowadzi stromo w dół. Dalej jest woda, chyba jezioro, a za nim gęsty las. Chcę się tam przedostać, nie przeszkadza mi to, że będę musiał pokonać wodę. Gdy chcę już schodzić śnieżną drogą, budzę się.
10.10.2016
Ubieram górną część od piżamy, po chwili jednak rezygnuję i zostawiam na podłodze. Wychodzę przez okno jak przez drzwi, przemieszczam się gdzie indziej zamiast na trawnik przed oknem. Przez chwilę wydaje mi się, że to gdzieś niedaleko na dzielnicy, ale jednak nie wiem co to za miejsce. Przez cały czas widzę bardzo słabo, chyba głowę mam zwieszoną w dół i widzę jedynie drogę. Wchodzę do jakiejś budki coś jak większy kiosk, może papierniczy. Na lodówce widzę rysunki zwierzątek, jedno to słoń. Męski głos pyta się w czym może mi pomóc, nie odpowiadam i wychodzę. Udało mi się spojrzeć w kierunku z którego przybyłem, oczywiście nie ma tam mieszkania, ani mojego okna tylko budynek, albo i także podobny sklepik w nieznanym miejscu. Idę za sklepik, z którego dopiero co wyszedłem. Mocno muszę się skupić, aby coś zobaczyć, skręcam też głową w prawo, co mi polepsza widok. Patrzę w niebo, widać jakieś drobne światełka i duże mocno świecące słońce, wygląda dziwnie. Patrzę teraz w dół, ze wzgórza, na którym stoję, rozpościera się rozległy wspaniały widok. Mocno zaśnieżona droga prowadzi stromo w dół. Dalej jest woda, chyba jezioro, a za nim gęsty las. Chcę się tam przedostać, nie przeszkadza mi to, że będę musiał pokonać wodę. Gdy chcę już schodzić śnieżną drogą, budzę się.