17-12-2016, 16:39
Jestem w półmroku. Wnętrze jakiegoś ośrodka - przypomina trochę szpital, trochę więzienie (długie puste korytarze). Jestem przy stole recepcji(?) gdzie rozmawiam z kobietą. Mam poczucie, że zgadzam się na jakiś zmieniając stan umysłu eksperyment na sobie. Ta kreacja sprawia że kobieta zaczyna mówić o moim zmarłym ojcu, że mogę się z nim zobaczyć. Że utknął gdzieś w przestrzeni pomiędzy życiem, a śmiercią. Decyduję się, idziemy korytarzem wprost przez zakratowane drzwi. W końcu korytarza widzę drzwi do oświetlonego od wewnątrz pokoju - celu. Czuję innej siebie kilka innych osób. Skojarzenie z wojskowymi odprowadzającymi 'ochotnika' i czytających mu jakieś papiery.
(klik) jestem w jasnym pokoju. Za biurkiem siedzi kobieta i wstukuje parametry podróży. Z bocznej perspektywy przyglądam się i dostrzegam fragmenty panelu na którym wprowadza dane. Najpierw widzę panel, potem menu w komputerowym programie.
Najpierw wklikuje datę, pod spodem widzę pola z lokalizacja, ale nie potrafię nic rozszyfrować - najpierw 1979,ale potem zmienia na 1980. Myślę że to zła data, ojciec był wtedy młodzieńcem.
(klik) jestem w jasnym pokoju. Za biurkiem siedzi kobieta i wstukuje parametry podróży. Z bocznej perspektywy przyglądam się i dostrzegam fragmenty panelu na którym wprowadza dane. Najpierw widzę panel, potem menu w komputerowym programie.
Najpierw wklikuje datę, pod spodem widzę pola z lokalizacja, ale nie potrafię nic rozszyfrować - najpierw 1979,ale potem zmienia na 1980. Myślę że to zła data, ojciec był wtedy młodzieńcem.
Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.