miałem LD ale jestem rozczarowany, może za dzieciaka czy jako nastolatek miałem lepsze LD, więc sorry ale albo jestem upośledzony i odporny na radość w LD, albo w necie jest jeden wielki kit.

To ostatnie, wiele opisów przeżyć jest nadkoloryzowanych i nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości bo są posiane pod kątem emocji i hajpu. Opisy LD w internecie też nie pomagają bo opowiadają że każdy może i łatwo. Tak nie jest. Tylko niewiele osób ma naturalne predyspozycje i najlepiej jest w ogóle się w to nie babrać, szczególnie jeżeli chce się tylko dla rozrywki. LD to narzędzie do samorozwoju i tylko takim powinno pozostać.

może mam za bardzo wygórowane wymagania i szukam mistyki tam gdzie jej nie ma 

To już lepiej narkotyki wziąć*

*Ten post nie ma na celu promowania i nakłaniana do kupna narkotyków. Powstał on w celach informacyjnych by zasugerować że w snach mało co jest mistyczne, jeżeli ktoś szuka tajemniczych przeżyć i emocji łatwiej jest kupić środki psychoaktywne.

A tak na serio to lepiej zająć się medytacja czy też jogą snów. Tam to świadomy sen jest tylko skutkiem ubocznym działań które podejmujesz na swojej praktyce i później to snów nie masz w ogóle tylko sama błogość

hehe no i tak naprawdę na tej błogości mi zależy
jednak jeśli LD jest tak fascynujące jak gadają w sieci to nie pogardziłbym.

(08-10-2019, 12:42 )Nalewa napisał(a): A tak na serio to lepiej zająć się medytacja czy też jogą snów. Tam to świadomy sen jest tylko skutkiem ubocznym działań które podejmujesz na swojej praktyce i później to snów nie masz w ogóle tylko sama błogość

(08-10-2019, 13:11 )sidhartha napisał(a): hehe no i tak naprawdę na tej błogości mi zależy

Jesteś pewien? Sama odcieleśniona bezosobowa błogość? To jak orgasm bez stosunku, bez rozkoszowania się bliskością, kuszącym zapachem, ciepłem ciała kobiety, słodyczą jej spojrzenia, miękkością i gładkością jej skóry, bez zachwycających jęków, bez wciskania się w cudownie śliskie zakamarki. Tylko sama błogość.

Ja stwierdziłam, że ta błogość nic mi nie da. Pożądam jej, ale nawet jeśli jej doświadczę, po prostu będę naćpana krótszy lub dłuższy czas, a moja świadomość/dusza/umysł/postrzeganie nie ulegną żadnej poważnej transformacji. To tylko wewnętrzny narkotyk nie prowadzący do dalszego rozwoju.
Porzuciłabym świat przejawiony dla tej błogości. Jaki jest sens zabierać się za cokolwiek materialnie, jak można po prostu istnieć, trwać i odczuwać błogość, nie trzeba jej generować poprzez fizyczne działania?

Zasnę dziś z intencją obudzenia się. Nawet jeśli zaznam błogostanu, będę dalej walczyć z samsarycznym światem.

miałem LD, ale zamiast się rozwijać cofam się w rozwoju, tak jakby LD było tylko dla nielicznych, mam na myśli takie prawdziwe LD a nie tylko namiastkę jakiej prawdopodobnie ja doświadczam.

Jeżeli coś nie daje zadowalających rezultatów to trzeba to zmienić, nie ma nic na siłę. Nasz zsiqt jest o tyle piękny że nie ma jednej drogi do celu, jedna może być kręta i zwodnicza, drruga może być dla nas zastawiona i też jest trzecia, która została dla nas zaprojektowana.

Zapytaj siebie co naprawdę chcesz. Później spytaj kogoś jakimi drogami możesz iść i znajdź mistrza, co Cię tę drogą poprowadzi (może być autor książek i jego książki przykładowo).

boli mnie jednak że tyle lat spędziłem na próbach LD  "nic"