23-08-2017, 22:50
>> Technika improwizowana: Okienko WILD
Zgodnie z zapowiedzią, piszę o swoim małym eksperymencie.
Improwizowany zadział się, kiedy obudziłam się - ale nie do końca - w trakcie nocy. Ponownie zasypiając trafiłam do "limba" (miejsce, w którym jest nic; czarna przestrzeń - pojawiam się w nim np. pomiędzy snami) i pierwszy raz zobaczyłam w nim cokolwiek. Był to prostokątny otwór, takie jakby okienko, przez który widać było jakiś pusty plac. Zrozumiałam, że mogę tam wytworzyć sen. Pomyślałam, że może się tam dziać festyn i bach, są parasole oraz budy z jedzeniem. Jednak nie miałam jak wejść do tego snu, nie potrafiłam przejść przez ten otwór. W pewnym momencie w kadrze pojawiła się jakaś kobieta o latynoskiej urodzie; postanawiłam się jej chwycić i podciągnąć - w ten sposób udało mi się wejść do snu. Przewróciłam się na nią i wtedy byłam już w pełni w tym śnie - po dziurze za moimi plecami nie było śladu, a kobieta była przekonana, że się potknęłam i dlatego na nią wpadłam. Do końca snu zachowałam świadomość.
Chciałam powtórzyć myk z "okienkiem" następnej nocy, więc wyróżniłam sobie główne elementy, które składały się na, jak sądziłam, udaną operację:
1. Limbo
2. Okienko
3. Kotwica (tak sobie nazwałam symbol, który pozwolił mi wejść do snu - uznałam, że to musi być jakaś żywa istota, bo parasoli na przykład nie potrafiłam złapać)
4. Rozespanie (przy zasypianiu nie do osiągnięcia, ale i tak postanowiłam spróbować wykonać myk)
Jedyne, co mi się udało, to to, że kiedy złapałam rękę "kotwicy" i podciągnęłam się do środka okienka, natychmiast zasnęłam, ale przy okazji straciłam świadomość. Zawsze coś
Drugiej i trzeciej nocy podobnie - turbo zasypianie ze stratą świadomości.
Kumpel poradził mi, żeby odwrócić źródło siły - zamiast pchać się do snu, pozwolić mu się pochłonąć. W symbolice wyglądałoby to na przykład tak, że zamiast próbować "siłowo" przecisnąć się przez okienko, pozwalam się okienku rozszerzyć w taki sposób, że w końcu limbo po prostu znika, a ja jestem otoczona przez sen.
Wypróbuję taki wariant. Jak też się nie uda, zainteresuję się innymi technikami do osiągnięcia podobnego efektu
>> Właściwości moich snów
Chciałam dopisać jedną rzecz do listy z poprzedniego posta:
4. Ludzie
Najczęściej bez tożsamości - nikt, kogo znam, czy nawet kojarzę; zwykle nie mają imion. Nawet jeśli widzę twarze (bardzo rzadko), szczegóły ubrań, albo charakterystyczne zachowania/wypowiedzi. Na przykład: mogę z kimś spędzić cały sen, przeżywać magiczne przygody, wiedzieć, co ten ktoś lubi zjeść na śniadanie, a dalej nie znam imienia i nie widzę twarzy; czasem nawet nie jestem w stanie określić płci. Z rzadka pojawiają się postaci, które znam z mojego życia na jawie.
>> Smaczek ze snu (zwykłego)
Całość fabuły pozwolę sobie odpuścić
A fragment leci tak:
W pewnym momencie laska zaczyna wpadać w panikę, że jej partner zorientuje się, co się stało. Jeden z obecnych facetów mówi: "Owszem, ale tylko jeśli ktoś mu o tym powie. Tak jak było z Heraklesem, który specjalnie wybrał się do domu rywala, żeby znaleźć tam swoje gacie. W ten sposób udowodnił, że przespał się z jego panną, podkopał jego wiarę w siebie, a potem przejął po nim władzę w mieście".
W tym konkretnym śnie byłam absolutnie przekonana, że to jeden z mitów, o którym uczyłam się na historii w liceum.
