Zaczynamy przygody
#1
Właśnie się obudziłem z pierwszego LD jaki miałem od założenia tu konta. Jak pisałem w przywitaniu, miałem już kilka dobrych świadomych snów ale od teraz zaczynam zabawę na poważnie więc zeruję licznik.
Poszedłem spać o 2giej, obudziłem się o 10tej. Zajęcia mam na później więc poszedłem znów spać.
Miałem zwykły sen, byłem na imprezie, coś tam się pobawiłem i nie chciało mi się wracać nocnym busem więc zasnąłem u koleżanki. Nic szczególnego.

LDek:
Obudziłem się w swoim łóżku. Nie zgadzało mi się, bo przecież zasnąłem na domówce no ale dobra. Szukając telefonu by sprawdzić ile mam czasu do zajęć tknęło mnie żeby zrobić test rzeczywistości. Zatykam nos i... WOW, mogę oddychać. Spałem w majtkach i było zimno więc najpierw poszukałem ubrań, robiłem to bardzo wolno bo zmęczony i na kacu z poprzedniego snu xD.
Chciałem pozwiedzać senny świat. Podchodzę do okna, rozglądam się i widzę że rzeczywiście troszkę inna konfiguracja budynków niż za moim oknem w realu. Ubrany wchodzę na parapet, patrzę w dół a tam spora przepaść do trawy, mieszkam na 7 piętrze. Zlecieć nie zlecę, bo nie umiem (choć w poprzednich LD testowałem latanie, na początku z przedmiotem trzymanym w ręku którym nadawałem kierunek a później zwyczajnie i nawet mi wychodziło, ale to były "głębsze" sny i miałem przeczucie że dziś mi się nie uda). Stwierdziłem że zejdę po elewacji przyczepiony rękami i nogami jak spider-man czy James Bond z gadżetami. Nigdzie mi się nie spieszy, nie ma co ryzykować, więc wróciłem do pokoju przetestować zdolności wspinaczki na ścianie. Skakałem przy niej przez chwilę jak upośledzony i nic nie wychodziło xD no trudno. Przeczytałem kiedyś, że umysł nie jest gotowy na akceptację zjawisk nadnaturalnych nawet w śnie, a przynajmniej nie u początkującego. Spróbowałem więc zrobić coś łatwiejszego. Zamknąłem oczy i pomyślałem "w kieszeni mam gumy orbit". Niestety wsadzając rękę do kieszeni poczułem tylko materiał spodni.
No dobra, nie zlecę, nie zejdę po ścianie budynku, więc mało spektakularnie zejdę 7 pięter po schodach.
Przed wyjściem z pokoju, sen mi rzucił dodatkiem graficznym w postaci połączonych pępowiną przestrzelonych głów 4 noworodków leżących w rogu na stoliku. Podszedłem bliżej by się przyjrzeć, jednak był to prawdziwie przerażający widok więc zatrzymałem się metr od głów, spojrzałem na nie nieco dokładniej, po czym wyszedłem z pokoju.

Na korytarzu zacząłem latać. Niezbyt mi to wychodziło, zamiast lecieć prosto najczęściej trafiałem głową w sufit. Podleciałem do schodów i tu pomyślałem, że może zamiast schodzić spróbuję zlecieć te 7 pięter pomiędzy barierkami, w każdym budynku jak się popatrzy z wysoka widać taką szczelinę aż do parteru. Tak właśnie zrobiłem. W trakcie spadania, szczelina zamieniła się w tunel/zjeżdżalnie, więc spokojnie sobie zjechałem do parteru. Ciekawym dodatkiem był licznik metrów do końca zjazdu :d Na końcu, zamiast oczekiwanego parteru, wjechałem do kasyna, gdzie przywitał mnie świecący się na filoletowo-różowo napis "Vendetta". Wchodzę do kasyna, a tam kebab.
No spoko, głodny nie jestem, ale jakiś dziwny gość mi wcisnął do ręki 50 zeta, to przejrzałem dokładnie wywieszone menu i wybrałem meksykańskiego kebaba z pikantnym sosem. Podczas czekania zagadał do mnie ten dziwny gość. Był duży i wytatuowany, trochę się go bałem. Z mostu zaczął mi mówić o swojej ślicznej córeczce i zmuszać mnie do oglądania jej zdjęć. "Śliczna córeczka" miała zdeformowaną twarz jakby wpadła pod 3 auta z rzędu. Nie chciałem być niemiły więc mu przytakiwałem jaka to ona fajna. W tym momencie sen się nagle skończył, wrzuciło mnie do reala i od razu zabrałem się za wpis tutaj.

