11-06-2017, 23:08
1. Nie całkiem spalona
Duszę moją przeszywa grot rozżarzony,
A ja obecność jego w sobie czuję,
Gdy trawi zmysły moje i krew moją gotuje
Rozlał się i wypełnił mój umysł wzburzony
Jestem jak popiół wciąż nie całkiem ugaszony
I właśnie ten żar tak bardzo miłuję
W chwili rozkoszy, gdy spokój zyskuje
Każdy kawałek mnie, gorączką trawiony
Jestem na nieszczęście w szczęściu skazana
I nie ma nikogo, kto by mnie ocalił
Jestem jak biała kartka, wciąż w strzępy szarpana
Jestem ze szkła, a ktoś mnie z wysokości zwalił
Tak bezlitośnie na pastwę żywiołów wydana
Żyję dlatego, że żar do końca mnie nie spalił
2. Jedynie z rozkoszy cierpiąca
Mówią, że ten ogień dręczy bez litości,
A ja całkowicie wolna jestem od cierpienia
Przeżywam tylko najwyższe rozkoszy uniesienia,
Gdy Schemat wciąż domaga się sprawiedliwości
Nie znam przecież gorzkich słodyczy miłości,
Ale nie mogę zgasić owego płomienia
Choćby Rozsądek Rzeczy wołał głosem sumienia,
Natura wciąż będzie pogrążać mnie w mojej słabości
Przecież nie jestem cudownie wyróżniona
Lecz przez niezgłębiony los ukarana
W tym tkwi ironia niewyjaśniona
Nie bólem lecz szczęściem wciąż jestem nękana
Już od samego początku wiem - jestem zgubiona
I trwam tak, ślepą nadzieją przy życiu trzymana
3. Zagubiona i niewinna
Kiedyś wszystkie myśli moje całkiem czyste były,
Póki nie zostały na wskroś przepalone
Co robić, kiedy wszystko na głowie postawione,
A mnie szarpią do sztormu tak podobne siły?
To one się do tego chaosu przyczyniły,
Przez który wszystko na nowo jest tworzone,
W którym wszystko na wieki będzie pogrążone,
Który przez to jest okrutny, że tak miły
Jedna chwila wystarczy, by wszystko się zmieniło
I aby wszystko nabrało nowego znaczenia
W imię tego, co umysł i krew moją skaziło
Poddaję się, posłuszna woli przeznaczenia
Wątpię, żeby to kiedyś się skończyło
Świat nie zna litości ani zrozumienia
# Z dawnych ponurych depresyjnych czasów (2007-2010)
Duszę moją przeszywa grot rozżarzony,
A ja obecność jego w sobie czuję,
Gdy trawi zmysły moje i krew moją gotuje
Rozlał się i wypełnił mój umysł wzburzony
Jestem jak popiół wciąż nie całkiem ugaszony
I właśnie ten żar tak bardzo miłuję
W chwili rozkoszy, gdy spokój zyskuje
Każdy kawałek mnie, gorączką trawiony
Jestem na nieszczęście w szczęściu skazana
I nie ma nikogo, kto by mnie ocalił
Jestem jak biała kartka, wciąż w strzępy szarpana
Jestem ze szkła, a ktoś mnie z wysokości zwalił
Tak bezlitośnie na pastwę żywiołów wydana
Żyję dlatego, że żar do końca mnie nie spalił
2. Jedynie z rozkoszy cierpiąca
Mówią, że ten ogień dręczy bez litości,
A ja całkowicie wolna jestem od cierpienia
Przeżywam tylko najwyższe rozkoszy uniesienia,
Gdy Schemat wciąż domaga się sprawiedliwości
Nie znam przecież gorzkich słodyczy miłości,
Ale nie mogę zgasić owego płomienia
Choćby Rozsądek Rzeczy wołał głosem sumienia,
Natura wciąż będzie pogrążać mnie w mojej słabości
Przecież nie jestem cudownie wyróżniona
Lecz przez niezgłębiony los ukarana
W tym tkwi ironia niewyjaśniona
Nie bólem lecz szczęściem wciąż jestem nękana
Już od samego początku wiem - jestem zgubiona
I trwam tak, ślepą nadzieją przy życiu trzymana
3. Zagubiona i niewinna
Kiedyś wszystkie myśli moje całkiem czyste były,
Póki nie zostały na wskroś przepalone
Co robić, kiedy wszystko na głowie postawione,
A mnie szarpią do sztormu tak podobne siły?
To one się do tego chaosu przyczyniły,
Przez który wszystko na nowo jest tworzone,
W którym wszystko na wieki będzie pogrążone,
Który przez to jest okrutny, że tak miły
Jedna chwila wystarczy, by wszystko się zmieniło
I aby wszystko nabrało nowego znaczenia
W imię tego, co umysł i krew moją skaziło
Poddaję się, posłuszna woli przeznaczenia
Wątpię, żeby to kiedyś się skończyło
Świat nie zna litości ani zrozumienia
# Z dawnych ponurych depresyjnych czasów (2007-2010)