29-06-2018, 14:57
Karawana:
Szedłem w konwoju z grupą ludzi mi nieznajomych, odczuwałem w ich obecności niepokój.
Moim zadaniem było ich chronić przed niebezpieczeństwami typu bandyci/koczownicy,
jak na złość musieli pojawić się jacyś delikwenci i o dziwo nie odczułem żadnego zdenerwowania
wręcz przeciwnie, gdy tylko się pojawili zacząłem się ekscytować.
Teraz opis miejsca żeby było jaśniej:
Akcja dzieje się na pustyni, karawana z tego co się orientuje z początku snu przemieszczała się
po ruinach pustynnych i główna akcja działa się w takich właśnie ruinach.
Wyglądały one jak zawalone mury od zamku tylko, że z piasku postrzępione i o dziwo,
że zawalone to można było po nich chodzić, tak fortunnie się piaskowce ułożyły (wow xd).
Wnętrze tego "zamku" było na wpół zasypane piaskiem i nieco wystający bruk
zrobiony z piaskowca. Z jednej strony muru były podniszczone schody prowadzące nań
oraz kawałek obok brama z lekko przysypanym piaskiem wejściem.
Prawdopodobnie naprzeciwko tej bramy i schodów był zawalony budynek lecz
pamięć o tym miejscu jest zbyt rozmazana bym to mógł stwierdzić ale pewny jestem,
że obok tego czegoś była brama przez którą wjeżdżała ta karawana.
Warunki panujące to trochę o pogodzie to było czuć takie uczucie ciepła lecz nie gorąco
jak to na pustyni bywa chyba(nigdy na takowej nie byłem xd) wszystko to wyglądało
nie wiem jak to ująć :p "atmosfera była z leksza pomarańczowa, a raczej grejpfrutowa xd".
Wiał lekki wiatr prawie, że nieodczuwalny, a i niebo jeszcze było takie grejpfrutowe.
No to kontynuujemy..:
Byłem podekscytowany lecz nie za bardzo raczej coś w stylu lew czający się na kulawą gazelę,
której los jest już przesądzony, stanąłem w takim lekkim rozkroku jakim się staje gotowym do
walki po czym z lekkim uśmiechem wyciągnąłem katanę..
Przejdźmy teraz do mojego wyglądu tu będzie nieco krócej :p
Mianowicie wyglądałem jak pustynny samuraj,
słomiany kapelusz ze średnicą 1 metra xd,
poszarpana szata koloru szaro pomarańczowego z czerwonymi przewijanymi
wokół torsu i pasa pasami. Jeśli o obuwie chodzi to nie jestem w stanie do końca stwierdzić,
bo sytuacja jak z tym tajemniczym budynkiem dwa opisy wyżej ale podejrzewam, iż to mogły
być sandały dobra tyle z wyglądu, wyżej pisałem już że mam katanę xd.
..Którą wyciągnąłem z pochwy i ruszyłem do walki i tu taki zbieg okoliczności,
że samego dokładnego przebiegu walki nie pamiętam tylko urywki oraz uczucie towarzyszące
podczas walki to tak.. najpierw pierwszy przeciwnik to zeskoczył z muru na mnie
po czym przerżnąłem go na pół i zaczęli schodzić się kolejni i jak mówiłem samego przebiegu
nie pamiętam, kolejny urywek był na murze jak przeciwnik klęczał przede mną i błagał
w jakimś języku o litość ze złożonymi rękami pamiętam że chyba mu odpowiedziałem w iście
filmowym stylu "wyczerpała się"(chodzi o litość xd) lecz również pewności nie mam.
Kolejny ogół sprawy jaka się tam działa, który zapamiętałem to, że wpadłem w amok i
zacząłem zrzynać wszystkich jak świnie ciąłem każdego po kolei jak leciało.
Gdy została ich garstka i zaczęli już uciekać jeden z moich ludzi z karawany próbował
mnie powstrzymać wybiegł zza mnie gdy byłem w amoku i się nie kontrolowałem
stanął przede mną i gdy zaczął mi mi mówić już żebym przestał zabijać przekułem go
kataną na wylot po czym wyciągnąłem z niego miecz i rzuciłem go na ziemię(piaskowiec
znaczy się bo to się działo na murze w tym momencie hehe) zbiegłem z muru i położyłem się
przy murze obok bramy skulony w poczuciu winy.
Więcej nie pamiętam żałuję za to i pragnę się poprawić.
Jak coś jest nie tak to proszę pisać