Dopiero zaczynam, więc miło by mi było usłyszeć jakieś opinie. Jaki mam styl pisania, czy ciekawie się czyta, może powinienem trochę zwięźlej pisać. 
:) :D ;)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#2
(28-03-2018, 12:20 )Void napisał(a): Ubrany wchodzę na parapet, patrzę w dół a tam spora przepaść do trawy, mieszkam na 7 piętrze. Zlecieć nie zlecę, bo nie umiem

Spróbuj zbiec po ścianie w dół. Wiele razy tak robiłem we śnie, nieważne jak wysoki był budynek, od razu włączały się spowalniacze i droga się skracała, tak, że prawie od razu byłem na miejscu. I dodam, że były to nie LDeki :D
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#3
Mnie bardzo się podoba twój styl, taki informacyjno-felietonowy, ja w podobny sposób piszę :) Równie mocno podoba mi się sam sen; coś czuję, że cały ten dziennik będzie pełny ciekawych i zabawnych motywów sennych :)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#4
sen #1 Siedziałem ze swoją rodziną w salonie. Obok mnie była jakaś kobieta. Testowaliśmy swoje umiejętności w LD. Kazałem jej wyczarować liny (chciałem się nimi wydostać z pokoju). Nie udało jej się. Ja sam próbowałem latać, ale jedynie udało mi się unieść parę cm nad sofę.

sen #2
Byłem w ogromnym domu. Poza mną, jak mi się z początku zdawało, były 4 osoby. Każdy każdego próbował zabić. Oni byli profesjonalnymi mordercami a ja miałem umiejętności bojowe jak w realu czyli średnie. Moją bronią była patelnia. Po paru sekundach prób uzyskałem moje zdolności zgrabnego latania po sennym świecie (Wiecie jak to jest, na początku się uczyliście i nauczyliście, ale początek snu nie pamięta tych skilli, trzeba je "przypomnieć", przynajmniej ja tak mam). Latając, skradając się, chowając, próbując uniknąć bycia zabitym, wleciałem do największego pokoju w tym ogromnym domu. Schowałem się na szafie, która miała 25m wysokości, sam pokój miał z 30. Na dole pokoju, w moim polu widzenia, zaczęli się zbierać wszyscy zabójcy. Jak się okazało, nie było ich 4 a 30. Niedługo miała się zacząć "survival game". Wszyscy ci zabójcy wyglądali bardzo profesjonalnie. Była tam każda klasa, magowie, szamani,super przebiegłe 5latki, assasini uzbrojeni w sztylety zakończone truciznami itp, wszystko co sobie można wyobrazić biorąc za wzór postacie z igrzysk śmierci czy jakiegoś anime. (wszyscy oni byli oczywiście sprytni i groźni w walce o przetrwanie) . To całe widowisko mógłbym nazwać "lobby" przed grą. Był ustawiony licznik, jak się wyzerował gra się zaczynała. Uczestnicy mieli 10 min na przygotowanie się. Ja, wśród tych 30 profesjonalistów byłem jednym z niewielu "slabiakiem". Dookoła pokoju pojawiły się ogromne półki z potrzebnym wyposażeniem, każdy mógł zabrać co chciał, ale wiedząc, że będzie mu odjęte z początkowej puli pieniędzy.

Tu zrobię taki przerywnik żebyście się wczuli w klimat lepiej. To wszystko wyglądało jak kombinacja igrzysk śmierci ze sword art online z mirai nikki z hunter x hunter i z innymi podobnymi. Sama gra miała cel, coś mi świta że zdobycie jakichś zwojów, więc nie opłacało się zabijać od razu innych graczy tylko raczej tworzyć sojusze, wspólpracować,walczyć w grupie z innymi, jeśli trzeba to zdradzić. W trakcie można było zdobywać przedmioty polepszające statystyki, np szybkość latania. Na start zazwyczaj trochę graczy odpada, ale całość, do wyłonienia zwycięzcy, miała trwać z 2 tygodnie.

