Wrota do... :)
#11
Dzisiaj śniło mi się... cała akcja, pełny sen. Byłam w budynku i miałam brać udizał w jakimś pokazie. Kilka osób szykowało się żeby wystąpić i coś pokazać. Nie wiem, czy ja też. CHyba nie. Ale cały czas pamietalam ze bylam zumowiona z kims mi bardzo waznym. Kims w rodzaju przyjaciolki, ale nie z tego zycia. Tez nie do konca przyjaciolki, a... nie mam slowa. Pamietalam, ze ja juz pierwsza dalam jej znak. Wiedzialam, ze mnie rozpoznala. Teraz jej kolej. Bylam na tym spotkaniu, strasznie zajeta tym, co tam sie dzialo. Ale w jednej chwili gdzies daleko za jakims czyms na widnokregu, pojawila sie jej postac. Nic nie mowila, chciala zebym to ja zpbaczyla ją. Spojrzalm raz i olsnilo mnie, poznalam ją. Wrocilo wspomnienie, ze mialam inne ciekawsze zycie przed tym, czym sie zajmowalam teraz. A to bylo tylko jakims... czyms do zajecia sie. Ale jakos zalezalo mi na tym, zeby do konca wysluchac, tego na co przyszlam. Chociaz wiedzialam, ze moge odejsc w kazdej chwili jesli sie zwyczajnie zdecyduję. Najzabwaniesze bylo, ze ta dziewczyna, miala twarz księżnej Diany, zmarłej dużo lat temu w wypadku samochodowym, jak gonili ją "dziennikarze". Ale to nie była ona. Tylko miała takie uczesanie, jej rysy twarzy, ale siwe włosy, i poznawałam ją jako moją koleżankę, kogoś z życia, przed tym, co robiłam właśnie wtedy.

