23-10-2016, 23:55
Ostatniej nocy miałem bardzo dziwny sen. Obserwowałem taką sytuację.
Szedł człowiek ulicą i wiózł na wózku ogromną szklaną butle do produkcji wina. Butla miała około 100-120 litrów pojemności i była uszkodzona w pobliżu szyjki. W środku znajdowało się jakieś 30 litrów ciemnoczerwonego wina. Człowiek ten zaparkował wózek przy ścianie budynku i... wyszedł na dach. Tam spotkał go ktoś inny (chyba jego krewny albo kontrahent). Zaczęli się kłócić po czym ten od wina zepchnął go z dachu wprost na tę butlę. Po rozbiciu tej butli jej właściciel zbiegł do butli i miał pretensje, że ten rozbił mu butlę.
Szedł człowiek ulicą i wiózł na wózku ogromną szklaną butle do produkcji wina. Butla miała około 100-120 litrów pojemności i była uszkodzona w pobliżu szyjki. W środku znajdowało się jakieś 30 litrów ciemnoczerwonego wina. Człowiek ten zaparkował wózek przy ścianie budynku i... wyszedł na dach. Tam spotkał go ktoś inny (chyba jego krewny albo kontrahent). Zaczęli się kłócić po czym ten od wina zepchnął go z dachu wprost na tę butlę. Po rozbiciu tej butli jej właściciel zbiegł do butli i miał pretensje, że ten rozbił mu butlę.