Kupiłem worek, żeby mieć w czym transportować żywność. wybierałem takie produkty które były tanie, sycące i dało je się przyrządzić na ogniu w lesie, gdyż się spodziewałem że tak to będzie wyglądać. Potem poszedłem rozglądnąć się za brońmi. Twórcy gry widocznie przewidzieli że będzie taki nieprzygotowami noobek bez broni jak ja więc dali do wyboru ze 4 noże, ale to były bardziej noże kuchenne niż profesjonalnie bronie. Oglądnąłem je dokładnie i wybrałem 2 (jednak limit kasy jest). Całe moje eq to patelnia do obrony i te noże.
Spotkałem znajomą dziewczynę. podpytałem ją trochę o co tu chodzi. Powiedziała że to trzecia edycja tej gry, która jest co roku, a sama brała udział w każdej. Ja za to w pierwszej i teraz w trzeciej. Prowadzącym grę, speakerem który ogłaszał publiczności i samym graczom kto został wyeliminowany i ogólnie przebieg gry, jest zawsze zwycięzca poprzedniej edycji. Notabene będąc w tym śnie WIEDZIAŁEM że już tu byłem, mniej więcej 2 lata temu, znałem część z tych ludzi, miałem nawet przebłyski wspomnień z 1 edycji.
Zaczęła się gra.
Wrzuciło nas do innego świata. Wszyscy uczestnicy na pełnej szybkości latania (niektórzy mieli miotły) zaczęli się przemieszczać w tym samym kierunku. Ruszyłem tam również. Za mną leciała playerka, dziewczyna o blond włosach w moim wieku. Nie wiedziałem że nie opłaca się zabijać na początku gry, więc podejrzewałem ją że czycha na moje życie. Próbowałem odlecieć od niej ale była zdecydowanie szybsza i zwinniejsza. Zacząłem z nią luźną rozmowę o grze.
Zbliżyła się do mnie niebezpiecznie blisko, a ton głosu nie przekonywał mnie do jej szczerych zamiarów.
Udając że czegoś szukam w kieszeni szybko wyciągnąłem nóż i wbiłem jej w ramię. Ona równie szybko wyciągnęła wtedy zatruty sztylet, ale zdążyłem ją złapać za nadgarstek. Chwilę się szarpaliśmy w powietrzu, ale ona cały czas kontrolowała sytuację. Ostatecznie popatrzyła się na mnie z zażenowaniem i powiedziała "Silniejsi zawsze wygrają ze słabszymi" i drasnęła mnie trucizną. W ułamek sekundy obudziłem się u siebie w łóżku.