Zgodnie z zapowiedzią, piszę o swoim małym eksperymencie.
Improwizowany zadział się, kiedy obudziłam się - ale nie do końca - w trakcie nocy. Ponownie zasypiając trafiłam do "limba" (miejsce, w którym jest nic; czarna przestrzeń - pojawiam się w nim np. pomiędzy snami) i pierwszy raz zobaczyłam w nim cokolwiek. Był to prostokątny otwór, takie jakby okienko, przez który widać było jakiś pusty plac. Zrozumiałam, że mogę tam wytworzyć sen. Pomyślałam, że może się tam dziać festyn i bach, są parasole oraz budy z jedzeniem. Jednak nie miałam jak wejść do tego snu, nie potrafiłam przejść przez ten otwór. W pewnym momencie w kadrze pojawiła się jakaś kobieta o latynoskiej urodzie; postanawiłam się jej chwycić i podciągnąć - w ten sposób udało mi się wejść do snu. Przewróciłam się na nią i wtedy byłam już w pełni w tym śnie - po dziurze za moimi plecami nie było śladu, a kobieta była przekonana, że się potknęłam i dlatego na nią wpadłam. Do końca snu zachowałam świadomość.
Chciałam powtórzyć myk z "okienkiem" następnej nocy, więc wyróżniłam sobie główne elementy, które składały się na, jak sądziłam, udaną operację:
1. Limbo
2. Okienko
3. Kotwica (tak sobie nazwałam symbol, który pozwolił mi wejść do snu - uznałam, że to musi być jakaś żywa istota, bo parasoli na przykład nie potrafiłam złapać)
4. Rozespanie (przy zasypianiu nie do osiągnięcia, ale i tak postanowiłam spróbować wykonać myk)
Jedyne, co mi się udało, to to, że kiedy złapałam rękę "kotwicy" i podciągnęłam się do środka okienka, natychmiast zasnęłam, ale przy okazji straciłam świadomość. Zawsze coś
Drugiej i trzeciej nocy podobnie - turbo zasypianie ze stratą świadomości.
Kumpel poradził mi, żeby odwrócić źródło siły - zamiast pchać się do snu, pozwolić mu się pochłonąć. W symbolice wyglądałoby to na przykład tak, że zamiast próbować "siłowo" przecisnąć się przez okienko, pozwalam się okienku rozszerzyć w taki sposób, że w końcu limbo po prostu znika, a ja jestem otoczona przez sen.
Wypróbuję taki wariant. Jak też się nie uda, zainteresuję się innymi technikami do osiągnięcia podobnego efektu
>> Właściwości moich snów
Chciałam dopisać jedną rzecz do listy z poprzedniego posta:
4. Ludzie
Najczęściej bez tożsamości - nikt, kogo znam, czy nawet kojarzę; zwykle nie mają imion. Nawet jeśli widzę twarze (bardzo rzadko), szczegóły ubrań, albo charakterystyczne zachowania/wypowiedzi. Na przykład: mogę z kimś spędzić cały sen, przeżywać magiczne przygody, wiedzieć, co ten ktoś lubi zjeść na śniadanie, a dalej nie znam imienia i nie widzę twarzy; czasem nawet nie jestem w stanie określić płci. Z rzadka pojawiają się postaci, które znam z mojego życia na jawie.
>> Smaczek ze snu (zwykłego)
Całość fabuły pozwolę sobie odpuścić
A fragment leci tak:
W pewnym momencie laska zaczyna wpadać w panikę, że jej partner zorientuje się, co się stało. Jeden z obecnych facetów mówi: "Owszem, ale tylko jeśli ktoś mu o tym powie. Tak jak było z Heraklesem, który specjalnie wybrał się do domu rywala, żeby znaleźć tam swoje gacie. W ten sposób udowodnił, że przespał się z jego panną, podkopał jego wiarę w siebie, a potem przejął po nim władzę w mieście".
W tym konkretnym śnie byłam absolutnie przekonana, że to jeden z mitów, o którym uczyłam się na historii w liceum.