Dokończyłam oglądać wystąpienia, nie były jakieś spójne w tym, o czym mówili poszczególni pokazujący, ale to był jakiś przełom. Chiałam przy tym być. I wiem, że osoba która wygłaszała coś, jak na konferencjach naukowych, zauważyła postać niby Diany i wiedziała, że daje mi tym znak. Inni zerknęli w jej stronę, też ją zobaczyli, ale nie byli jakoś zainteresowani tym, że to nie dizeje się codziennie. Dalej doszukiwali się czegoś w tym, po co przyszli, skupiając na tym cala swoja energie.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#12
Siedzieliśmy w grupie na trawie, na jakimś spotkaniu z noclegami. Ja tam przybyłam jakoś później i nie zamierzałam być do końca. Położyłam się na trawie i ktoś mnie zapytał, no to jak to jest z czymś tam. No to jest tak... i zaczęłam szukać w myślach jak to przybliżyć. To tak jak ta trawa, mówię, i przeciągam ręką po trawie. Wszyscy siedzimy na jakiejś trawie. Jest realna, tłumaczę, zielona, o kurwa, niebieska :p Odebrałam, że to że zauważyłam niebieską trawę, i zdziwiłam się nie zrobiło żadnego wrażenia, tylko to , że użyłam takiego słowa. Zachichotałam w myślach i uśmiechnęłam się do siebie, i mówię dalej. Jak dotykasz tej trawy to czujesz, że jest, zaczęłam gnieść trawę. Ale - zwróciłam się do kogoś z prawej - czujesz, że ta trawa jest prawdziwa? nie, ja dotykam i czuję, że jej dotykam. Dopóki ty jej nie dotkniesz, nie poczujesz, że jest prawdziwa. Ktoś przyszedł, czy się zaczęliśmy do czegoś przygotowywać. Po chwili przerwy, chciałam na jakby zakończenie opowiedzieć coś jeszcze. I zaczęłam opowieść, co mi się pokazało w medytacji... Tak to przeżywałam, jakbym spowrotem była w tamtym czasie. Z jakimś otworzonym oknem jakby do innego świata, czy równoległego, czy nie, my byliśmy tam w trochę inych rolach. Z jakimś wielkim drzewem, potem ja coś opowiadałam , ci, z którymi tam byłam razem, jeden po drugim weszli do drzewa.. i zniknęło. Może to bya jakaś winda, a ja tego nie rozumiałam w tym śnie. Kto wie. :p
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#13
Śniła mi się restauracja, nad ranem, byłam w niej przejazdem. Zamówiłam jakieś danie składające się z kilku dań, na trzech talerzach. Na jednym z nich był kotlet z jednego rodzaju mięsa, na drugim, jakoś przykryty inny koltet z innego rodzaju mięsa. I taki miałam apetyt na to mięso, że jakbym to nie była ja ;p Nie robiłam sobie nic z tego, że to restauracja, tylko poprzekładałam tak, żeby było mi wygodnie jeść i się zajadałam kotletami z czymś tam. Mniam. Ble ;p
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#14
Byłam w autobusie, jechałam do rodziny. Droga była mi znana. Znalazła się tam też moja mama, stałyśmy gdzieś w autobusie. Ona kupiła bilet, ale planowała że nie pojedzie prosto i tym autobusem, bo chciała zrobić przesiadkę na inny. Dla mnie to było jasne, że ten autobus jedzie prosto do tej miejscowości i nie zamierzałam wysiadać. Kupiony bilet i już. Do celu. Okazało się że właściwie chyba wszyscy wysiedli jakoś wcześniej, na przystankach po drodze. Tylko ja jechałam do samego końca. Trochę dziwnie się zachowała pani, która kupiła bilet jak już wysiadała. Al e nie to w tym śnie było dziwne ;p Koniecznie poszła do domu, żeby dać dodatkowe 2 złote, monetę. Nie wiem, dlaczego wiedziałam, że w sumie ja też bym tak zrobiła, ale kierowca dał do zrozumienia i powiedział coś, że jemu to obojętne, bo coś tam. I jeszcze to takie dwa zł... Położył gdzieś tak, że tego nie chce i nie ch sobie leży w autobusie. Patrzyłam, czy nie zapytać go, czy mogę ja wziąć. Ale było mi głupio... A dla mnie liczyła się każda złotówka.
Potem jak już sama zostałam w tym autobusie, to kierowca zaczął się wygłupiać i robić jakieś slalomy. Wyprzedzał ciężarówki, i wszystko robił na odległość lusterek. Nie wiedziałam czemu się tak popisuje. :p
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#15
Kotka, jaką mamy z córeczkami od dwóch lat ma kociaki. Poprzednim razem, czyli niemal dokładnie rok temu, miała 4 kociątka. Strasznie wtedy mi zależało na tym żeby tych kociątek było jak najmniej, żeby nie było problemu z oddaniem komuś. i liczyłam po cichu i chciałam zaczarować przyszłość ;) żeby były 2, max 3 kociaki. Jeden z tamtego miotu jest z nami, kotka Ciapka, tera pomaga mamie ogrzewać i pilnować małe. Strasznie się cieszę, że tak jej pomaga i też leci, żeby je chronić jak któreś popiskuje. :) A ten miot, ma właśnie dwa kociaki, pisząc to, jeszcze się zastanawiam, czy w brzuchu nie został jej jeszcze jeden, mam nadzieję, że jeśli tam jest, po prostu go urodzi. No i żadne nie jest biały, jak bardzo chciały moje córcie. To jak z któregoś mojego snu, w którym przypadkiem na schodach ominęłam kociaki, i emocje, z którymi je oglądałam były identyczne, co w śnie ;p Teraz jakoś dopiero to zauważyłam. Poprzednim razem kotka urodziła przy mnie, na moim łóżku, liczyła na moją pomoc i myślę, że jej pomogłam. Pomogła także moja starsza córcia, odsunęła jedno kociątko już urodzone, jak kotka była zajęta rodzeniem następnego, i łapą przydusiła jedno. Teraz, kotka urodziła w nocy, i pod łóżkiem piętrowym. No i nie posłuchałam podpowiedzi mojej intuicji (opiekuna), żeby wziąć pudełko na posłanie dla maluchów wcześniej ze sklepu. Myślałam, że mam jeszcze przynajmniej ze dwa tygodnie do pojawienia się kociątek. :]

No i to co mi się śniło... nie było miłe, i nie za bardzo pamiętam, więc nie będę opisywać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#16
Robiłam popołudniową medytacje. leżałam i odpoczywałam. Probowałam się uspokoić od tego, co mam w zyciu, i jaka to na mnie wywiera presje. Zyc sie az przestaje chciec... bez wiary w dobre zakonczenie.

A chciałam zapisać, że tak jak leżałam próbowałam patrzeć na promienie słońca kątem oka. Tak że widziałam tęczowe kolory na rzęsach. Tak sobie przypomniałam tą tęczę, kiedyś tak robiłam, ale kiedy przestałam? chyba jak gdizes uwierzylam w to, że nie można patrzeć w słońce bo się wzrok spali? Oczywiście bezpośrednio nie można od razu. ale jak ma się te inne spojrzenie na świat, duchowe przebudzenie, inną uwagę - wszystko jest możliwe...

I przypomniały mi się emocje z nocy, też to "śniłam", tylko na wizji było coś innego ;)
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
#17
Między innymi ktoś mi dał cały kilogram bułki tartej... Zastanawiałam się czy w ogóle wziąć, bo nie lubię tej ze sklepu, ale potrzebowałam... naprawdę potrzebuję, ale nie tak bardzo żeby mi ktoś musiał dawać kilogram sklepowej :]
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post


Skocz do:

UA-88656808-1