Realność snu 1000/10
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#5
Plus za zgrabne latanie i super przebiegłe 5latki :)
STOP promocji ideologii neuroróżnorodności
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#6
Dławiłem się czymś. Poszedłem pokaszleć nad kranem i wyplułem dwa zakrwawione patyczki do uszów. Patrzę na nie chwilę i myślę "no nie ma opcji żeby jakaś sytuacja w rzeczywistości mogła sprawić że połknąłem nienaruszone patyczki do uszów, to musi być LD". Zaraz po uświadomieniu sobie sennej rzeczywistości zaczęło mnie wyrzucać,obraz się zamazywał i oddalał, ale dawno nie miałem świadomego snu i chciałem jeszcze zostać, więc krzyknąłem komendę "świadomość x2". Nieco się poprawiło, choć nadal słabo. Wyszedłem na zewnątrz, pochodziłem po okolicy i świat już się zdążył dobrze dostroić. Poskakałem chwilkę w miejscu żeby się przekonać jak twarde jest podłoże i było już idealnie, wszystkie zmysły działały jak w realu a krajobraz wyostrzony maksymalnie. Przeszedłem się po chodniku i spotkałem siostrę.  Pyta się - "Co tam u ciebie?" to jej mówię że mam właśnie świadomy sen i w sumie jest spoko.  Wykazała jakieś zainteresowanie ale szybko odeszła. Często jak tak mówię to projekcje senne mnie wyśmiewają więc miła odmiana. Zamknąłem oczy, podniosłem jedną rękę do góry i wleciałem na drzewo. Zobaczyłem dach a na nim mamę i jej koleżankę. Miałem polatać między drzewami na pełnej szybkości, ale to już się przejadło więc podleciałem do mamy. Pytam ją czy odmówi ze mną "Ojcze nasz...". Chyba się zgodziła ale w końcu sam się modliłem. Za to w trakcie mi przerywała mówiąc, że ważniejsze od Chrystusa jest żebym przestał seplenić "sz" i "cz". Nie chciało mi się dyskutować że w realu nie seplenię więc ją zignorowałem. Skończyłem się modlić. Stwierdziłem że to dobry czas się obudzić, chciałem to zrobić siadając po turecku na drzewie, zamknąć oczy i się "przenieść" do ciała w łóżku, ale sen się sam nagle skończył.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#7
Od dawna nic ciekawego nie przydarzyło się w nocy, z dnia na dzień potęgowała się irytacja, aż wreszcie dziś coś wyszło.
Spałem 22-5. Rozbudziłem się na chwilę i do spania.
(...) szybując nad ubitą, ziemistą drogą zorientowałem się że to sen. Lądując z wysoką prędkością wyrzuciło mnie do łóżka. Po paru sekundach ciało w paraliżu sennym i już czuje jak mnie przenosi. Jeszcze nie miałem obrazu, ale dokładnie czułem twardą, ciepłą, ziarnistą glebę pod plecami. Balansowałem między leżeniem w łóżku a leżeniem na drodze, aż zacząłem mieć problem z oddychaniem i znalazłem się przytomny w łóżku.
Powinienem lepiej kontrolować oddech, wk*rwiony mocno sam na siebie za zmarnowanie takiej okazji nie dałem za wygraną, rozbudziłem się, pochodziłem po pokoju i do spania. Leżałem tak 40 minut, wykonując na oślep różne techniki jakie mi przyszły do głowy, aż wreszcie stało się coś ciekawego.
Zacząłem 'być' muzyką. W głowie grała mi perfekcyjnie jakaś stara melodia, a przed oczami miałem w 1080p teledysk do niej, z podświetlającymi się napisami jak na karaoke. Na co dzień nie rozróżniam instrumentów i mam słabe wyczucie muzyki, a wtedy każdy dźwięk idealnie pasował i komponował się z resztą. To było w stanie "półsnu" i byłem świadomy że leżę na łóżku pod kołdrą, zrobiło mi się gorąco nie do wytrzymania. Wiedziałem, że gwałtowny ruch spowoduje przerwanie tego fajnego doświadczenia, a już 3 utwory zagrały i pokazały mi się w głowie i chciałem więcej. Stopniowo, powoli, uwalniałem się spod kołdry. Najpierw palec, potem ręka itp. Spotkało się to z ciekawą reakcją teledysków. 
ruch palca - teledysk spadał z jakości 1080p do 360p (po paru sekundach powrót do doskonałej jakości)
powolny ruch ręki - teledysk stawał się czarno-biały   (po paru sekundach powrót do doskonałej jakości)
próba wydostania bioder spod kołdy - teledysk stał się żółtawy, jak na starym telewizorze ( -- | | -- )

Było to na zasadzie takiej jakby ruchy ciała działały jak pokrętło zmieniające kolor i jakość teledysku. W sensie, zmiana z doskonałego, pełnego kolorów obrazu na starodawny żółtawy była procesem a nie skokiem. Na pewno programem komputerowym można osiągnąć to samo. Zaj*biscie ciekawe doznanie. 

Tutaj przykład jednej z piosenek, która odwzorowała mi się 1:1 w głowie razem z karaoke napisami: 


Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#8
Z braku pomysłów przypomniałem sobie wrześniowe senne questy Rebeliusza

Podstawowy Quest l - Wyjmij z kieszeni magiczny kompas Jack-a Sparrow-a ,który wskazuje to czego najbardziej pragniemy. Zobacz dokąd cie zaprowadził ? 


W prawej kieszeni znalazłem wygrywający kupon lotto na 23 mln zł, z odliczeniem podatku 15 mln. Zrobiło mi się głupio bo myślałem że nie jestem aż tak za pieniędzmi, więc zajrzałem do drugiej kieszeni a tam czerwona szkatułka w kształcie serca. Kasa i miłość, mało ambitnie. Chciałem otworzyć ale wyleciała mi z ręki a wisiałem 10m nad ziemią i nie chciało się po nią zlatywać. Podleciałem do grupy ludzi, nie mam przewodnika sennego więc rozglądnąłem się chwilę i wybrałem dziewczynę w moim wieku taką 6/10. Podszedłem, spytałem czy zostanie moim przewodnikiem. Z bliska dokładnie widziałem twarz i okazała się znajomą z podstawówki. Powiedziała mi, że obowiązują zasady, że przewodnikiem może zostać tylko żona. Chwila milczenia a ona patrzy się na mnie wymownie. Zrozumiałem o co jej chodzi, chciała żebym się oświadczył. Bez słowa uciekłem.
Znów pustka w głowie, zero pomysłów, pomyślałem że zwinę się w kłębek i zacznę wirować z dużą prędkością obrotową. Rozbolała mnie od tego głowa, więc postanowiłem się obudzić i zabrać za wpis.

Ps. sąsiadka z naprzeciwka urządziła sobie impreze do 6 rano, despacito mnie obudziło, przez prawie 2h nie mogłem spać, przez co miałem dobre WBTB i wszedłem do snu na pełnej świadomości. Jedno z najjakościowszych LD jeśli chodzi o samą indukcję
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#9
Kolejny cel medytacja
Ogarnąłem że jestem w śnie będąc w salonie w mieszkaniu z którego się wyprowadziłem mając 13 lat. Miałem czysty i w 100% świadomy umysł więc chciałem zrealizować cel, tj medytacje we śnie (pomysł zaczerpnięty z książki). Miałem po prostu usiąść, zamknąć oczy i nasłuchiwać otoczenie.

Na stole w salonie były 2 stare blanty i obok trochę świeżego, nieskręconego zioła. Stwierdziłem że może to polepszyć efekty medytacji. Zapaliłem te skręcone, poczułem fazę ale nie taką jak chciałem. Iskrą przez przypadek podpaliłem stół i ogień przenosił się na pokój, próbowałem ręcznie zatrzymać pożar. Nie wyszło, więc na chwilę się zatrzymałem, zamknąłem oczy, przeczekałem sytuację i ogień znikł. Upewniłem się że mam kontrolę nad otoczeniem, uniosłem dywan ze stołem na 2 metry i opuściłem. Czułem się bardzo komfortowo, miałem iść obok ( do swojego dawnego pokoju) medytować. Jednak jeszcze to świeże zioło...
szybko skręciłem i odpaliłem ogniem z palca. Btw taka sztuczka lekko mnie oparzyła. Teraz już byłem gotowy, chociaż zmarnowałem pełno czasu i tego typu ld które trwa 10-15 min już zmierzało ku końcowi. W ręce znalazł mi się telefon z listą utworów mp3. Zaczęło mnie wyrzucać, co skutkowało wizualnie zmianą nazw z takich jakie mam na losowe. Walczyłem żeby przedłużyć sen, komendami typu ostrość x2 i cały swój wysiłek miałem zobrazowany w telefonie gdzie około 6 razy utwory zmieniały się z fałszywych na prawdziwe i na odwrót, jednak ostatecznie się obudziłem


jest 4:32, idę spać, może mi się uda tam wrócić
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#10
Hehe już o tym wspominałem w innym dzienniku, ale sen zawsze będzie protestował przy próbie zatrzymania akcji. Bardzo mnie bawi w jaki sposób prosty plan na siedzenie i wczuwanie się przetransformował się w paniczne gaszenie pożaru :D
Potem nic dziwnego, że cię wyrzuciło.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Senne przygody Maxika Maxik 18 3,405 15-08-2021, 13:10
Ostatni post: Maxik
  Dziennik Zmorą Żyjący czyli Przygody Freskum w świecie snów i paraliżu Freskum 50 21,404 10-09-2018, 17:52
Ostatni post: Onejronauta

Skocz do:

UA-88656808-1